Jedną z takich odmian była Markiza - pszenica ozima. Pierwsza została wysiana 2 października w obsadzie 350 roślin/m², przy ilości wysiewu 170-210 kg/ha. Materiał siewny zaprawiony był Jockey New 113 FS. Z kolei drugą wysiano 16 listopada, zaprawioną tym samym preparatem. Obsada wynosiła tym razem 500 roślin/m² i ilość wysiewu 250-300 kg/ha. Czym się różniła ochrona lub nawożenie tych odmian? Zmiany były niewielkie. Ale odmiana wysiana w optymalnym terminie jesienią była potraktowana dodatkowo nawozami dolistnymi. Inna była też ochrona herbicydowa. W pierwszym wariancie wykonano raz zabieg herbicydem 15 października połączeniem Maraton 375 SC + Glean 75 WG. Z kolei drugi wariant 16 listopada „dostał" tą samą mieszankę herbicydów, ale też jeszcze w maju Mocarz 75 WG. Pozostałe zabiegi nawożenia pogłównego, czy dolistnego, a także ochrona fungicydowa i insektycydowa, jak również regulatory wzrostu, były takie same.

Jakie można było zaobserwować efekty? Zboże wysiane w terminie optymalnym było w bardziej zaawansowanej fazie rozwojowej, było też wyraźnie wyższe i o pełniejszych kłosach. Opóźnienie wegetacyjne było widoczne gołym okiem.

- Każde opóźnienie siewu będzie widoczne w postaci obniżki plonu. Oczywiście możemy poczekać do żniw i wówczas obejrzeć i porównać wyniki plonowania. W tym wypadku będzie on na 100 proc. niższy, bo już to widać. Pytanie tylko ile? - pytał Mariusz Michalski z BASF w Strzelcach.

Nie zawsze można wykonać jednak terminowy siew, ale trzeba na pewno przekalkulować, czy taki zabieg się opłaci. Dodatkowo, kiedy uprawia się zboże po burakach czy kukurydzy - roślin, które schodzą późno z pola, wówczas nie ma za bardzo dużego manewru wyboru innego terminy, tylko ewentualnie innego gatunku.

Dodatkowo to kolejny dziwny rok. Późna wiosna, a więc krótki okres wegetacji, przyczynił się do słabszego rozwoju tych odmian wysianych późno. - Co prawda mieliśmy dużo wody, ale należy pamiętać, że mimo wszystko wegetacja wystartowała trzy tygodnie później - dodał Michalski.