- Wydaje się, że pozwoli to na zdobycie doświadczenia tak potrzebnego we właściwym zarządzaniu portfelem dostaw i handlu. Mówienie o przyniesieniu realnych, materialnych korzyści już dzisiaj jest chyba przedwczesne - uważa Kliszcz.
Jego zdaniem umowa rezerwacji części zdolności przesyłowych w Lasowie umożliwi raczej naukę tego rynku niż faktycznie przyniesie zyski. - Jasno trzeba powiedzieć, że dzisiaj firmy chemiczne w Polsce mają gaz od monopolisty, ale nic ich nie obchodzi. Tymczasem jeśli będą chciały kupować gaz od zagranicznych dostawców całego procesu będą musiały się nauczyć. Np. dopasowanie przepustowości, portfela, zagwarantowania dostaw itp. To początek drogi i zbieranie doświadczeń - mówi analityk.
Uważa on, że jeżeli jednak rynek będzie się liberalizował to zasadne jest dywersyfikowanie dostaw i formuł cenowych. - Przecież wszyscy w pamięci mają to, jak wyglądały w 2007 roku ceny spotowe i kontraktowe - przypomina Kliszcz.
- To, czy można być aktywnym traderem na rynku, ocenią wszystkie spółki. Pamiętajmy, że to nie jest proste. Choćby tzw. okazje na rynku gazowym. Co z tego, że zakupimy tanio gaz, ale nie będziemy mieli zarezerwowanego ani przesyłu, ani magazynu? Pójście spółek chemicznych w handlu, w tak zaawansowanym kierunku chyba jednak nie ma sensu. Pojawia się podstawowa kwestia, czy się to opłaci? - wyjaśnia nasz rozmówca.
Komentarze