• Na jesiennych zakupach nawozów rolnicy stracili od kilku do nawet kilkuset tysięcy zł (w zależności od wielkości zamówienia i terminu zakupu). 
  • Będą duże różnice w kosztach nawożenia pomiędzy gospodarstwami, a więc finalnie także będą różnice w opłacalności za wyprodukowane płody rolne. 
  • Największe wahania cen dotyczą mocznika. 
  • Mniejsze spadki dotyczą nawozów NPK. Tu cena w zasadzie utrzymywała się od jesieni i różnice są nieznaczne

Naciski z rynku na zakup nawozów

Konia z rzędem temu, kto przewidziałby jesienią, jak potoczą się losy cen nawozów. Najpierw producenci zapowiadali, że nawozów może wiosną zabraknąć, że nie dojadą na czas. Były obawy, że ceny gazu i oleju napędowego będą windować niemal w nieskończoność. Przekonywano nas, że nie będzie surowca do produkcji nawozów mineralnych. 

Wiele gospodarstw chcąc zapewnić sobie chociażby podstawową pulę towaru pod wiosenne nawożenie dokonało zakupów. Strategie były różne - od pełnego zatowarowania w okresie jesiennym poprzez rozkładanie zakupów na mniejsze partie po całkowite “odpuszczenie” zaopatrywania się w nawozy mineralne. Co dzieje się obecnie na rynku - wiemy doskonale.

Dobry samochód za mocznik

Mocznik polskiej produkcji jesienią był w zasadzie nieosiągalny w zakupie. Dystrybutorzy posiłkowali się towarem importowanym - z Półwyspu Arabskiego, północnej Afryki, a nawet z dalekich regionów Azji (choćby z Półwyspu Indyjskiego). Towar był dostępny w zaporowych cenach, ale chociaż “był”. Teraz na rynku mamy już możliwość zakupu polskiego towaru w znacznie niższych cenach (import oczywiście wciąż jest dostępny).

Ceny mocznika: jesienią i teraz

O ile spadły ceny mocznika w stosunku do jesieni? Nawet o ponad 50%. Były momenty, kiedy towar kosztował 5000 zł/t. Obecnie dostępny jest nawet poniżej 2500 zł/t jeśli chodzi o produkty importowane. Czyli na jednym samochodzie mocznika można było stracić nawet 60 000 zł. Za takie pieniądze można już kupić dobrej klasy samochód. Problem dotyczy wszystkich. Dystrybutorzy zakupili drogi towar, z którym nie mogli zostać na placu.

Co prawda część farmerów próbowała się wycofać z zamówień mocznika, który jeszcze nie dojechał do gospodarstw, ale już znacząco potaniał od momentu złożenia zamówienia, jednak tu sytuacja nie była łatwa. Zamówienia były wiążące (część firm uznawało, że gospodarstwo rolne nie ma prawa do odstąpienia umowy ze względu na to, że zamówienie zostało złożone nie przez osobę prywatną / konsumenta a przez podmiot gospodarczy). Niemniej irytacja była ogromna. Jak bowiem wytłumaczyć, że w ciągu 5 - 6 tygodni od zamówienia towaru ten spadł z ceny o 2500 zł/t, czyli ponad 50%?

600 zł/ha więcej - "bonus" za zakup jesienny

Załóżmy, że w gospodarstwie pod kukurydze podajemy 250 kg/ha mocznika i 200 kg/ha Polifoski 6. Biorąc pod uwagę różnice w kosztach zastosowania mocznika na hektar, to przy dawce 250 kg i zakupie jesiennym samo podanie mocznika pod kukurydzę kosztuje 1200 zł. Ten sam towar zakupiony wiosną i aplikowany przy jednakowej dawce przyniesie koszt na poziomie 700 zł/ha. Przy 10 ha mamy 5 000 zł różnicy. Przy 40 już 20000 zł. To są realne duże kwoty, które robią różnicę w kosztach jednostkowych przeliczanych na hektar. 

Ceny nawozów NPK

Mniejsze spadki dotyczą nawozów NPK. Tu cena w zasadzie utrzymywała się od jesieni i różnice są nieznaczne. Przy planowanej dawce NPK 200 kg/ha pod kukurydzę różnica w koszcie nawożenia między zakupem jesiennym a wiosennym to 100 zł. Ale już przy 10 ha to 1000 zł, co w rezultacie podwyższa koszt nawożenia wraz z mocznikiem o 600 zł/ha. Podobna sytuacja dotyczy fosforanu amonu i soli potasowej. Niemniej pozostając przy przykładzie wspomnianym powyżej - rolnik uprawiający 40 ha kukurydzy poniesie łącznie na cały areał nakład wyższy o 24000 zł tylko przez różnicę w cenach zakupu między jesienią a wiosną. Przy 10 ha będzie to 6000 zł. 

Przykładowe różnice w cenach zakupów. Opracował. K. Bogacz
Przykładowe różnice w cenach zakupów. Opracował. K. Bogacz

Tysiąc złotych różnicy na hektarze na samej saletrze

Ta sama sytuacja dotyczy innych nawozów azotowych. Saletra przez pewien czas osiągała cenę 5000 zł/t. Obecnie możemy kupić ją znacznie taniej. Zwróćmy uwagę, że zakup drogich nawozów obniża konkurencyjność gospodarstw. W przypadku zbóż podanie tylko 450 kg saletry 34%, ale zakupionej jesienią, to koszt nawet ponad 2000 zł/ha. Taka sama dawka - tyle że z zakupu wiosennego - obniża koszt nawożenia do poziomu nieco ponad 1000 zł. Tylko na hektarze mamy około tysiąca zł różnicy w koszcie nawożenia. Podobnie rzecz się ma z rzepakiem. 

Jesienią były inne realia

Jak się okazuje wygrał ten, kto wyczekał do wiosny. Ale ile takich gospodarstw było? W rynku od lat panuje przekonanie, często powtarzane na początku wiosny, że “kto miał kupić wcześniej to już kupił”. Prawdą jest bowiem, że “nie posypiemy to i nie zbierzemy”.

Tak więc większe gospodarstwa często musiały choć część towaru zakupić jesienią. Oczywiście, można powiedzieć, że trzeba liczyć, gdzie jest granica kosztów. Niemniej pamiętajmy, że jesienią ceny i realia rynkowe były zupełnie inne. Rzepak jeszcze podchodził pod 3 000 zł/t, pszenica - choć tańsza niż w żniwa - osiągała około 1300 zł/t. Kukurydza nawet na mokro sprzedawana była po 900 zł/t. A rządzący zachęcali chwilę wcześniej do przechowania towaru, bo lada moment ceny miały powrócić do wyższych wartości. Tak więc zakupy drogich nawozów w dużej mierze były pod pewną presją rynkową.

Teraz sytuacja odwróciła się o 180. To będzie sezon, jakiego jeszcze nie było. A i różnice w kosztach produkcji pomiędzy gospodarstwami będą rekordowo wysokie.