Zgodnie z wynikami sondy przeprowadzonej na farmer.pl aż 43 proc. gospodarstw nie zakupiło wciąż nawozów mineralnych na pierwszą dawkę. To prawie połowa. A przecież luty to już czas, kiedy na część plantacji można było wjeżdżać z potasem czy siarką, a w niektórych powiatach także z azotem. 

Kolejne 20 proc. zakupiło jedynie część zapotrzebowania pod porcję startową. Tak więc ok. 63 proc. uczestników sondy nie dysponuje na ten moment pełną pulą nawozów pod pierwszą dawkę lub nie posiada ich wcale. Pytanie, jaki to areał i jak duży udział rynku?

Tylko 37 proc. rolników deklaruje pełne zaopatrzenie w nawozy – tylko, ponieważ nieco ponad 1/3 tuż przed rozpoczęciem wiosny to bardzo niewiele. Być może ostatnie obniżki cen nawozów zwiększą zaopatrzenie w gospodarstwach, jednak nie zachęcają do zakupów z kolei niskie ceny pszenicy i rzepaku w skupie.

160435.jpeg
160435.jpeg

Ilona Jasyk, powiat namysłowski , województwo opolskie
50 ha, produkcja roślinna

Ceny nawozów są nieakceptowalne w stosunku do naszej produkcji, w związku z czym podjęliśmy decyzję, że nie będziemy ich kupować w tym sezonie. Liczy się bilans końcowy i zysk z gospodarstwa, a przy tej cenie jest to dość wątpliwy zysk.
Aktualne ceny pszenicy czy rzepaku, który nie osiąga nawet 3 tys. zł (stan na połowę stycznia – red.), nie pozwalają na kompletne zakupy.

Obliczyliśmy, że spadek plonowania będzie na pewno, ale niższy plon, może i mniej intensywna produkcja, pozwolą nam też na zmniejszenie stosowania środków ochrony roślin. Interesuje nas końcowy bilans na koncie – liczy się dochodowość, a ta jest teraz bardzo niska.

Będziemy próbowali wejść w nawozy organiczne. Poziom próchnicy w ziemi jest bardzo niski, chcemy uzupełniać składniki mieszankami poplonowymi. Będziemy starać się bilansować azot naturalny, żeby zwiększać próchnicę.
Jeśli nie będzie wody, rozpuszczalność nawozów mineralnych i tak jest zerowa. Trzeba szukać nowych kierunków uzupełniania azotu.

Bartosz Machalski, powiat strzeliński , województwo dolnośląskie
30 ha, produkcja roślinna

Kupiłem już 100 proc. nawozów na kolejny sezon – część jesienią, część zimą. Czy żałuję, że kupiłem nawóz wcześniej? Nie, natomiast z perspektywy czasu na pewno mogę żałować, że wydałem trochę więcej, niż mógłbym teraz. Jednak z drugiej strony, biorąc pod uwagę niepewność, jaką mamy na rynku – nie wiemy, co będzie za tydzień, dwa – może nie ma czego żałować. Cieszę się, że te nawozy już są na miejscu i czekają pod wiatą.

Nawożenie azotowe zmniejszam już od 3 sezonów, ale robię to pod kątem zamiany na troszkę inne rozwiązania – zwłaszcza rozwiązanie dolistne. W ten sposób zacząłem od pszenicy, stosując na liść flagowy zamiast saletry w granuli azot dolistnie. Nie ma spadku plonowania, a jakość ziarna jest moim zdaniem jeszcze lepsza.