W sytuacji gospodarczej, w jakiej znalazł się statystyczny polski rolnik, zasadnicze staje się pytanie o wagę dolistnego nawożenia roślin azotem. Celowo użyłem tego określenia, gdyż w praktyce dolistna aplikacja azotu jest traktowana jako zabieg uzupełniający niedobory składnika, czyli dokarmianie. I tak też zabieg dolistnej aplikacji azotu winien być w dalszym ciągu traktowany. W tym miejscu czytelnik spyta: „dlaczego?”. Prawidłowa merytorycznie odpowiedź musi zawierać odniesienie do kilku aspektów prowadzenia łanu, czy też plantacji, co w istocie rzeczy wynika z wiedzy i umiejętności gospodarki azotem.

Plon ziarna a pobranie azotu

W produkcji rolniczej chodzi o plon, ściślej o maksymalizację wykorzystania potencjału uprawianej rośliny. Średnia krajowa w tym rozumowaniu jest drugorzędna, gdyż punktem odniesienia dla rolnika winien być plon maksymalny, czyli możliwy do uzyskania na stanowisku odpowiednim dla konkretnej, czyli obecnie uprawianej rośliny. Przykładem niech będzie odmiana pszenicy Euforia zalecana zarówno w woj. podlaskim, jak i wielkopolskim. Regiony te różnią się co najmniej warunkami klimatycznymi, a więc plony maksymalne winny być różne. Poziom plonowania tej odmiany w roku 2021 wyniósł 101 proc. odmiany wzorcowej (9,77 t/ha). Uzyskanie takiego poziomu plonu wymaga, aby łan pszenicy w okresie od początku strzelania w źdźbło do początku kwitnienia (BBCH 30 do BBCH 60) zakumulował w swej masie 120-140 kg N/ha, co w sumie na koniec tego okresu daje 240-260 (60 + 180(200)) kg N/ha. Okres ten trwa ok. 2 miesięcy, a więc średnio roślina pobiera 3 kg N/ha/dzień. Nie oznacza to, że gleba zostanie wymieciona całkowicie z azotu. Warunkiem dobrego plonowania pszenicy, związanego z wytworzeniem dużej, dla dużego plonu, liczby ziarniaków na jednostce powierzchni jest dostatecznie duży zapas N mineralnego w glebie właśnie na początku kwitnienia. Co się dzieje w sytuacji, gdy tego zapasu w glebie nie ma? Odpowiedź jest krótka: roślina nie wytworzy dostatecznej liczby ziarniaków. Tym samym nie będzie plonu. Glebowe zasoby azotu są niezbędne dla pszenicy w okresie nalewania ziarna. Tego zapasu nie uzupełni dolistne dokarmienie pszenicy w okresie poprzedzającym czy też w jego trakcie. Z tego też powodu, uprawiając pszenicę konsumpcyjną, aby uniknąć spadku zawartości azotu w ziarnie (tzw. efekt rozcieńczenia), konieczne jest zastosowanie azotu w fazie kłoszenia.

Azot nalistnie? Ale kiedy?

Kolejne pytanie, w zasadzie częściowo już zadane, dotyczy formy chemicznej azotu stosowanego dolistnie. W praktyce dominuje mocznik, co nie wyklucza innych form. Mocznik jest nie tylko dobrze absorbowany, czyli wchłaniany przez liść, lecz także szybko działa. W optymalnych warunkach środowiskowych (temperatura, wilgotność powietrza) po kilku godzinach (1 do 6) od zastosowania azot dociera do miejsc aktywnych fizjologicznie. Szybkość działania, czyli okres od zastosowania do reakcji rośliny, jest podstawowym celem dolistnej aplikacji azotu, w tym, a nawet zwłaszcza, mocznika. Wprowadzony do rośliny azot nawet w małych ilościach ma za zadanie pobudzić roślinę do dalszego wzrostu. Kiedy go stosować? Tak postawione pytanie odnosi się co najmniej do kilku celów tego zabiegu, wśród których są:

  • stymulacja procesów formowania plonu; przykładowo dokarmianie zbóż w fazie wzrostu kłosa w pochwie liściowej (BBCH 40-49); zabieg istotny dla zwiększenia liczby kwiatków w kłosie; skutek oczekiwany przez rolnika to wzrost liczby ziarniaków w kłosie;
  • przewidywane zakłócenia w dynamice wzrostu rośliny; spadek temperatury powietrza czy też nadchodząca susza;
  • wzrost zawartości azotu w ziarnie;
  • faza kłoszenia;
  • początek fazy dojrzałości mlecznej (od BBCH 72).

Niezbywalną zaletą mocznika jest możliwość mieszania z nośnikami innych składników pokarmowych, co w znacznym stopniu jest utrudnione w stosunku do innych form azotu w nawozach (tab. 1). Mocznik bardzo dobrze współdziała z magnezem i potasem. Warto zatem te dwa składniki uwzględniać, przygotowując zabieg z mocznikiem.

W tym miejscu rolnik może stwierdzić, że niezbędną ilość azotu da się wprowadzić poprzez zwielokrotnienie częstotliwości zabiegu dolistnej aplikacji. Tutaj pojawia się pytanie o to, ile można w trakcie jednego zabiegu wprowadzić azotu. Odpowiedź znajduje się w tab. 2.

Dane zawarte w tej tabeli dotyczą jednorazowej dawki mocznika. Ilość jednorazowa wprowadzonego składnika można prosto wyliczyć, gdyż zawartość azotu w moczniku wynosi 46 proc. Zatem w każdych 100 dm3 10-proc. roztworu mocznika znajduje się 4,6 kg N, a więc aplikując 400 dm3 roztworu, wprowadzamy 18,4 kg N/ha. Jest to duża dawka, teoretycznie pokrywająca 6 dni wegetacji pszenicy. Nawet zakładając 50-procentowy udział gleby w zaopatrzeniu rośliny, zabieg ten należałoby wykonywać co dwa tygodnie. Takie postępowanie jest możliwe, lecz nie jest wskazane ze względu na dwa czynniki:

  • w miarę rozwoju zbóż zwiększa się wrażliwość roślin na dawkę mocznika, co wymaga zmniejszenia dawki; zapotrzebowanie na azot w tym okresie nie ulega natomiast zmniejszeniu;
  • zbyt częste stosowanie mocznika prowadzi do akumulacji formy amonowej w liściach, co z kolei prowadzi do:
    1. zakłócenia w pierwszej kolejności gospodarki potasem;
    2. pojawienia się objawów fitotoksyczności, włącznie z wizualnymi (tzw. poparzenia krawędziowe);
    3. zakłócenia syntezy związków energetycznych (ATP).

Zbyt częste stosowanie mocznika jest jeszcze bardziej niebezpieczne w pozostałych grupach roślin, dla których optymalne dawki nawozu mieszczą się w zakresie 2-3 proc. W efekcie tego typu postępowanie zamiast wywołać wzrost rośliny, działać stymulująco na plon, może spowodować jego spadek.

„Nowy” mocznik nieproduktywny przy podaniu nalistnym

W dobie kryzysu nawozowego, w tym nawet niedoborów mocznika, pojawiło się pytanie o dolistne stosowanie mocznika z inhibitorem ureazy (!?). Logicznym uzasadnieniem braku takiej możliwości jest analiza działania inhibitora ureazy. Roślina zawiera enzym ureazę, a więc posiada potencjał do przekształcenia formy niedostępnej azotu (amidowej) w formę dostępną (amonową). Natomiast celem wprowadzenia inhibitora ureazy do mocznika jest zablokowanie, co najmniej częściowe, procesu hydrolizy, a tym samym spowolnienie procesu uwalniania N-NH4 z nawozu. W zależności od warunków środowiskowych (temperatura, wilgotność powietrza) cząsteczka mocznika z inhibitorem ureazy pozostanie w formie pierwotnej co najmniej przez kilkanaście dni. Stan ten czyni wykonany zabieg nieproduktywnym z punktu widzenia celów stosowania azotu. 

Jeśli nie mocznik to co?

Czy wobec braku mocznika bez inhibitora ureazy rolnik ma alternatywę? Tą alternatywą są saletra wapniowa i saletra potasowa. W odniesieniu do tych składników trzeba wiedzieć, że:

  • działają wolniej, lecz bardzo skutecznie;
  • stężenia roztworu są małe (1-3 proc.);
  • ograniczone możliwości (lub ich brak) mieszania z innymi nawozami (tab. 1);
  • termin stosowania – z wyprzedzeniem krytycznych faz rozwojowych (tab. 2).

Nalistne stosowanie nawozów saletrzanych

Warto rozważyć, zwłaszcza w zaawansowanych fazach rozwojowych pszenicy, łączne stosowanie mocznika z saletrami. Zaletą jest nie tylko synergizm między formami azotu, lecz także wprowadzenie potasu jako składnika osłabiającego potencjalną fitotoksyczność mocznika. Rolą wapnia jest poprawa wartości konsumpcyjnej pszenicy, co jednoznacznie wskazuje na późny termin aplikacji. Te dwa aspekty działania wskazują na wybór terminu stosowania w zbożach.

Jednym z ważnych aspektów stosowania dolistnie nawozów saletrzanych jest wilgotność względna powietrza. Dla saletry wapniowej wystarczy, gdy wskaźnik ten osiągnie 56 proc. Natomiast dla saletry potasowej musi zbliżyć się do punktu wysycenia, czyli tzw. punktu rosy (93 proc). Zatem stosując dolistnie azot, trzeba bezwzględnie zwracać uwagę na warunki pogodowe zarówno w trakcie, jak i po wykonaniu zabiegu. Blaszka liściowa musi być bowiem jędrna, co jest warunkiem do absorpcji składników z roztworu. 

Nie mniej ważnym aspektem jest sama roślina, a ściślej rozmieszczenie aparatów szparkowych po obu stronach liści. Takie rośliny, jak kukurydza, buraki, ziemniaki mają wprawdzie dużo aparatów szparkowych na liściu, lecz większość znajduje się po dolnej stronie liścia. Liście zbóż mają znacznie mniej aparatów szparkowych, lecz są mniej więcej równomiernie rozmieszczone po obu stronach blaszki liściowej. Tym samym wykonując zabieg, należy zwrócić uwagę na to, aby składniki dobrze pokryły stronę liścia o większym potencjale do absorpcji składnika.