- W tym roku mamy ambicję dojść do sprzedaży 50 tys. ton nawozów - zapowiada Witold Hryniewicki, dyrektor generalny firmy Krex, zajmującej się importem m.in. nawozów zza wschodniej granicy.
Wyjaśnia, że od jesieni firma notuje znaczący wzrost obrotów nawozami. Jest to związane z decyzją spółki, by rozwinąć ten segment działalności.
- Planujemy na jesieni otworzyć terminal usługowy na północnym wschodzie kraju, w Braniewie - dodaje Witold Hryniewicki.
Krex handluje obecnie nawozami pochodzącymi z Białorusi: NPK, mocznikiem i solą potasową. Spółka na bazie importowanych surowców produkuje też własne mieszanki.
Ceny nawozów importowanych są zwykle 7-10 proc. tańsze od krajowych. W tym sezonie różnice cen są jednak większe. W przypadku nawozów NPK cena importowanego ze wschodu towaru wynosi ok. 1360 zł za tonę (bigbag), co stanowi 300 zł mniej niż podobna krajowa oferta.
Mocznik w opakowaniach bigbag w ofercie Krex kosztuje obecnie 1260 zł za tonę, a jeszcze w grudniu było to 1080 zł.
- Polscy rolnicy lubią klasyczne, sprawdzone nawozy ale oczekują coraz bardziej jednorodnej granuli - ocenia Witold Hryniewicki.
Jego zdaniem, obecne ceny nawozów są relatywnie niskie. Producenci nawozów podnoszą jednak oferty, do tego wschód ogranicza podaż.
- Białoruś będzie teraz zatrzymywała mocznik do sprzedaży na rynku wewnętrznym - wyjaśnia Witold Hryniewicz.
Z kolei z powodu wysokiej taryfy celnej nie opłaca się importować z rynku rosyjskiego saletry. Gdy Rosja weszła do Światowej Organizacji Handlu (WTO) taryfy celne miały zostać obniżone. Jednak z powodu dotowania sprzedaży paliwa gazowego rosyjskie towary chemiczne są nadal obłożone przez Unię Europejską wysokimi stawkami ochrony celnej.
Komentarze