Jesteśmy mniej więcej dwa tygodnie od aplikacji azotu na pola rzepaku i niestety obrót dalszych wydarzeń nie jest korzystny dla upraw ozimych. 

Powody – brak opadów po aplikacji nawozów oraz brak perspektywy opadów w najbliższym czasie.

W okolicach 1 marca pogoda była idealna. Nocne przymrozki ścinały glebę i pozwalały wczesnym rankiem na wyjazd w pola ciężkim sprzętem. W ciągu dnia gleba odmarzała, dając szanse na wstępne rozpuszczanie granul nawozowych zwłaszcza bardziej higroskopijnych produktów (np. saletry amonowej).  Niestety wilgoci z każdym dniem ubywało i  bardziej zwarte i mniej podatne na rozpuszczenie granule rozpadały się coraz wolniej. Po dwóch tygodniach od aplikacji w łanach mogą być dostrzegalne nawet ich pozostałości.

Przyczyną jest pogoda, która choć rozpieszcza słońcem wczesnowiosennym, to już brak opadów zaczyna być widoczny na polach szczególnie w regionach od Wisły w kierunku Zachodnim. Sucho jest także na Mazowszu oraz Warmii i Mazurach. Przesuszona jest póki co tylko wierzchnia warstwa gleby. Poniższa mapa ukazuje aktualny stan nasycenia gleby wodą w stanie ciekłym dla warstwy 0-7 cm. Obszary o wilgotności poniżej 30-40% wskazują także na możliwy deficyt wody w strefie korzeniowej (nie mówiąc tu o pracy wprowadzonych do gleby nawozów).

Źródło: agrometeo.imgw.pl
Źródło: agrometeo.imgw.pl


Brak opadów a działanie nawozów

Rozpatrując jednak bieg wydarzeń można by było jednak wywnioskować, że szczególnie pokrzywdzone są na programie azotanowym regiony południowo zachodnie. Dlaczego? Rolnik mógł wysiać azot nie wcześniej niż 1 marca. W lutym jednak  w regionach tych wegetacja postępowała i fakt ten sugerował aby rozsiać wcześniej nawozy - niestety przepisy tego nie uwzględniały.

Hipotetycznie aplikacja lutowa w oliczu braku opadów w marcu mogła by się okazać lepszą decyzją. Pod koniec lutego były opady, które umożliwiłyby rozpuszczenie, ale także i przemieszczenie azotu w głąb profilu glebowego. Dla przypomnienia rzepak buduje już jesienią korzeń sięgający nawet powyżej 1 m głębokości, dlatego obawy o wymywanie azotu nie są tu zbytnio uzasadnione w przypadku wcześniejszej aplikacji.

Azot się „nie wymraża”

Jak wspomniano wyżej, w marcu natomiast opadów jak dotąd praktycznie nie zanotowano. A one są niezbędne do prawidłowego i efektywnego zagospodarowania azotu w oziminach. Bywały także takie głosy mówiące o obawach rolników dotyczące wymarzania rzepaku po silniejszych przymrozkach albo i utracie cennego azotu. Warto jednak w tej sytuacji zauważyć, że rzepak z powodu wysokich temperatur w lutym i tak był pobudzony, stąd ryzyko rozhartowania go azotem nie miało większego znaczenia. Co więcej obawy o to, że w obliczu powrotu zimy w marcu, utracimy azot również są bezpodstawne.  Mróz nie wymraża azotu, wręcz przetrzymuje jony w "ściętej" warstwie gleby. W przypadku tego składnika należy się obawiać jedynie zjawiska wymywania (w przypadku wystąpienia nawalnych i długotrwałych deszczy  z takimi nie mieliśmy do czynienia) lub ulatniania i strat z tego tytułu w obliczu suszy (przypadek tegoroczny).

Tracimy cenny i drogi azot. Im bardziej sucho tym straty gazowe większe i trudno tu mówić o efektywnym działaniu azotu. A gdy wreszcie przyjdą opady, azot zadziałać może z kolei zbyt późno. Ma to szczególne znaczenie dla rzepaku, który gromadzi prawie cały potrzebny azot do momentu kwitnienia. 

W obliczu braku opadów kontrowersyjne staje się także działanie II dawki azotu w rzepaku.