• Drogie nawozy - koszty nawożenia zwiększają się kilkukrotnie. 
  • Spada opłacalność produkcji pszenicy. 
  • Jaka jest korelacja cen azotu do cen za ziarno pszenicy. 

Dziwne korelacje wzrostu cen

Cena nawozów azotowych wzrosła nawet trzykrotnie i więcej. Rok temu w okolicach października cało-samochodowa dostawa saletry 34% kosztowała około 880 - 890 zł netto/t (oczywiście w zależności od dystrybutora). Jak jest w tym roku? Ceny saletry lokalnie przekraczają 3000 zł netto przy dostawie 24t, a i tak dystrybutorzy mówią o problemach z dostępnością. Same cenniki zaś zmieniane są nawet 2-3 razy dziennie. Przed rokiem auto saletry kosztowało nieco ponad 21 tys. netto. - obecnie - ponad 70 tys…

Tymczasem dostawa pszenicy - przyjmijmy również 24 t - rok temu około 20 tysięcy, dzisiaj 26 tysięcy (tu wynik orientacyjny - wszystko zależy rzecz jasna od ceny dnia, regionu, jakości).

Rachunek jest prosty - wzrost cen nawozu ponad 200%, wzrost ceny pszenicy około 25%…

Tymczasem w gospodarstwach hodowlanych sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Tam często zboża są skarmiane, a więc bezpośrednio ci rolnicy nie odczuli zwyżki cen zbóż. Za to nawozów już tak. I tak dla przykładu - mleko w zasadzie bez większych korekt cenowych od roku, a nawóz… sami wiemy. Tak więc z podwyżek cen płodów rolnych, o których tak szumnie mówi się w mediach rolnikowi nie zostaje nic. W zasadzie bardziej na nich traci aniżeli zyskuje.

Pszenica musi sypać prawie tonę więcej…

Sprawdźmy ile musi sypać pszenica aby zarobić tylko na sam azot. Przyjmijmy dawkę nawozu na 500 kg Saletry 34%/ha, co daje nam 170 kg N/ha. Cenę nawozu, mocno uśrednioną, przyjmijmy na 3100 netto/t. Tak więc koszt azotu na hektar w takim wypadku to 1550 zł. Cenę pszenicy przyjmujemy na 1000 zł/t. Tak więc koszt samego azotu to 1,55 t/ha. To dużo. Rok temu, mimo znacznie niższej ceny zbóż, koszt zakupu samego azotu nie przekraczałby 700 kg pszenicy… I teraz tak - w terenach o żyznych glebach, gdzie pszenica sypie obficie, gra może być wciąż warta świeczki (choć opłacalność niższa), ale dla zdecydowanej większości gospodarstw dochodzimy do momentu kiedy pracujemy tylko po to, ażeby wszystko oddać z powrotem w pole, bo ceny nawozów nie pozwalają na zarobek.

Oprócz ceny samych nawozów azotowych doliczyć przecież musimy pozostałe składniki takie jak P, K, Mg, S, wyższe koszty paliwa, części zamiennych czy ochrony i pielęgnacji roślin.

Tak więc w sytuacji, kiedy pszenica dawała plon 6 ton, a nakład na jej wyprodukowanie wynosił około 4 tony, zostawał zarobek w wysokości 1500 - 2000 zł. Teraz może się okazać, że cudem zostanie nad kreską. Jeśli jeszcze rolnik popełni jakiś błąd agrotechniczny, albo pogoda uniemożliwi uwidocznienie potencjału plonowania pszenicy - zostaje tym bardziej pod kreską. 

Wychodzi na to, że aby odrobić straty związane z cenami samego azotu pszenica musiałaby dawać plon o tonę wyższy. Ale pole to nie fabryka. Nie działa to tak, że zwiększamy produkcję i już. Są granice, których nie jest się w stanie przekroczyć, bo jesteśmy uzależnieni od czynników pogodowych, glebowych etc. No, oczywiście - plon może też zostać taki sam. Ale pszenica musiałaby być droższa, sporo droższa. Tak jak wcześniej wspominaliśmy - przed rokiem koszt podania 170 kg N oscylował w granicach około 700 kg pszenicy. Gdyby przyjąć, że teraz koszt miałby być taki sam, to tona pszenicy musiałaby kosztować około 2200 zł… Takich nożyc cenowych nie mieliśmy jeszcze nigdy.

To taka dość uproszczona kalkulacja, ale bardzo obrazowo pokazuje realia w jakich teraz muszą gospodarować rolnicy.