Tylko w tych stanowiskach, w których obserwujemy pojawienie się zawiązków nowych liści, należy podjąć kilka ofensywnych, lecz ukierunkowanych działań. - Pierwszym z nich jest zasilenie roślin kilkoma składnikami pokarmowymi, niezbędnymi do regeneracji pędów. W pierwszej kolejności jest to fosfor, lecz tylko w połączeniu z magnezem. W sytuacji, gdy występują przymrozki i wjazd na pole będzie możliwy stosujemy na lekka-poranną zmarzlinę nawozy stałe, w tym typu nitrofoska, zawierające dostatecznie dużą ilość azotu, a zwłaszcza fosfor. Alternatywnie można zastosować superfosfat prosty, wymieszany z kizerytem. W sytuacji, gdy gleba obeschnie, a temperatury utrzymują się stale na poziomie powyżej 0oC stosujemy dolistnie, mieszaninę zawierającą fosfor, magnez i siarkę. Niezależnie od tego zabiegu stosujemy pogłównie niewielką ilość (do 50 kg N/ha) azotu, najlepiej w formie saletry amonowej lub CAN-27 - radzi prof. Grzebisz.
W kolejnym kroku, specjalista podkreśla, że warto po upływie około 7-10 dni ponowić zabieg dolistnego dokarmiania, lecz mieszankę nawozową należy wzbogacić o miedź oraz mangan, oba składniki w formie siarczanowej. - Zadaniem azotu jest pobudzenie roślin do tworzenia nowych pędów, a pozostałych składników mineralnych do ich intensywnego ukorzeniania. Dopiero w trzecim kroku, gdy pszenica wytworzy nowe, silne źdźbła przechodzimy do intensywnego nawożenia azotem - dodaje prof. Witold Grzebisz.
- W przypadku pszenżyta oraz pszenic, z którym zima obeszła się w miarę łagodnie, lecz także doznały uszkodzeń mrozowych, koniecznym jest wzmocnienie roślin dolistnie, koktajlem odżywczym, zawierającym fosfor, magnez, siarkę oraz miedź. Azot stosujemy zgodnie z zasadami dla pierwszej dawki, czyli aplikujemy w ilości, stanowiącej 2/3 potrzeb pokarmowych - podkreśla specjalista.