To pierwsza cześć naszego wywiadu, w kolejnej (która wkrótce ukaże się na farmer.pl) będziemy mówić o prognozach cen nawozów na nowy już sezon, ich dostępności, a także polecanych produktów na jesień 2022. Rozmowa w video poniżej. 

Nawozy pod presją różnych czynników

To właśnie teraz mija rok od podwyżek cen nawozów. W licu 2021 r. informowaliśmy zwyżkach cen, zwłaszcza fosforanu amonu. Nikt jednak się nie spodziewał, że kolejne miesiące przyniosą jeszcze większe podwyżki, sięgające nawet kilkuset procent. Nie przypuszczano, że z powodu wysokich cen gazu, problemów z logistyką i wreszcie wojny, ten rynek będzie tak nieprzewidywalny. Niestety nie zapowiada się, aby sytuacja miała się zmienić.

- Pracuję w branży nawozowej ponad 30 lat, w Agrosimexie 18 lat i takiego sezonu rolniczego, nie pamiętam. Można by pewnych analogii dopatrywać z sezonu 2007/2008, bo wtedy też mieliśmy okres, że ceny nawozów drożały, ale wpływały na to inne czynniki. Bardziej pogodowe, związane z wymarznięciami zbóż i rzepaku, a także wysokimi cenami ropy naftowej. Wówczas przekładało się to na duże zapotrzebowanie na dodatki do biopaliw, szczególnie w Stanach Zjednoczonych, co wywindowało ceny nawozów, zwłaszcza fosforowych i potasowych, ale do dużo niższych poziomów niż mamy to obecnie – przypominał w rozmowie z nami Zachaj.

W minionym sezonie, w kwietniu 2022 r. ceny nawozów azotowych były rekordowe. Saletra amonowa kosztowała w transakcjach nawet blisko 5 tys. zł/t. Mocznik był jeszcze droższy.

Agrosimex sprzedaje nawozów coraz więcej. Jak mówił dyrektor Zachaj, firma jest w pierwszej piątce największych dystrybutorów w Polsce, dlatego zapytaliśmy jak zdefiniowali oni czynniki wpływające na ten rynek.

- Przez okres pandemii, 2020 i 2021 r. do końca czerwca, europejskie ceny gazu kształtowały się na poziomie 20-25 euro za 1 MWh. W lipcu zaczął się ruch cen nawozów i gazu do 40 euro. Później mieliśmy skok w październiku, do ponad 100 euro, a w grudniu tuż przed Świętami, ceny gazu doszły prawie do 200 euro za 1 MWh. Doszły koszty energii, emisji uprawień do dwutlenku węgla i to wpłynęło na to, że ceny nawozów azotowych poszły w górę – wyjaśnił Krzysztof Zachaj.

Przypomniał, że wiele fabryk w Europie ograniczało wówczas produkcję nawozów. Przez to też podaż nawozów azotowych była dużo mniejsza, co nie było bez znaczenia dla ich cen. W lutym z kolei rozpoczęła się wojna, atak Rosji na Ukrainę, nałożono sankcje, które również ograniczyły asortyment nawozów dostępnych na naszym rynku, zwłaszcza tym razem fosforowo-potasowych.

- Z Rosji i Białorusi napływało ich najwięcej. Rynek nie lubi próżni i z innych kierunków te nawozy będą docierały, ale to też powoduje, że są one dużo droższe, bo wzrosły koszty logistyczne - dodał.

Czy w związku z wysokimi cenami rolnicy oszczędzali na zakupach nawozów?

Wiele zależało od tego jaką produkcję prowadzili. W uprawach rolniczych, w takich gatunkach jak: rzepak, pszenica i kukurydza, perspektywy cenowe opłacalności upraw wiosną były duże, stąd zwykle, te duże gospodarstwa nie oszczędzały. One też miały często nawozy kupione wcześniej, po niższych cenach, więc ich ta sytuacji w tym sezonie tak bardzo nie dotknęła. Te mniejsze z kolei szukały oszczędności i ograniczały stosowanie nawozów azotowych. Ale zdaniem przedstawiciela Agrosimex, ważna też była specjalizacja gospodarstw, bo te ogrodnicze poniosły tym roku bardzo duże straty.

- Ostatnie lata dla rynku sadowniczego są trudne. Opłacalność bardzo spadła i tam redukcja nawożenia była dosyć istotna – dodał Krzysztof Zachaj.

Czy w sytuacji drogich nawozów azotowych rolnicy szukali innych produktów z gamy np. biostymulatorów?

Drogie nawozy to jedno, a drugie to pogoda, tegoroczna wiosna, która nie sprzyjała, wykorzystaniu podanego składnika, ponieważ było sucho i zimno.

- Zainteresowanie rolników produktami dolistnymi, stymulatorów i nawozów dolistnych, było większe. Ale największą furorę zrobiły produkty np. mikrobiologiczne. Z naszej oferty zawierający bakterie Azotobacter salinestris, czyli wiążący wolny azot z powietrza, to Rhizosum N plus. Tutaj mamy dziesięciokrotny wzrost sprzedaży w stosunku do roku poprzedniego – zaznaczył Zachaj.

Co było tego powodem? – Przy tych cenach azotu, o ile my mamy ten produkt od 2014 r. i przekonywaliśmy do niego, to czynnik finansowy powodował, że jak były tanie nawozy azotowe, to rolnicy mniej dawali się przekonywać, że zastosowanie jego daje wymierne korzyści. Kiedy ceny nawozów azotowych poszły drastycznie w górę to zainteresowanie tego typu produktami bardzo wzrosło. Tym bardziej, że przez kilka lat, mieliśmy stwierdzoną, w naszych warunkach klimatycznych, skuteczność tego produktu, że możemy uzyskać 50-70 kg azotu z ha. A jak będą gleby żyzne, o dobrym pH, takim 6-6,5 i wysokie zawartości próchnicy to ilości azotu, które te bakterie zwiążą przekraczały nawet 100-120 kg azotu na ha – tłumaczył przedstawiciel firmy Agrosimex. Jego zdaniem kluczowa była też pogoda – sucha wiosna.

- Zyskały takie produkty, jak bakterie, które działają bardzo szybko od momentu aplikacji. Rhizosum w ciągu paru godzin już pracują i również wtedy, kiedy jest deficyt wody – podał.

Wymienił jeszcze, że rolnicy wybierali częściej produkty z aminokwasami np. Protaminal i produkty algowe np. Maral. – Rolnicy też w dużo większym stopniu zaczęli stosować dodatki poprawiające, czy zmniejszające straty nawozów azotowych. Szczególnie mówię tu o RSM-ie. My od kilku lat mamy produkt tiosiarczan wapnia CaTS, który jest opatentowanym w Stanach Zjednoczonych, stabilizatorem azotu, bo zmniejsza straty gazowe i zapobiega nadmiernemu wypłukiwaniu, oczywiście przy stosowaniu łącznie z RSM – powiedział na koniec Krzysztof Zachaj.