- Wyzwania rolnictwa w dobie strategii „Od pola do stołu”
- Ubytki substancji czynnych
- Wady i zalety ograniczonej dostępności substancji czynnych fungicydów
Wiele badań na temat stanu aktualnego oraz prognozowanych skutków wycofywania substancji czynnych, zaprezentowano przez Zakład Mykologii IOR – PIB na Konferencji Ochrony Roślin – 61 Sesji Naukowej Instytutu Ochrony Roślin – PIB. Obrazują one wyzwania, z jakimi będzie musiało zmierzyć się rolnictwo.
– Rzeczywiście to rosnący problem, po pierwsze z powodu zmian klimatycznych, a po drugie z uwagi na ograniczenia w ochronie upraw. Zresztą zagrożeniem są nie tylko choroby wywoływane przez grzyby, ale ogólnie przez szereg patogenów. Stanowią one w każdym sezonie wegetacyjnym poważne zagrożenie dla wielkości plonów. Najczęściej dotyczy to przede wszystkim plantacji zbóż ozimych oraz rzepaku, a w przypadku roślin uprawianych na wiosnę – kukurydzy oraz roślin bobowatych, a zwłaszcza łubinu żółtego – mówi prof. Marek Korbas z IOR-PIB w Poznaniu.

Które uprawy rolnicze są szczególnie narażone w związku z sukcesywnym wycofywanie substancji czynnych?
– Istnieje zależność ilości zarejestrowanych substancji czynnych i opracowanych na ich bazie środków ochrony roślin od powierzchni uprawy oraz znaczenia gospodarczego danej uprawy. Z tej korelacji wynikają oczywiście konsekwencje dla producentów rolnych stosujących środki ochrony roślin. Takie gatunki, jak: pszenica, jęczmień, pszenżyto i żyto oraz rzepak ozimy nie są obecnie zagrożone w związku z wycofywaniem przez Komisję Europejską substancji czynnych – są to gatunki uprawiane najpowszechniej i na największych areałach. Gorzej sytuacja przedstawia się w uprawach, które zajmują mniejszy obszar powierzchni zasiewów. Dobrym przykładem jest tu owies. W jego przypadku aktualnie istnieje niedobór fungicydów i substancji czynnych (zarejestrowane są tylko zaprawy), więc wycofanie którejkolwiek może oznaczać brak możliwości ochrony tej uprawy w przyszłości. Innymi przykładami gatunków, które są poważnie zagrożone brakiem substancji czynnych do ich ochrony, są: kukurydza, burak cukrowy i rośliny bobowate – dodaje.
Które substancję czynne znikną z listy dozwolonych środków ochronnych w najbliższej przyszłości?
– Zagrożone są m.in. substancje czynne z grupy chemicznej triazole, np. tebukonazol, metkonazol. Część z nich już została wycofana (np. epoksykonazol, propikonazol), a pozostałe są obecnie oceniane pod kątem wpływu na układ hormonalny człowieka. Wśród substancji czynnych jeszcze niedawno często stosowanych w ochronie roślin warto wymienić również: tiofanat metylowy, chlorotalonil i mankozeb, obecnie już wycofane. Ograniczenie dostępu do sprawdzonych środków chroniących przed chorobami wywoływanymi przez grzyby w wielu gospodarstwach komplikuje ochronę roślin, zwiększa koszty upraw i przekłada się też często na niższe plony, gorszej jakości. W skrajnych przypadkach wpływ na zdrowotność roślin przestaje być wręcz możliwy z powodu braku legalnej możliwości stosowania środków ochrony roślin w uprawach – mówi dr Jakub Danielewicz z IOR- PIB w Poznaniu.

Co zatem rolnicy będą mogli stosować?
– Przede wszystkim będą mogli stosować te substancje czynne, które przeszły proces weryfikacji pod kątem wpływu na układ hormonalny ludzi. Po drugie w rejestracji pojawiają się nowe substancje i preparaty. Mowa tu między innymi o substancjach czynnych z grupy chemicznej karboksyamidy (SDHI). Firmy fitofarmaceutyczne rejestrują nowe substancje czynne w wielu uprawach, a to oznacza, że w tym zakresie będzie możliwa odpowiednia ochrona upraw – dodaje Danielewicz.
Jakie są zalety ograniczania liczby substancji czynnych z grupy fungicydów?
Zdaniem prof. Korbasa zmniejszenie zakresu zastosowania substancji czynnych ma dwa podstawowe cele: ograniczenie ich negatywnego wpływu na układ hormonalny człowieka oraz oddalenie w czasie zjawiska powstawania odporności patogenów na stosowaną substancję czynną. Trudno polemizować z tymi postulatami, jednakże prowadzona polityka nie uwzględnia, niestety, skutków ekonomicznych jej wprowadzenia, a te będą znaczące zarówno dla konkretnych rolników, jak i dla gospodarki jako całości.
Jakie natomiast wady?
– W związku z wycofywaniem substancji czynnych może dojść do braku możliwości pełnej ochrony upraw roślin rolniczych oraz zwiększenia kosztów produkcji (w związku z koniecznością zastąpienia wycofywanych substancji czynnych nowymi, przeważnie droższymi). Wadą okazać się może także konieczność rezygnacji ze stosowania dobrze znanych substancji czynnych i opartych na nich produktów handlowych na rzecz nowych, do których rolnicy nie zawsze mają początkowo duże przekonanie, a przede wszystkim nie mają jeszcze wystarczającej wiedzy i doświadczenia w ich stosowaniu. Wiązać się to więc będzie również z koniecznością edukacji i upowszechniania wiedzy na temat nowych preparatów. A to będzie wymagać czasu – mówi dr Jakub Danielewicz.
Czy będą jakieś alternatywne rozwiązania?
- Alternatywą jest wytworzenie w hodowli odmian odpornych na wiele agrofagów oraz uprawa obecnie zarejestrowanych odmian cechujących się wysoką odpornością na porażenie przez grzyby chorobotwórcze. Na znaczeniu zyskują również metody biologiczne, których stosowanie powinno być dotowane przez wyznaczone do tego organy państwowe (gdyż są droższe niż ochrona chemiczna). Konieczne jest również ciągłe podnoszenie kwalifikacji producentów rolnych w celu jeszcze lepszego wykorzystania aktualnie dostępnych substancji czynnych i zawierających je fungicydów – podsumowuje prof. Korbas.
Źródło: IOR-PIB w Poznaniu
Komentarze