Zapytaliśmy o to Jacka Strzeleckiego, eksperta ds. chińskiego rynku rolnego oraz rolno-spożywczego. Ale też dr Jakuba Danielewicza z Instytutu Ochrony Roślin PIB w Poznaniu. Sytuacja dotycząca środków produkcji na świecie jest bardzo dynamiczna.

- Chiński rząd już w 2019 roku publicznie zapowiedział uporządkowanie i dostosowanie rynku środków produkcji do wymogów światowych w zakresie ekologii oraz bezpieczeństwa produkcji rolnej i bezpieczeństwa żywności. Postawił sobie dwa cele. Pierwszy to stworzenie nowej strategii stosowania środków produkcji, a drugi to maksymalne ograniczenie pozostałości pestycydów w żywności. O ile opracowanie strategii było stosunkowo łatwym zadaniem, to jej wdrożenie zostało rozłożone na lata. Eliminacja czy też ograniczanie ilości chemizacji ma postępować w sposób, który nie zakłóci zdolności mocy produkcyjnych chińskiego rolnictwa. Konsekwencją pierwszego celu było wprowadzenie nowych limitów dla pozostałości pestycydów w żywności – mówi dla farmer.pl Strzelecki.

I dodaje, że kwestie bezpieczeństwa i jakości w Chinach regulują krajowe normy jakościowe znane jako normy GB.

Normy jakościowe

- Trzy chińskie organy państwa Państwowa Komisja Zdrowia, Ministerstwo Rolnictwa i Spraw Wiejskich oraz Państwowy Urząd ds. Regulacji Rynku (SAMR) zapowiedziały jesienią 2020 roku, że obowiązująca wówczas norma GB 2763-2019, regulująca dopuszczalne granice pozostałości pestycydów oraz innych substancji w żywności zostanie zastąpiona nową, bardziej rygorystyczną w swoich zapisach. Projekt tej normy jesienią ubiegłego roku został podany konsultacjom publicznym. Oficjalnie wydana (opublikowana) ona została 3 marca 2021 roku, a jej data wejścia w życie została ustalona na 3 września 2021 roku. W praktyce wszyscy producenci (począwszy do rolników aż po przetwórców) chińscy i zagraniczny również importujący z Państwa Środka w praktyce mieli rok, licząc od pierwszych oficjalnych zapowiedzi, na dostosowanie się (czyli ich zmniejszenie stosowania) do przyszłych zmian, a jeśli ktoś uważnie śledził komunikaty chińskiego rządu lub chińskiego ministra rolnictwa, to miał dwa lata – podał Jacek Strzelecki.

Pandemia koronawirusa również zrobiła swoje. Z tej racji Chiny wprowadziły zakaz wstępu i wjazdu dla osób z zagranicy. Ponadto rząd zakazał, czasowo, organizacji targów i wystaw, a cały biznes i handel międzynarodowy z Chinami przeszedł do Internetu. To ograniczenie przełożyło się na współpracę handlową.

- Każde zakażenie wirusem chiński rząd traktuje poważnie i robi wszystko by zdusić je w tzw. zarodku. Dlatego nie jest niczym nadzwyczajnym w Chinach, że wystąpienie jednego tylko przypadku w jakimś miejscu, skutkuje czasowym zamknięciem całego zakładu produkcyjnego czy miasta lub jego części, jak np. portu morskiego. Do takiego zdarzenia doszło w połowie sierpnia bieżącego roku, gdzie stwierdzony przypadek zakażenia u pracownika w terminalu Meidong w porcie morskim Ningbo poskutkował nałożeniem kwarantanny na cały port, co w praktyce znaczyło jego zamknięciem. Wywołało to duże zamieszanie w wymianie handlowej z Państwem Środka. Odczuli to także producenci środków ochrony roślin w Unii Europejskiej, do której importowane są substancje czynne wytwarzane w Chinach – mówi nam Strzelecki.

Co z glifosatem?

Należy podkreślić, że Państwo Środka jest światowym liderem w produkcji substancji czynnych. Środki ochrony roślin obok węgla, metali, cementu, kauczuku, pszenicy, soi, wieprzowiny, bawełny są w grupie 50 środków produkcji monitorowanych przez chiński rząd. Zmiany cen w poszczególnych grupach surowców każdego tygodnia publikuje Chińskie Państwowe Biuro Statystyczne. - Z analizy trendu cenowego glifosatu, ale też np. nawozów: mocznika i nawozu wieloskładnikowego wynika, że dla tych rolnych środków produkcji kryzys w porcie Ningbo nie miał istotnego znaczenia. Dość powiedzieć, że przykładowo cena glifosatu 8 sierpnia wynosiła 50625 juanów, 16 sierpnia wynosiła 51500 juanów za tonę. Tydzień później – 24 sierpnia cena była taka sama – wyjaśnił ekspert.

Dane przekazane przez Jacka Strzeleckiego
Dane przekazane przez Jacka Strzeleckiego

Jak dodał, cena zaczęła rosnąć dopiero w połowie września tego roku, gdy pojawiły się informacje o problemach z wyłączeniami lub ograniczeniami w dostawach prądu. Wszak prąd jest istotnym środkiem potrzebnym do produkcji nawozów w Chinach.

- 14 września tona glifosatu kosztowała już 53375 juanów. Miesiąc do miesiąca było to więcej o 1875 juanów na tonie. Z kolei 24 września (ostatni odczyt przed długim weekendem w Chinach) za tonę tego surowca należało zapłacić 58600 juanów. W ujęciu miesiąc do miesiąca był to wzrost aż o 7100 juanów na tonie – mówił.

W Polsce pojawiają się informacje, że preparaty oparte o glifosat znacznie podrożały. Czy to efekt zaistniałej sytuacji w Chinach.

Okazuje się, że obecnie w Chinach od 1 do 8 października trwa długi weekend związany ze światowym narodowym – Proklamacją Chińskiej Republiki Ludowej. Kolejny więc odczyt cenowy pojawi się dopiero po 10 października.

- Informacje w chińskich mediach wskazują, że za wzrosty cen odpowiadają problemy dotyczące dostaw prądu, ale trudno ostatecznie rozstrzygnąć, czy to jest główny powód wzrostu, bo przykładowo na innych pestycydach nie widać aż tak gwałtownej zmiany. Indeks PMI w Chinach dla przemysłu za wrzesień 2021 wyniósł 49,5 punktu, a spadki w zamówieniach w przemyśle postępują od marca tego roku. Być może wzrosty cen glifosatu mogą być skutkiem chęci utrzymania rentowności przy postępującej dekoniunkturze, a zawirowania z prądem stały się jedynie okazją do wyciśnięcia zyskowności. Do rozstrzygnięcia, co jest, a co nie jest przyczyną wzrostu cen trzeba zaczekać do chwili, gdy po długim weekendzie ruszy chińska gospodarka i będzie widać jak zareagują rynki rolne w Chinach, i jakie ewentualne działania zaradcze podejmie chiński rząd – wyjaśnia Jacek Strzelecki, ekspert ds. chińskiego rynku rolnego oraz rolno-spożywczego.

Czy podwyżki mogą dotyczyć też innych substancji czynnych i automatycznie pestycydów?

- Sytuacja na rynku środków ochrony roślin cały czas wymaga uwagi producentów rolnych. Przedłużająca się pandemia koronawirusa wpływa na dostępność wielu surowców niezbędnych do produkcji środków ochrony roślin. Sprawę utrudniają również zmiany legislacyjne dotyczące rynku chemicznego w Chinach. Nie ma na razie powodów do paniki. Wymagane jest jednak monitorowanie sytuacji na rynkach europejskich i w Polsce – mówi nam dr Jakub Danielewicz z Instytutu Ochrony Roślin PIB w Poznaniu.

Jak dodaje, w przypadku przedłużających się braków dostępności substancji chemicznych w tym substancji czynnych pestycydów istnieje możliwość występowania przejściowych braków poszczególnych środków ochrony roślin.