Pod koniec ubiegłego roku głośnym echem odbiła się publikacja raportu „Prześwietlamy: kasze gryczane” opracowanego przez Food Rentgen oraz Fundację Konsumentów. Podano wówczas, że część zbadanych kasz zawierało pozostałości właśnie glifosatu. PSOR wówczas w swoim oświadczeniu podkreślało, że zastosowana metodologia budzi szereg wątpliwości. Zamieszanie pozostałości tej substancji czynnej w kaszy gryczanej, czyli w gryce, spowodowało też automatycznie szereg pytań o pozostałości w takiej uprawie jak rzepak. Dlatego Polskie Stowarzyszenie Producentów Oleju sprawę przekazało do ekspertów, którzy przebadali i ten produkt. Okazało się, że olej nie zawiera tych pozostałości.

Teraz skupiono się na kaszy jaglanej, czyli na prosie, bo to z niego „powstaje” kasza.

- W pierwszej kolejności wyselekcjonowaliśmy 10 konkretnych kasz jaglanych obecnych na rynku, bazując na konsumenckiej sondzie internetowej. Potem zakupiliśmy produkty do badania, wybierając po co najmniej 1 kg każdego produktu bezpośrednio z półek sklepowych. Dokładnie tak samo, jak robi to miliony Polaków. Następnie przesłaliśmy zakupione produkty, w oryginalnych opakowaniach, do laboratorium Zakładu Badania Bezpieczeństwa Żywności działającego w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach – czytamy w raporcie „Prześwietlamy: Kasze jaglane”.

Jak dodano, laboratorium przeprowadziło badanie kasz na obecność pozostałości glifosatu.
- Badanie tych samych kasz jaglanych zleciliśmy dwukrotnie. Pierwszy raz kasze przebadaliśmy we wrześniu 2019 r. wraz z kaszami gryczanymi (raport na temat kasz gryczanych ukazał się w listopadzie 2019 r.). W styczniu 2020 r. powtórzyliśmy badanie kasz jaglanych. Dzięki temu dostaliśmy pełniejszy obraz jakości i bezpieczeństwa produktów dostępnych na rynku. Było to również ciekawe w kontekście szumu medialnego, jaki podniósł się po publikacji raportu na temat kasz gryczanych. Chcieliśmy sprawdzić, czy za sprawą naszych działań - coś zmieniło się na rynku – podano w raporcie.

Z badań wynika, że normy zostały przekroczone. - Złą wiadomością dla wszystkich konsumentów jest fakt, że na rynku funkcjonują bardzo popularne produkty markowe o wysokich przekroczeniach pozostałości glifosatu – podano w raporcie.

Jak dodano, o fakcie wykrytych przekroczeń poinformowano Główny Inspektorat Sanitarny w Warszawie, który to zwrócił się do Wojewódzkich Inspektorów Sanitarnych o podjęcie czynności wyjaśniających. O fakcie przekroczeń powiadomiono też producentów lub dystrybutorów produktów z prośbą o informacje o podjętych działaniach naprawczych.

Jak do sprawy odnosi się Polskie Stowarzyszenie Ochrony roślin, które skupia producentów i importerów środków ochrony roślin.

- Wyniki opublikowanego badania losowo wybranych kasz jaglanych wskazują, że w niektórych partiach kasz dostępnych na rynku wykryte zostały przekroczenia norm najwyższych dopuszczalnych poziomów pozostałości (NDP) glifosatu. Co to oznacza? Po pierwsze, każde przekroczenie NDP w żywności oznacza, że środek ochrony roślin został zastosowany w sposób nieprawidłowy, lub zastosowano nieodpowiednią dawkę lub nie zastosowano się do okresu karencji (okres jaki musi upłynąć od oprysku do zbioru). Należy podkreślić, że zastosowanie glifosatu w procesie desykacji (osuszania) prosa oraz gryki jest niedozwolone. Po drugie, przekroczenie NDP nie jest jednoznaczne z niebezpieczeństwem dla zdrowia konsumentów – czytamy w specjalnym oświadczeniu.

Jak dodają, środki ochrony roślin należą do najlepiej przebadanych substancji na świecie i pozostają pod pełną kontrolą: od powstania i produkcji, poprzez ich sprzedaż i stosowanie na polu, aż po kontrolę pozostałości w żywności. Każdy produkt musi zostać skrupulatnie zbadany i oceniony pod kątem wpływu na środowisko (wodę, glebę, organizmy pożyteczne i rośliny), na użytkowników, na osoby postronne, pod kątem ich skuteczności i pozostałości w żywności.

- Każdy przypadek przekroczeń poddaje się ocenie ryzyka i weryfikuje zagrożenie dla zdrowia konsumentów. W Polsce za cały proces odpowiedzialna jest Państwowa Inspekcja Sanitarna, która kontroluje dostępne na rynku produkty spożywcze i publikuje ostrzeżenia dotyczące żywności. Ocenę ryzyka w ramach Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF) prowadzą eksperci z Zakładu Toksykologii i Oceny Ryzyka Zdrowotnego Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – PZH. Jeśli analiza wykazuje ryzyko dla konsumentów, produkty są wycofywane z rynku – podaje PSOR.

Jak podkreślają, ustalając najwyższe dopuszczalne poziomy pozostałości pestycydów (NDP) w poszczególnych produktach spożywczych, pod uwagę brane są przede wszystkim: toksyczność substancji, realne poziomy pozostałości wykrywane w plonach przy prawidłowo wykonywanych opryskach oraz zwyczaje żywieniowe konsumentów. Uwzględnia się „scenariusz najgorszego przypadku”, czyli bardzo wysokie, ale realistyczne spożycie danego produktu. W praktyce NDP są co najmniej sto razy mniejsze niż dawka bezpieczna dla człowieka. W uproszczeniu są to normy handlowe, których przekroczenie sprawia, że produkt jest nielegalny, ale niekoniecznie niebezpieczny.

- Uważamy, że ważna jest edukacja konsumentów szczególnie w temacie tego jak produkuje i kontroluje się żywność. Jednak ze względu na wysoką wrażliwość społeczną każdej publikacji w tym temacie wymagane jest by metodologia, jakość oraz szeroko publikowane wnioski cechowała rzetelność. Dlatego też monitoring żywności dostępnej na rynku odbywa się w oparciu o analizę ryzyka, wybiera się towary, które wykazują największe prawdopodobieństwo wystąpienia naruszeń, określa się zagrożenie dla zdrowia konsumentów. Jeśli zagrożenie jest realne informacje takie są publikowane na stronie GIS – zaznacza PSOR.