Nie jest tajemnicą, że zwalczanie komosy powinno następować w jak najwcześniejszych fazach rozwojowych. Zakładamy jednak, że zabieg został wykonany, ale chwast na polu pozostał. Co zatem robić? Rzecz jasna, konieczna jest korekta. A nie będzie to łatwe, jeśli popularna „lebioda” osiągnęła zaawansowane stadia rozwojowe (wyrasta ona na wysokość do 2 m, a czasem nawet więcej). Jej kondycję wzmacnia silny, głęboki korzeń palowy – w dodatku o silnym rozgałęzieniu. Sprawy nie ułatwia w oziminach także zaawansowana faza rozwojowa zbóż w kwietniu czy maju.

Komosa biała nie należy do roślin dobrze zimujących, jednak wiosną w oziminach może się pojawić, nawet jeśli wykonaliśmy kompleksowy zabieg jesienny. Wschodzi bowiem z dość dużą intensywnością właśnie w okresie wiosennym. Chwast ten ma zdecydowanie lepsze warunki do rozwoju w uprawach szerokorzędowych, ale też przy niższej obsadzie (np. w zbożach jarych).

Komosa wydaje w sprzyjających warunkach kilkanaście tysięcy nasion, które w glebie są w stanie przetrwać nawet 30 lat. Zwróćmy uwagę, że znaczna część nasion trafi z ziarnem do magazynu – zanieczyszczają materiał, a przez fakt, że utrzymują znaczną wilgoć, niemalże uniemożliwią magazynowanie ziarna zbóż. Dodatkowo współistnienie nasion komosy w magazynie wraz z ziarnem zbóż przeznaczonym na pasze może prowadzić do zatruć u zwierząt skarmianych taką paszą.