Kwitnienie nieodzownie wiąże się z (rozciągniętym w czasie) opadaniem płatków kwiatowych. Plantacje rzepaku kwitną 3-6 tygodni, co dla środków ochrony roślin oznacza dość długi okres, a to właśnie wtedy przypada czas ochrony roślin przed zgnilizną twardzikową (Sclerotinia sclerotiorum). Zarodniki S. sclerotiorum przenoszone są przez wiatr i osiadają na płatkach. Do zakażenia dochodzi wówczas, gdy płatek, na którym znajduje się zarodnik grzyba, podczas opadania trafia na liść i przyklei się do niego. Przy odrobinie wilgoci grzybnia szybko przerasta przez tkanki rośliny. Dlatego okres kwitnienia rzepaku to czas, w którym należy zastosować preparaty przeciwko zgniliźnie twardzikowej, niezależnie od tego, czy rolnik wykorzystuje program bardziej czy mniej intensywny. Jak w praktyce przedstawia się ochrona rzepaku na płatek, opowiadają nam rolnicy w różnych częściach kraju.
Pomorze zachodnie

Piotr Radziun podkreśla, że walka ze zgnilizną twardzikową w gospodarstwie jest bardzo intensywna. Zaczyna się od płodozmianu, w którym rzepak występuje na tym samym polu co 4-5 lat. Przy areale gospodarstwa wynoszącym 2000 ha, rzepak zajmuje ok. 500 ha. Warto dodać, że od 10 lat uprawa gleby opiera się na technologii bezorkowej, na glebach klasy III-V. W Baszewicach pierwszy zabieg przeciwko zgniliźnie twardzikowej jest wykonywany, kiedy tylko na polach rzepaku pojawią się żółte kwiaty. W tym wypadku jest stosowana azoksystrobina (Amistar 250 SC w dawce 0,15 l/ha) + prochloraz (Mondatak 450 EC w dawce 0,2 l/ha) oraz mikroelementy i preparat zwilżający. Ciekawostką jest niski wydatek cieczy roboczej, zaledwie 100 l/ha. Wczesny, pierwszy wjazd daje dużo komfortu i umożliwia opóźnienie drugiego zabiegu. Jest on wykonywany dopiero pod koniec opadania płatków. Trzeci i ostatni zabieg przeprowadzany jest w tzw. fazie zielonej łuszczyny (kiedy 80 proc. łuszczyn jest zielone).
Cały program ochrony roślin w Baszewicach jest oparty zarówno na niskich dawkach środków ochrony roślin oraz cieczy roboczej. Gospodarstwo korzysta z zaleceń francuskiej firmy doradczej European Agro Technology. Rzepak rokrocznie plonuje w zależności od stanowiska 3-4,8 t/ha.

Jak podkreśla Radziun, często problemem w zwalczaniu zgnilizny twardzikowej jest niechęć rolników do wjazdu w wyrośnięty łan z obawy przed jego silnym uszkodzeniem, gdy nie posiadają opryskiwacza o odpowiednim prześwicie.

– W Baszewicach pracują dwa opryskiwacze samojezdne, co umożliwia wjazd w każdej fazie rozwojowej bez uszkadzania roślin. Presja zgnilizny twardzikowej jest z roku na rok coraz większa, a niechronione plantacje mogą plonować nawet o 50 proc. niżej w porównaniu do tych chronionych – mówi Radziun.
Żuławy i Powiśle

Mój region charakteryzuje się bardzo dużym udziałem rzepaku w strukturze zasiewów. Często ta roślina stanowi 1/3 płodozmianu gospodarstw. W latach z wyższą opłacalnością uprawy, kiedy za 1 tonę czarnych nasion można było otrzymać w granicach 2 tys. zł netto, oraz w latach, w których przebieg pogody sprzyjał tej uprawie, nierzadko zdarzały się sytuacje, że rzepak był uprawiany na tym samym polu co drugi rok.

W gospodarstwie Krzysztofa Kłoska, gdzie przeważają gleby ciężkie III klasy i wszystkie uprawy prowadzone są w systemie bezorkowym, rzepak ozimy przypada na tym samym polu średnio co 3 lata, co – jak ocenia rolnik – jest dość często. W związku z tym zabieg fungicydowy na tzw. płatek, mimo że jest najważniejszy, nie jest jedynym.

– W poprzednich latach zabieg fungicydowy na kwitnący rzepak wykonywałem jednokrotnie, tuż po opadnięciu pierwszych płatków kwiatowych. W obecnym sezonie przewiduję technologię dwuzabiegową, tzn. tuż po opadnięciu pierwszych płatków oraz pod koniec kwitnienia – mówi rolnik.
Aktualnie plantacje mają wyrównaną obsadę i dobrze rozwinięte rozety liściowe. Jak mówi gospodarz, warto zawalczyć o jak najwyższy plon i dlatego ochrona na tzw. opadający płatek będzie w wariancie dwuetapowym. – Przewiduję po opadnięciu pierwszych płatków zastosować mieszaninę protiokonazolu i azoksystrobiny. Następnie pod koniec kwitnienia mieszaninę prochlorazu i tebukonazolu – dodaje Kłosek.

Dotychczas protiokonazol występował w środkach zawierających mieszaninę kilku substancji czynnych. Od niedawna zarejestrowane zostały preparaty zawierające protiokonazol solo. Daje to większe możliwości do komponowania własnych mieszanin.

W perspektywie kilku ostatnich lat dość wyjątkowym rokiem był sezon 2017, kiedy porażenie zgnilizną twardzikową było silne. W większości regionów kraju rzepak rokujący plon na poziomie 4,5-5 t/ha często plonował przynajmniej o tonę mniej. – Wówczas w gospodarstwie osiągnąłem plon w granicach 4 t/ha. Do zabiegu na płatek wykorzystałem mieszaninę substancji: tebukonazol, azoksystrobinę oraz prochloraz. Z efektów byłem zadowolony i identyczną ochronę zastosowałem rok później. W 2019 r. zdecydowałem się na inne rozwiązanie. Postawiłem na mieszaninę cyprokonazolu i azoksystrobiny (Skymaster 280 SC w zalecanej dawce). Łodygi rzepaku były zdrowe, efektem czego było zielone ściernisko rzepaku w trakcie zbioru. Wśród okolicznych producentów czarnych nasion bardzo dobrą opinię w walce ze zgnilizną twardzikową ma mieszanina protiokonazolu i fluopyramu (Propulse 250 SE) – opowiada rolnik.
Wielkopolska

W ZDOO pod uprawy rzepaku ozimego przeznaczone jest ok. 60 ha gleb klasy II-V. Choć w skali kraju jest to rejon silnie naznaczony suszą, to jeszcze na przedwiośniu rzepak ozimy prezentował się całkiem dobrze. Do marca spadło bowiem ok. 100 l/m2 wody, co korzystnie wpłynęło na stan roślin. Szybko potraktowane nawozem, a więc odżywione, przy odpowiednim uwilgotnieniu gleby mogły dobrze wystartować na wiosnę. Po koniecznej ochronie fungicydowej w fazie zwartego pąka przychodzi czas kolejnego zabiegu przeciwko chorobom.

Paweł Hildebrandt planuje dwukrotny zabieg fungicydami w fazie kwitnienia rzepaku, jeśli nie na całości uprawy, to przynajmniej na części pól. Jak podkreśla, wszystko zależy od tego, jak wyglądać będą poszczególne plantacje, oraz od warunków pogodowych.

– Reaguję na bieżąco w odniesieniu do aktualnego stanu plantacji. W rzepaku wykorzystuję zarówno technologię jedno-, jak i dwuetapowej ochrony na płatek – mówi kierownik gospodarstwa.
Pierwszy zabieg fungicydem w trakcie kwitnienia planuje przeprowadzić wcześnie – na początku opadania płatków kwiatowych. – Na początek wykorzystam jakąś strobilurynę, np. preparat oparty o azoksytrobinę. Jeśli rzepak rokować będzie dobrze (plon 4,5 t/ha), to pod koniec kwitnienia zastosuję preparat zawierający prochloraz oraz tebukonazol. Połączę to prawdopodobnie z zabiegiem przeciwko pryszczarkowi kapustnikowi, ponieważ w tym czasie rośliny wymagać będą ochrony insektycydem.
Natomiast jeśli będzie bardzo sucho, plantacje będą słabsze, to wówczas najprawdopodobniej ograniczę się do jednego zabiegu w trakcie kwitnienia. Przy takim rozwiązaniu sięgnę po preparaty zawierające azoksystrobinę i protiokonazol albo boskalid i dimoksystrobinę – wyjaśniał.

Jak opowiada rolnik, w zeszłym sezonie tam, gdzie wydłużył ochronę, stosując dwukrotny zabieg, rośliny były zdrowsze. Jednak niezależnie od tego ubiegłoroczne plony ocenia jako słabe. Decydujący wpływ na plon miały warunki pogodowe, najpierw niedobór wody, następnie ekstremalnie wysokie temperatury w czerwcu. Rolnik zbierał ok. 1,2-2 t/ha mniej nasion. – Jedyne co można powiedzieć to to, że w takich trudnych warunkach zastosowana dwuzabiegowa ochrona nie zaszkodziła roślinom. Natomiast rok wcześniej dało się zauważyć pozytywny skutek takiej ochrony, zwłaszcza że presja choroby jest coraz silniejsza – mówi Hildebrandt.
Podkarpacie

Rzepak w gospodarstwie wysiewany jest co roku na ok. 10-20 ha, w uprawie tego gatunku rolnik ma blisko 10-letnie doświadczenie. Standardowo stosowana jest ochrona w fazie wydłużania pędu głównego, będąca zarazem zabiegiem regulacji pokroju, następnie podczas opadania pierwszych płatków kwiatowych. – W normalnych warunkach taka ochrona jest w pełni wystarczająca – zauważa gospodarz.
W ubiegłym sezonie, w połowie maja, w pełni kwitnienia spadło ponad 100 l/m2 deszczu i bardzo długo w łanie utrzymywała się wilgoć, tworząc dogodne warunki do rozwoju chorób grzybowych. Dlatego rolnik zdecydował się na zastosowanie ochrony dwuzabiegowej na płatek i podał fungicyd pod koniec fazy zwartego pąka oraz w fazie pełni kwitnienia.

– Pomimo zaawansowanej ochrony presja chorób była większa niż w latach poprzednich. W porównaniu jednak do plantacji okolicznych rolników, gdzie zastosowano uboższą ochronę przeciwgrzybową, pozytywne rezultaty były widoczne gołym okiem. W rzepaku ozimym zazwyczaj stosuję połączenie środków na bazie azoksystrobiny i flutriafolu – mówi rolnik.

Z doświadczenia rolnik zauważa, że problematyczny jest wybór optymalnego terminu zabiegu na płatek. Zbyt wczesne jego zastosowanie powoduje większą presję chorób grzybowych po zakończeniu okresu działania środków chemicznych, z kolei zbyt późny oprysk często skutkuje połamaniem łodyg roślin w miejscach przejazdu opryskiwaczem. Wówczas w ścieżkach technologicznych rośliny kwitną zdecydowanie dłużej, dodatkowo opóźniają i utrudniają zbiór, zawyżając przy tym wilgotność nasion.
– Jedna rzecz się nie zmienia. Każdego roku stosuję zabieg opryskiwania wieczorem, po skończonym oblocie pszczół – podkreśla. Jak twierdzi, wymaga tego etyka pracy rolnika, jak również rozwinięta współpraca z pszczelarzami, którzy co roku dostarczają na jego plantacje kilkadziesiąt uli.
W gospodarstwie rzepak plonuje na poziomie 4 t/ha, choć rolnik zebrał rekordowo 4,4 t/ha na słabszym stanowisku. W latach suchych plony są niższe, na poziomie ok. 3,2 t/ha.