Każdy profesjonalny użytkownik środków ochrony roślin jest zobligowany do tego, aby samodzielnie obserwować swoje uprawy na obecność organizmów szkodliwych. Łatwo się czasem to pisze, gdy ma się kilka, góra kilkanaście hektarów, ale problem zaczyna się wówczas, gdy jest ich kilkadziesiąt, kilkaset bądź niekiedy kilka tysięcy, w tym są w różnych miejscach na różnych stanowiskach i w zmiennym otoczeniu. To wszystko ma wpływ jednak na to, co się w uprawach pojawia i w jakim nasileniu. Zróżnicowanie stanowisk to często wręcz argument za tym, żeby jednak prowadzić dokładne obserwacje, gdyż dysponując wieloma polami, można mieć takie stanowiska, gdzie corocznie coś się dzieje, a często przyczyną takiego zjawiska jest choćby architektura krajobrazu, która np. tworzy bardziej zaciszne enklawy sprzyjające wielu gatunkom szkodliwym. Bywa też odwrotnie.

Monitoring agrofagów nigdy nie był czynnością prostą. Wymaga nie tylko nakładów czasu oraz często pracy fizycznej, lecz także wiedzy, gdyż trzeba znać choćby biologię oraz wygląd organizmów, które te uprawy uszkadzają, w tym często będących w początkowych stadiach rozwojowych (chorobowych). Monitoring bowiem głównie służy temu, żeby odpowiednio wcześnie wykryć zagrożenie, ocenić je w oparciu o wiedzę i własne doświadczenie oraz podjąć decyzję o sposobie działania – czy profilaktyka wystarczy, czy już trzeba użyć sposobów interwencyjnych. Dodatkowo monitoring musi być prowadzony przez cały sezon wegetacyjny, a przynajmniej powinien być, gdyż na różnym etapie rozwoju roślin pojawiają się różne zagrożenia, w tym obserwacja roślin choćby po zabiegach niechemicznych i chemicznych pozwala ocenić, czy były skuteczne, czy też trzeba zrobić coś jeszcze. Monitoring ma zatem także funkcję weryfikującą to, co się już zrobiło.

W ostatnich latach szczególnie dużego znaczenia nabiera monitoring szkodników.

Bez względu na to, czy gospodarstwo specjalizuje się w uprawie roślin rolniczych, zielarskich, warzywniczych, kwiaciarskich czy sadowniczych bądź jest ukierunkowane na produkcję nasienną, to sposoby monitorowania szkodników są zwykle podobne. Różnią się może pewnymi szczegółami czy też użytymi narzędziami, jednak większość czynności jest do siebie zbliżona.

Nie tylko lupa

Podstawą w prowadzonym monitoringu są bezpośrednie obserwacje roślin pod kątem obecności szkodników (ich jaj, larw, poczwarek lub osobników dorosłych) bądź uszkodzeń przez nie powodowanych. Analizuje się nadziemne lub w niektórych przypadkach także i podziemne części roślin, co wymaga ich odkopania bądź wyrwania. Obserwacje wykonuje się z wykorzystaniem wzroku, czasem wspomaganego lupą lub przenośnym mikroskopem stereoskopowym, jeżeli poszukuje się małych organizmów. Małe organizmy obecne na liściach, kwiatach lub owocach można też pobierać z roślin za pomocą exhaustora entomologicznego. To urządzenie działa na zasadzie odkurzacza, czyli zaciąga się powietrze i do odpowiedniej rurki wpadają owady zbierane z roślin, które zatrzymują się na filtrze wewnątrz pojemnika.

Często się zdarza, że impulsem do obserwacji uprawy jest pogarszająca się kondycja roślin, wskazująca na jakiś problem, np. w postaci więdnięcia, żółknięcia czy też wręcz ich wypadania albo też braku wschodów. Obserwator stara się ocenić, co jest przyczyną tego zjawiska
– czynnik działający od góry czy też ukryty pod ziemią.

Czerpak, drony, wiatrakowce

Wizualna obserwacja nadziemnych części roślin może być podparta użyciem czerpaka entomologicznego. To proste urządzenie, które pozwala pobrać z roślin gatunki wysoce mobilne albo też ukryte w zakamarkach roślin. Wpadając do siatki czerpaka, stają się one widoczne, stąd można poznać ich liczebność, ale też i skład gatunkowy, zwracając uwagę głównie na te, które dla danej uprawy są charakterystyczne. W zależności od gatunku rośliny, analizuje się uprawę w kilku miejscach, tak aby uchwycić rozkład agrofagów. Podobnie wykonuje się czerpakowanie w co najmniej kilku punktach, zwykle po 100 zagarnięć czerpakiem. Obecnie do naziemnej oceny kondycji roślin, np. tego, czy się nie przebarwiają, nie wylegają, czy nie powstają puste place, coraz częściej używa się dronów lub wiatrakowców wyposażonych w odpowiednie kamery, w tym kamery hiperspektralne. Warto ich używać na większych polach, które trudno przejść pieszo. Urządzenia te wskażą ewentualne place, gdzie kondycja roślin się pogarsza i wówczas można analizować, co jest przyczyną, jeżeli kamera nie da jednoznacznej odpowiedzi.

Szpadel i nożyk

W przypadku analizy podziemnych części roślin należy je wykopać, stąd warto mieć przy sobie choćby szpadel lub małą łopatkę, ale także i nożyk, jeżeli trzeba będzie rozciąć łodygę czy większe korzenie. Czasami podczas analizy podziemnych części roślin dokonuje się analizy stopnia ich uszkodzenia przez szkodniki glebowe za pomocą stworzonych do tego celu skali szkodliwości. Jednocześnie można szukać w pobliżu roślin potencjalnych sprawców uszkodzeń.

Organizmy pobrane z roślin, gleby lub wyciągnięte z czerpaka (przenosi się je do worków foliowych i zatruwa np. octanem etylu) analizuje się na bieżąco albo przewozi w miejsce, gdzie na spokojnie można się zająć liczeniem i rozpoznawaniem, np. z wykorzystaniem już wspomnianego mikroskopu stereoskopowego. Gdy nie znamy dokładnie gatunków szkodników, to przy identyfikacji pomocne są różne atlasy, zarówno w wersji drukowanej, jak i elektronicznej, ale także są już na rynku aplikacje na smartfony, które pozwalają część gatunków identyfikować na podstawie zrobionego zdjęcia. Takie urządzenia nie zawsze rozpoznają wszystkie gatunki. Ich skuteczność zależy od dostępnych baz danych, które są jednak stale ulepszane.

Odkrywki glebowe

Jeżeli na danym polu pojawia się problem szkodników glebowych, np. drutowców, pędraków czy też rolnic, i występują one przed siewem lub sadzeniem roślin, to zaleca się sprawdzenie, gdzie i w jakiej liczebności występują na polu. W tym celu wykonuje się odkrywki glebowe, więc szpadel jest do tego konieczny, warto także mieć sito, aby przesiać glebę. Im więcej i im w większej liczbie miejsc dokona się odkrywek, tym pełniejszy obraz, gdzie najwięcej szkodników się ukrywa. Nie ma bowiem obecnie technologii skanowania gleby i wskazywania ukrytych szkodników. Z reguły wiadomo, że najwięcej szkodników glebowych jest z brzegu uprawy, od strony zarośli, więc tu warto skupić uwagę.

Pułapki na szkodniki

W monitoringu wielu szkodników dużą rolę odgrywają również wszelkiego rodzaju pułapki chwytne. Ich zadaniem jest zwabienie w określone miejsce tych gatunków, które np. prowadzą ukryty tryb życia, są płochliwe lub cechują się aktywnością nocną. Wyróżnia się zasadniczo trzy rodzaje pułapek: przynętowe, feromonowe oraz świetlne, chociaż pułapkami są także kolorowe tablice klejowe (lepowe), kolorowe naczynia chwytne czy też pułapki Barbera, gdyż przechwytują organizmy, które znajdują się w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Wyróżnić można:

Pułapki przynętowe (zanętowe) – mają za zadanie przyciągnąć szkodnika, a czynnikiem wabiącym może być np. roślina lub preparat o wabiącym działaniu. Takie pułapki to choćby zakopane w glebie przekrojone ziemniaki zwabiające drutowce, pojemnik wypełniony np. piwem lub gotowanymi warzywami, np. marchwią, zwabiający ślimaki czy też fermentujące ziarno ściągające chrząszcze urazka kukurydzianego. Do pułapki schodzą szkodniki, co już jest informacją o ich występowaniu, ale także można je policzyć i przy okazji zwalczyć.

Pułapki feromonowe – działają na zasadzie drażnienia receptorów zapachowych niektórych szkodników, głównie motyli, ale także choćby muchówek czy też chrząszczy. Jako zapach wykorzystuje się albo feromony płciowe, albo atraktanty pokarmowe. O ile zapach zwabia owady w określone miejsce, tak w pułapkach takich stosuje się jeszcze czynnik przechwytujący je, którym są zwykle lepy, płyny czy też paski owadobójcze. W praktyce rolniczej najbardziej znane są pułapki feromonowe do odłowu śmietki kapuścianej, różnych gatunków rolnic, stonki kukurydzianej czy też omacnicy prosowianki. Na zbliżonej zasadzie działają pułapki stosowane w ogrodnictwie, np. na plantacjach jagodowych czy też w sadach owocowych, gdzie paleta odławianych gatunków jest o wiele większa niż na polach rolniczych, ponieważ często zagrożenie dla plonu handlowego jest większe (większość to bezpośrednie spożycie). Na rynku jest sporo modeli pułapek feromonowych, które różnicuje nie tylko dyspenser feromonowy, lecz także obudowa. Warto zapoznać się z jej obsługą, a zwłaszcza z warunkami, w jakich te pułapki działają najlepiej.

Pułapki świetlne (samołówki) znane są przede wszystkim plantatorom kukurydzy. Stosowane są do odławiania gatunków o nocnej aktywności, w szczególności motyli omacnicy prosowianki oraz rolnic. Pozwalają odławiać osobniki obojga płci. Źródłem przywabiającym szkodnika jest światło. Owady nim zwabione wpadają do pojemnika, w którym znajduje się element przechwytujący. Zwykle jest to octan etylu, chociaż sporadycznie stosuje się także wodę, glikol etylowy, ewentualnie paski klejowe. Wyróżnia się pułapki o dużej mocy żarówki (nawet do 450 W), które muszą być zasilane prądem stałym, a także pułapki o małej mocy zasilane z akumulatora. Na rynku są także dostępne pułapki solarne, w których wykorzystuje się najczęściej żarówki o niskiej mocy, ewentualnie oświetlenie LED.

Żółte naczynia i tablice klejowe

W niektórych uprawach, zwykle w okresie wiosny, ustawia się żółte naczynia. Mają one za zadanie przyciągać swoim kolorem osobniki dorosłe niektórych szkodników (głównie chrząszczy, ale także muchówek), które wpadają do pojemnika wypełnionego wodą z niewielkim dodatkiem detergentu (zmniejsza napięcie powierzchniowe). W rzepaku choćby w ten sposób monitoruje się pojaw chowaczy i słodyszka rzepakowego. Niekiedy stosuje się białe lub fioletowe naczynia np. do odłowu much ploniarki zbożówki. Na podobnej zasadzie jak naczynia działają kolorowe tablice klejowe. Zazwyczaj stosuje się w nich nieselektywny kolor, czyli żółty, który przyciąga różne owady, w tym szkodliwe, które przyklejają się do niezastygającego kleju. Tak odławia się owady z różnych grup systematycznych. Obok żółtych tablic są i zielone, niebieskie, białe czy też przeźroczyste. Często stosuje się je w ogrodnictwie.

Izolator entomologiczny 

Kolejnym sposobem obserwacji szkodników jest wykorzystanie do tego celu izolatora entomologicznego, czyli urządzenia, w którym niektóre gatunki przejdą rozwój, wskazując terminy, kiedy się to dzieje, a także ich skład gatunkowy czy też strukturę płciową. Typowy izolator to nic więcej, jak drobnooczkowa siatka rozpostarta na drewnianej, metalowej bądź plastikowej konstrukcji. Warunkiem jest, aby materiał przepuszczał światło i wodę, tak aby warunki wewnątrz izolatora nie odbiegały znacząco od tych, jakie panują na zewnątrz. Za pomocą izolatora obserwuje się choćby wiosenny rozwój omacnicy prosowianki, ale do jego wnętrza wkłada się często niektóre larwy szkodników wraz z pokarmem, aby się przepoczwarczyły i można było dokonać ich identyfikacji.

O ile obserwacje własnych upraw mają kluczowe znaczenie dla ustalenia stanu fitosanitarnego uprawy, w tym potrzeb i terminu zwalczania interwencyjnego, to o tyle warto konfrontować swoje analizy z komunikatami sygnalizacyjnymi podawanymi z zewnątrz, ale z jak najbliższej okolicy gospodarstwa. Dobrym źródłem informacji jest Platforma Sygnalizacji IOR-PIB. Wydawaniem komunikatów zajmuje się również część firm komercyjnych, które w ten sposób dostarczają wiedzę swoim klientom. Te komunikaty mają pomagać, ale nie mogą być jedynym kryterium branym pod uwagę i na pewno nie powinny zastąpić obserwacji na konkretnym polu.