"Farmer": Wprowadzenie oryginalnego środka ochrony roślin na rynek nie jest proste. Ile ono trwa?
Aleksandra Mrowiec: Po pierwsze, potrzeba na to czasu, bo proces rozwojowo-badawczy i rejestracyjny trwa minimum 8-10 lat. Po drugie, wymaga to ogromnych nakładów finansowych, bo łączny koszt inwestycji dla jednego produktu wynosi ponad 250 mln euro. Dlatego finalnie środki ochrony roślin, które mają za zadanie chronić uprawy, nie są produktem tanim. Dodatkowo stanowią istotne narzędzie pracy rolnika, co sprawia, że są chętnie podrabiane. Nie jest niczym zaskakującym, że dobra wysokojakościowe padają ofiarą zorganizowanych grup przestępczych, które chcą w łatwy sposób zarobić kosztem innych.
Jak duży to problem?
Bardzo trudno jest oszacować szarą strefę. W 2017 r. Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej (EUIPO) przedstawił raport, który ocenił ten nielegalny proceder na ok. 15 proc. w krajach Wspólnoty. Straty z tego tytułu sięgają dla gospodarki unijnej ok. 1,3 mld euro rocznie. Z kolei Komisja Europejska oszacowała, że stanowi on 10-15 proc. – w zależności od tego, jaką weźmie się podstawę do uznania, co to jest podróbka.
Jak to się przekłada na nasz kraj?
W Polsce jesteśmy narażeni na napływ podrabianych środków z racji naszego położenia geograficznego. Jesteśmy państwem granicznym Unii Europejskiej i dlatego u nas tych podrabianych produktów może być więcej. W jakiś sposób muszą one wejść na rynek unijny.
Miejscami potencjalnie narażonymi na "przemyt" nielegalnych pestycydów są, oczywiście, granice państwa (zwłaszcza zewnętrzna granica Unii Europejskiej), porty morskie i lotnicze z przesyłkami towarowymi, tzw. cargo. Nasi celnicy od wielu lat, ale ze szczególnym nasileniem w ostatnich czterech, zatrzymują duże ilości podrobionych preparatów. Jeśli mówię o podróbce, mam na myśli nie tylko naruszenie marki producenta, lecz także produkty, których składu tak naprawdę nie znamy.
Czy etykieta w obcym języku to element, który powinien obudzić czujność rolnika?
Gdzieś w Polakach tkwi przeświadczenie, że produkty z zagranicy, zwłaszcza z Zachodu, są lepsze. Mamy do nich większe zaufanie. Podobnie jest wśród rolników w kontekście pestycydów, co wykazały wyniki ankiet przeprowadzonych na zlecenie Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin. Jednak nie można postawić znaku równości pomiędzy np. płynem czy proszkiem do prania a środkiem ochrony roślin. Środków ochrony roślin nie można tak po prostu kupić gdziekolwiek, w dowolnym miejscu na świecie. Rynek środków jest bardzo restrykcyjnie uregulowany. Aby kupić preparat, musi on być zarejestrowany w danym kraju. Jeśli rolnik zaopatruje się poza Polską, to łamie prawo, nawet jeśli kupi produkt oryginalny, w legalnie działającym sklepie. System regulacyjny jest bardzo restrykcyjny i został tak pomyślany, aby rolnicy w każdym kraju otrzymywali środki ochrony roślin "szyte na miarę" potrzeb. Pomiędzy krajami występują różnice chociażby w warunkach glebowych, występowaniu organizmów szkodliwych czy w warunkach klimatycznych. Poza tym rolnik musi stosować środki zgodnie z ich etykietą, a zatem musi być ona sporządzona w języku ojczystym.
Z informacji służb kontrolnych wynika, że środki przewożone nielegalnie z zagranicy, pochodzące z przemytu, są niemal zawsze podrobione, a zatem podszywają się pod oryginalne produkty, nie mając z nimi nic wspólnego. Rolnik nie wie przy tym, co jest w środku takiego opakowania, jaka to mieszanina chemiczna i jak ona zadziała. A przecież mówimy o stosowaniu nieznanych substancji chemicznych na polu, o zagrożeniu dla środowiska, np. pożytecznych owadów, wody i gleby. Do tego jeszcze dochodzi bezpieczeństwo osoby aplikującej, która jako jedyna ma kontakt ze stężonym produktem. Rolnicy stosujący takie preparaty biorą na siebie ogromne ryzyko.
Opakowania nielegalnych pestycydów są coraz bardziej doskonałe. Czy faktycznie ich wygląd nie odbiega od oryginałów?
Przestępcy są coraz dokładniejsi i wizualnie produkty bardzo często są trudne do odróżnienia. Przy czym to, co jest w środku, to zupełnie inna historia. Trzeba pamiętać, że nielegalni producenci nie ponoszą żadnych inwestycji w badania nad bezpieczeństwem, a potem rejestracją produktu. Wystarczy, że skopiują opakowanie i etykietę, a to, co jest w środku, nie ma dla nich znaczenia. Łatwy zysk przy niewielkich kosztach. Fałszerze podrabiają logotypy, charakterystyczne kapsle czy zakrętki. Oczywiście, te oznaczenia nigdy nie będą identyczne, ale to jest w stanie stwierdzić tylko producent, bo rolnik na pierwszy "rzut oka" może nie zauważyć różnicy. Kwestia czujności i wiedzy o tym, co jest zabronione, a co dozwolone. Dla przykładu obca etykieta, słabej jakości opakowanie, wyjątkowo atrakcyjna cena, sprzedaż obwoźna lub z aukcji internetowych – rolnicy powinni trzymać się od takich ofert z daleka. I to wystarczy.
Jakie środki są najczęściej podrabiane?
Te najpopularniejsze. Najczęściej stosowane w praktyce. Produkty flagowe, te które mają szerokie spektrum zastosowania, które są już na rynku.
W Unii Europejskiej ogranicza się możliwości stosowania pestycydów. Czy ten fakt również wpływa na zwiększenie liczby podróbek?
Lista substancji czynnych w UE jest ograniczana, ponieważ mamy bardzo restrykcyjny system regulacyjny. Rolnicy poza Wspólnotą mają o wiele więcej możliwości. Dlatego zawsze jest ryzyko, że pojawiają się również te preparaty na rynku unijnym. Wiele się dzieje na naszej granicy i trzeba powiedzieć, że służby bardzo dobrze sobie radzą, współpracują ze sobą.
Co ze sprzedażą przez Internet?
Zgodnie z prawem można sprzedawać środki ochrony roślin przez Internet, ale są konkretne warunki, które są wymagane do takiej sprzedaży. Po pierwsze, sprzedawca musi być wpisany do rejestru przedsiębiorców (kontrolowany przez Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Roślin i Nasiennictwa) – podobnie jak ten "stacjonarny". Po drugie, musi być łatwy do zidentyfikowania, a więc powinien udostępnić takie dane, jak numer NIP lub numer wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego, adres i telefon do siedziby firmy. Po trzecie, sprzedawca musi zagwarantować, że osoba, która kupuje środki, jest pełnoletnia i ma ważne szkolenie chemizacyjne. Na koniec musi wystawić dowód zakupu, co ważne w przypadku środków ochrony roślin – na fakturze musi być numer partii.
Czego się należy wystrzegać?
Środki ochrony nie są tanie, dlatego rolnik powinien uważać na superatrakcyjne oferty, bo na tym rynku takie się raczej nie zdarzają. Każdy produkt ma dwuletnią datę przydatności do użycia. To jest bardzo specyficzny rynek i towar. Tutaj nie robi się wielkich zapasów ani wyprzedaży. Rolnik musi wiedzieć, że decydując się na podróbkę, wiele ryzykuje, nie tylko utratę plonów, ale też zdrowie i skażenie środowiska, a także utratę dotacji unijnych i odpowiedzialność karną.
Jaka kara grozi za posiadanie nielegalnego środka ochrony roślin?
Wojewódzki Inspektor Ochrony Roślin i Nasiennictwa może nakazać zatrzymanie i zniszczenie takiego środka na koszt rolnika. Może też nałożyć grzywnę do 5 tys. zł. Jeśli produkt narusza znaki towarowe i sprawa trafi na policję, wówczas trzeba liczyć się z postępowaniem karnym oraz postępowaniem karno-skarbowym.
Co w sytuacji, kiedy rolnik zostanie przyłapany na stosowaniu podróbek?
Oprócz oczywistych strat z tytułu przekroczenia pozostałości pestycydów lub wykrycia niezatwierdzonych pozostałości w danej uprawie WIORiN może nakazać zniszczenie towaru oraz plonu. Obok tego konsekwencje karne i karno-skarbowe. A w przypadku kontroli ARiMR jest duża szansa na ograniczenie lub utratę dopłat unijnych.
Wydaje się, że coraz więcej rolników zdaje sobie sprawę ze strat, ale świadomość ta przychodzi często po szkodzie, czyli została zebrana na podstawie smutnych własnych doświadczeń lub sąsiada. Poza tym wynika też z faktu, że służby nasiliły działania na rynku, sprawdzając gospodarstwa rolne.
To też zasługa Polskiego Stowarzyszenia Ochrony Roślin?
Zajmujemy się przede wszystkim edukacją. Staramy się podnosić świadomość służb, które zajmują się kontrolą. Zwracamy też uwagę samych rolników, którzy muszą wiedzieć, czego i gdzie nie można kupować. Najważniejsze, o czym trzeba pamiętać, to: kupować środki zarejestrowane w Polsce, z etykietą w języku polskim, w zarejestrowanych przez PIORIN sklepach i hurtowniach, i zawsze żądać dowodu zakupu. Te wszystkie informacje zgromadziliśmy na stronie www.bezpiecznauprawa.org. Zachęcamy rolników do sprawdzenia swojej wiedzy, bo naprawdę nie warto ryzykować.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się w styczniowym wydaniu miesięcznika "Farmer"
Komentarze