Jeden z farmerów z tego regionu wysłał do nas list, gdzie napisał: „Jestem rolnikiem i jednocześnie czytelnikiem państwa czasopisma z województwa opolskiego, powiat kędzierzyńsko – kozielski, gmina Pawłowiczki. Od zeszłego sezonu wegetacyjnego w moim gospodarstwie, jak i innych rolników z południa Opolszczyzny, nasila się problem z nadmierną populacją gryzoni polnych w uprawach. W tej chwili staje się to już plagą, z którą ciężko walczyć, a do żniw pozostało jeszcze około 6 do 8 tygodni. Wszyscy od półtora roku walczymy z niszczycielskimi gryzoniami dopuszczonymi do tego metodami, ale skala zniszczeń i liczebność szkodników rosnąca w zastraszającym tempie, powodują że nasze działania nie przynoszą już efektów. Niektórzy rolnicy musieli już zaorać niektóre zasiewy ozime i przesiać je uprawami jarymi, gdyż do żniw z ozimin pozostało by tylko zielone ściernisko…”
Inny rolnik poinformował nas, że jest tragicznie. - Pola wyglądają jakby mulczerem, ktoś je ściął – powiedział. Z jego obserwacji wynika, że problem dotyczy lepszych stanowisk, a np. na piaszczystych praktycznie go nie ma.
- Przewaga myszy polnej. Występuje też nornica. Gryzonie atakują zwłaszcza zboża i w moim wypadku łubin. Problem jest po pozostawianych poplonach i bezorkowej uprawie. Pola obok łąk na razie nie są przez gryzonie ruszane – dodaje nasz Czytelnik.
Zapytaliśmy o tę sytuację Opolską Izbę Rolniczą, jak oni oceniają stan upraw w regionie. Jak podają najgorzej jest w powiecie prudnickim i kędzierzyńsko-kozielskim. Dlatego Izba po licznych sygnałach od rolników, wystosowała pismo, wspólnie z innymi organizacjami z regionu, do ministra rolnictwa, wojewody opolskiego i Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Opolu za pośrednictwem Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Zwrócili się o interwencję w tej sprawie i podjęcie wszystkich możliwych działań wspomagających rolników w walce z gryzoniami przy pomocy dostępnych służb oraz uznanie tych rejonów za dotknięte klęską, a także o ujęciu takiego ryzyka w ustawie z dnia 7 lipca 2005 r. o ubezpieczeniach upraw rolnych i zwierząt gospodarskich (Dz. U. z 2019 r. poz. 477).
Jak poinformowała nas OIR, z informacji przekazanych przez rolników wynika, że próbowali oni walczyć z gryzoniami przy pomocy „zaprawionego trucizną ziarna”, ale nie przyniosło to rezultatów. Szkodniki wolą młode rośliny.
- Zapewne skuteczne byłyby opryski chemiczne, ale takie środki są zakazane ze względu na szkodliwość dla innych gatunków zamieszkujących pola uprawne. Eksperci, ale i sami rolnicy zalecają stosowanie głębokiej orki, która pozwala na zmniejszeni licznych szkodników na polach poprzez niszczenie ich nor – napisano w piśmie przesłanym do nas pod którym podpisał się prezes Izby Rolniczej w Opolu – Marek Froelich i dyrektor biura – Katarzyna Beleć.
Jak poinformowano, wnioskowano o zmianę przepisów dotyczących obowiązku zazielenienia i zniesienie konieczności stosowania poplonów w ramach EFA na obszarach dotkniętych plagą, co pozwoliłoby na zmniejszenie bazy żerowej dla gryzoni.
Skąd tak duży problem właśnie w tym regionie? – Gryzonie nie tylko mają zapewnioną całoroczną bazę pokarmową, ale sprzyjają im warunki atmosferyczne. Brak mroźnych, śnieżnych zim sprzyja ich intensywnemu rozrodowi, a nowe trendy w agrotechnice i stosowanie upraw bezorkowych dodatkowo sprawia, że myszy i inne gryzonie, mają bardzo dogodne warunki do życia – piszą.
I zaznaczają, że problem się nasila. A zjawisko dotyka żyzne rejony województwa.
Komentarze