Farmer z powiatu łosickiego, wpis nr 1
Gospodaruję na kilkudziesięciu hektarach, na których uprawiam głównie zboża i rośliny strączkowe. W tym roku po raz pierwszy zdecydowałem się również na próbną uprawę kilku ha rzepaku ozimego, ale jedna czwarta wymokła wiosną.
W kolejnych odcinkach bloga będę się dzielił z Wami obserwacjami z uprawy ościstej pszenicy ozimej odmiany Ostroga. Niestety, moje wcześniejsze doświadczenia z pszenicą nie są zbyt pozytywne. W ubiegłym roku osiągnąłem wynik nieco przekraczający 4 tony z ha. Słabo. Rok wcześniej podobnie. W jednym roku zawiniła pogoda, w innym dziki (dlatego odmiana oścista). Postanowiłem jednak dać pszenicy ostatnią szansę. Kupiłem kwalifikat i obsiałem Ostrogą 5 ha. Wspomnę jeszcze dlaczego nie stosowałem intensywnej ochrony. Z rozsądku. Mimo regularnego wapnowania kredą i wapnem magnezowym większość pól ma wciąż dość niskie pH. Przekonałem się już wcześniej, że tam, gdzie pH jest niskie, nie mają sensu duże nakłady na nawożenie i ochronę. Na szczęście, z roku na rok pH powoli rośnie.

Na stanowisku, na którym zasiałem pszenicę, wcześniej był uprawiany łubin wąskolistny – udał się zadziwiająco dobrze, ok. 3 ton z ha. W sierpniu zbadałem glebę i wyszło, że pH na tym polu wynosi od 4,8 do 5,4. Jak na pszenicę, to szału nie ma. Mimo to zasialiśmy ją 24 września. Przedsiewnie dostała 250 kg polifoski 6 i na tym koniec (założyłem, że po łubinie azotu z gleby wystarczy).

Niestety, ze względu na częste deszcze nie udało się jesienią odchwaścić plantacji. Chłodna i deszczowa jesień spowodowała też słabe rozkrzewienie – praktycznie w zimę pszenica weszła z 3, 4 liśćmi. Na szczęście, zima obeszła się łagodnie z roślinami i wiosenną wegetację rozpoczęły w dobrej kondycji. Już 16 marca udało się podać pierwszą dawkę azotu w postaci 200 kg saletry amonowej na ha. Co się działo dalej, wszyscy wiedzą. Deszcz, niskie temperatury i stagnacja. W połowie kwietnia rośliny jeszcze nie weszły w fazę strzelania w źdźbło i nadal poziom rozkrzewienia nie był zadowalający – był wyraźnie lepszy na tym fragmencie pola, gdzie pH wynosiło 5,4.

W tym czasie wiedziałem już, że wezmę udział w doświadczeniach z „Farmerem”, a firma BASF dostarczyła mi komplety program ochrony, czyli preparat na chwasty Biathlon 4d, fungicydy Duett Star 334 i Tocata Duo oraz regulator wzrostu Medax Max – na bogato jak nigdy.

Jednak warunki pogodowe długo nie pozwalały na pierwsze w kolejce odchwaszczanie, ale też presja chwastów nie była duża – im też nie chciało się rosnąć. Pod koniec kwietnia różnica w rozwoju pszenicy w stosunku do roku ubiegłego była już wyraźna – ciągle nie widać pierwszego kolanka. W sumie dobrze, bo jeszcze nie zrobiłem odchwaszczania. To zdecydowałem się wykonać dopiero 2 maja, kiedy pojawiło się okienko pogodowe. Warunki były dalekie od optymalnych, temperatura ok. 8 stopni, ale na co czekać – prognozy nie dawały nadziei na poprawę, a chwasty już coraz większe. Co z tego wynikło? Tym podzielę się z wami w kolejnym odcinku mojego bloga.

Pozdrawiam