Najliczniejszą oraz najgroźniejszą grupę roślin zachwaszczających pola uprawne tworzą tzw. chwasty segetalne, czyli gatunki, które od bardzo dawna towarzyszą roślinom uprawnym i w wyniku ciągłej selekcji doskonale przystosowały się do warunków panujących na gruntach ornych. Oprócz nich wyróżniamy tzw. chwasty ruderalne, które najczęściej zasiedlają tereny nieużytkowane rolniczo, na przykład miedze, pobocza dróg, wysypiska śmieci czy okolice zabudowań. Gatunki ruderalne również pojawiają się na gruntach ornych, stwarzając niekiedy duże zagrożenie dla upraw. Do takich chwastów należy m.in. stulicha psia, chwast niegdyś traktowany jako typowa roślina ruderalna, który jednak coraz częściej i liczniej pojawia się na plantacjach, oraz kielisznik zaroślowy, gatunek, który dopiero od niedawna zaczął zwracać na siebie uwagę rolników, coraz śmielej wkraczając na pola uprawne.

STULICHA PSIA

Stulicha psia jest jednoroczną rośliną należącą do rodziny kapustowatych (dawniej: krzyżowe). Jest to gatunek jary lub zimujący, co oznacza, że osobniki wschodzące jesienią mogą przetrwać zimę, lecz jarowizacja nie jest konieczna do wejścia w etap wzrostu generatywnego. Na północy kraju spotyka się częściej formy jare, natomiast na południu częściej ozime. Łodygę ma wyprostowaną, krótko owłosioną, na polach przeciętnie osiągającą od 20 do 80 cm wysokości. Korzeń jest palowy, wrzecionowaty. Liście są owłosione, barwy popielato-zielonej, podwójnie lub potrójnie pierzastodzielne. Kwiatostanem jest grono mierzące nawet 30-40 cm długości. Kwiaty są niewielkie, bladożółte. Owoc to łuszczyna, zawierająca drobne (ok. 0,8 mm dł., 0,4 mm szer. i 0,5 mm grub.), żółtobrunatne nasiona. Łacińska nazwa stulichy psiej to Descurainia sophia. Pierwszy człon nazwy został nadany na cześć francuskiego botanika i aptekarza Françoisa Descuraina (1658-1740), natomiast nazwa gatunkowa pochodzi od greckiego słowa sophia oznaczającego mądrość - co nawiązuje do jej rzekomych właściwości leczniczych.

Stulicha psia jest rośliną pospolitą na terenie Polski, występuje na dużej liczbie stanowisk, w wielu regionach kraju. Najczęściej można ją zaobserwować w miejscach ruderalnych. Preferuje stanowiska umiarkowanie oświetlone, zlokalizowane na glebach piaszczystych dość zasobnych w składniki pokarmowe. Po zakończeniu II wojny światowej dostrzeżono, że gatunek ten chętnie zasiedlał gruzowiska w zniszczonych miastach, gdzie gleba była nadmiernie osuszona, zasobna w węglan wapnia i jednocześnie uboga w próchnicę.

W ostatnich latach stulicha psia coraz częściej występuje na polach uprawnych, na które wkracza z sąsiadujących siedlisk ruderalnych. Zachwaszcza zarówno rośliny łanowe, jak i szerokorzędowe. Gatunek ten już przed laty sprawiał rolnikom problemy. Prof. Świętochowski i prof. Tołpa w podręczniku wydanym w roku 1950 informowali, że stulicha psia "zachwaszcza jare i ozime kultury, ogrody i sady oraz występuje jako chwast ruderalny". Jednak oficjalnych progów szkodliwości dla tego gatunku do dziś nie określono. W trakcie 3-letnich badań wykonanych na obszarze Niemiec okazało się, że pszenica zachwaszczona stulichą w stopniu masowym plonowała od 18 do 30 proc. gorzej.

Siewki stulichy pojawiają się na polach wiosną oraz jesienią. W badaniu szklarniowym ustalono, że największy odsetek wschodów odbywa się z powierzchni gleby oraz głębokości do 2,5 cm. Umieszczenie nasion niewiele głębiej, bo pod 3,5-centymetrową warstwą gleby, już znacząco ograniczyło kiełkowanie. Z obserwacji przeprowadzonych przez dr Małgorzatę Haliniarz (UP Lublin) wynika, że egzemplarze ze wschodów jesiennych, zimujące w stadium rozety liściowej, wiosną wytwarzają więcej rozgałęzień, są wyższe, a także bardziej plenne.

Kwitnienie stulichy psiej przebiega zazwyczaj od maja do października. Jest to gatunek o bardzo dużym współczynniku rozmnożenia. Szacuje się, że rozrośnięte egzemplarze w optymalnych warunkach mogą wydać przeszło 700 tys. nasion. Oczywiście, na polach uprawnych plenność jest na ogół znacznie niższa i sięga średnio 20 tys. nasion z jednej rośliny. Są one później rozsiewane za pośrednictwem wiatru, zwierząt oraz w wyniku działalności człowieka.

Niektórzy badacze podejrzewają, że na duże odległości nasiona stulichy mogą być przenoszone w piórach ptactwa żerującego na ruderalnych stanowiskach.

Do zwalczania stulichy psiej można wykorzystać szereg herbicydów przeznaczonych do stosowania w zbożach, kukurydzy oraz rzepaku. Największy "arsenał" preparatów dostępny jest do ochrony zbóż. W tym przypadku możemy wybierać spośród kilkudziesięciu produktów bazujących na kilkunastu substancjach czynnych. W kukurydzy wybór preparatów jest znacznie mniejszy. Co prawda do dyspozycji mamy kilkanaście produktów, lecz wszystkie zawierają mieszaninę 2,4-D + florasulam lub dikamba + tritosulfuron. W rzepaku, który należy do tej samej rodziny botanicznej co stulicha, dostępnych jest aktualnie jedynie kilka preparatów (tab.).

KIELISZNIK ZAROŚLOWY

Kielisznik zaroślowy jest gatunkiem wieloletnim zaliczanym do rodziny powojowatych. Jego wijący i wspinający się na inne rośliny pęd osiąga zazwyczaj od 1 do 3 m długości, jednak w korzystnych warunkach niektóre egzemplarze mogą dorastać nawet do 7 m. Liście kielisznika są trójkątne lub strzałkowate, z wyraźnie widocznym unerwieniem. Lejkowate kwiaty, zwykle barwy białej, osiągają do 6 cm średnicy. Bezpośrednio pod kwiatami, obejmując je od spodu, znajdują się zredukowane liście, tzw. podkwiatki. Kwitnienie odbywa się od czerwca do września. Owocem kielisznika jest torebka zawierająca duże (5 mm dł.), kulisto-elipsoidalne nasiona. Mogą one przetrwać w glebie nawet 20-30 lat, są również zdolne do bardzo długiego pływania bez szkody dla zarodka. Ustalono, że nasiona tego gatunku bez trudu kiełkują nawet po blisko 3-letnim pobycie w wodzie. Kielisznik zaroślowy rozmnaża się również wegetatywnie za pośrednictwem podziemnych kłączy lub ukorzeniających się jesienią pędów nadziemnych. To właśnie wegetatywny sposób rozmnażania jest dominujący w przypadku występowania kielisznika na gruntach ornych.

Kielisznik zaroślowy jest gatunkiem pospolitym na obszarze nieomal całego kraju. Obserwowany jest na niżu oraz w piętrze pogórza. Zasiedla najchętniej gleby zasobne i wilgotne o odczynie zbliżonym do zasadowego. Nie ma wygórowanych wymagań świetlnych, doskonale rośnie na stanowiskach na wpół zacienionych. Do typowych miejsc występowania gatunku należą m.in. zakrzaczenia śródpolne, przypłocia, brzegi strumieni i rowów melioracyjnych. Najczęściej właśnie z takich miejsc rozpoczyna on inwazję na pola uprawne. Początkowo zachwaszcza wyłącznie obrzeża pól zlokalizowane najbliżej jego naturalnych siedlisk, jednak z czasem może zdominować większe obszary plantacji.

Kielisznik to roślina, która nie jest bliżej znana polskim rolnikom. Do niedawna nie był nawet opisany w żadnym z krajowych atlasów herbologicznych. Przez właścicieli zachwaszczonych plantacji najczęściej jest błędnie identyfikowany jako powój polny, a rzadziej, zwłaszcza we wcześniejszych stadiach rozwojowych, jako rdestówka powojowata. Kielisznika od powoju polnego można łatwo odróżnić, np. po rozmiarze oraz umiejscowieniu podkwiatków. Jak już wspomniano wcześniej, podkwiatki u kielisznika znajdują się bezpośrednio pod kielichem, natomiast u powoju są one silnie zredukowane (dużo mniejsze niż u kielisznika) i są umiejscowione na szypułce w pewnej odległości od kwiatów. Do okazałych podkwiatków kielisznika okrywających kielich od spodu nawiązuje nawet jego łacińska nazwa rodzajowa Calystegium - calyx po łacinie i po grecku oznacza kielich, a stege to z greckiego pokrycie lub dach. Cechami umożliwiającymi odróżnienie obu gatunków może być także kształt liści, długość pędów (powój ma pędy krótsze) oraz rozmiar kwiatów (kwiaty powoju są wyraźnie mniejsze). Mniej wprawne oko może łatwo wychwycić te różnice dopiero w przypadku jednoczesnego oglądania przedstawicieli obu gatunków.

Zwalczanie kielisznika zaroślowego jest bardzo kłopotliwe. Ze względu na silnie rozwinięty system kłączy oraz korzeni gatunek ten bez większego trudu może przetrwać zarówno mechaniczne, jak i chemiczne próby wyeliminowania. Podczas zabiegów uprawowych głębiej ulokowane korzenie i kłącza nie ulegają uszkodzeniu, a te znajdujące się płycej zostają pocięte na mniejsze odcinki, co może wręcz sprzyjać rozmnażaniu wegetatywnemu. Duńscy naukowcy przeprowadzili cykl doświadczeń wazonowych, w których zbadali wpływ cięcia, suszenia oraz głębokości umieszczenia w glebie kłączy na ich przeżywalność. Okazało się, że wschody mogą się odbywać nawet z 5-centymetrowych odcinków kłączy umieszczonych pod 25-centymetrową warstwą ziemi. W trakcie badań ustalono również, że kłącza są odporne na wysuszenie. Pozostawienie ich na powierzchni gleby przez dobę w temperaturze 13ºC nie wpłynęło negatywnie na żywotność. Dopiero po 4-dniowym pobycie w takich warunkach 70 proc. kłączy obumarło. Najmniejsze zdolności regeneracyjne charakteryzują egzemplarze kielisznika znajdujące się w stadium 5-6 liści właściwych, zatem zabiegi mechaniczne prowadzone na tym etapie powinny być najbardziej skuteczne.

Rozbudowany system korzeni i kłączy pomaga kielisznikowi przetrwać także zabiegi herbicydowe. Z tego względu mało przydatne do zwalczania go są zwłaszcza preparaty działające kontaktowo. Co prawda niektóre z nich mogą bardzo efektywnie niszczyć części nadziemne, nie zapobiegają jednak późniejszemu odrastaniu (przykładem może być bromoksynil). W związku z tym, że kielisznik nie stwarza aktualnie dużego zagrożenia na obszarze naszego kraju, nie został jeszcze uwzględniony w żadnej etykiecie-instrukcji zarejestrowanych herbicydów. Przeglądając publikacje obcojęzyczne, możemy natrafić na informacje, że dość dobrą skuteczność w zwalczaniu kielisznika uzyskano, stosując np. fluroksypyr lub dikambę.

Aktualnie na gruntach ornych na terenie Polski kielisznik zaroślowy stwarza zagrożenie przede wszystkim w uprawie kukurydzy. Jeszcze kilka lat temu pojawiały się jedynie pojedyncze sygnały o jego obecności na plantacjach. Natomiast z przedstawionych w 2015 roku wyników obserwacji przeprowadzonych w okolicach Krakowa wynika, że kielisznika odnotowano na 30 proc. obserwowanych pól kukurydzy. Niestety, straty w przypadku masowego pojawienia się tego chwastu mogą być bardzo dotkliwe. W roku 2008 na jednej z dolnośląskich plantacji szacunkowa obniżka plonu w miejscach najsilniej zachwaszczonych kielisznikiem sięgała 30 proc., kolby były wyraźnie krótsze, a ziarno drobniejsze.

 

Artykuł ukazał się w majowym numerze miesięcznika "Farmer"