Nie jest to dobry pomysł - czytamy dalej w artykule. Bowiem dowody, które świadczą przeciw tym środkom owadobójczym nie są mocno uzasadnione, a zakaz byłby co najmniej przedwczesny i prawdopodobnie spowodowałby więcej złego niż dobrego.

Neonikotynoidy stosowane są też w zaprawach nasiennych, dzięki czemu stosuje się niższe dawki środków owadobójczych niż poprzez aplikację nalistną. Jest to jeden z głównych postulatów integrowanej ochrony roślin, która ma obowiązywać od 2014 r.
O co chodzi w kwestii pszczół? - Wydaje się, że w ostatnich latach w UE i USA zwiększyła się liczba „wymierań" pszczół i znikania całych rojów. Takie grupy ekologiczne, jak Greenpeace, Friends of the Earth oraz Center for Food Safety przede wszystkim winiły za to neonikotynoidy, które są powszechnie stosowane na świecie od ponad 10 lat - czytamy w The Wall Street Journal Europe.

Ale wymierania pszczół nie są niczym nowym. Dostępne są raporty świadczące o tym, że znikanie kolonii pszczół występowało na początku XX wieku - na długo przed stosowaniem nowoczesnych środków owadobójczych. Gdyby neonikotynoidy powodowały wymieranie pszczół, takie przypadki powinny występować częściej przy częstszym stosowaniu tych środków - a tak się jednak nie dzieje - napisała gazeta.

Jako przykład wymieniono fakt, że w Australii neonikotynoidy są powszechnie stosowane, ale nie zaobserwowano tam znacznych strat pszczół. Co ważne w Australii nie ma roztoczy warozy - pasożyta, który od dawna jest utrapieniem dla pszczół i pszczelarzy na innych kontynentach.

Prawie cały miód w Kanadzie pochodzi z 300 000 uli znajdujących się na państwowych polach rzepaku jarego. Kanada jest największym na świecie producentem rzepaku jarego będącym rośliną uprawną bogatą w pożytek dla pszczół, nektar i pyłek. Mimo faktu, że neonikotynoidy są powszechnie stosowane w Kanadzie w celu ochrony rzepaku jarego i innych upraw przed szkodnikami, kanadyjskie populacje pszczół są bezpieczne i wytwarzają około 50 milionów funtów miodu rzepakowego - stwierdził Peter Borst, ekspert od pszczół i badacz na Uniwersytecie Cornell.

Dlaczego przy takich ograniczonych dowodach ekolodzy sprzeciwiają się stosowaniu neonikotynoidów? Częściowo z pewnością dlatego, że środki owadobójcze są produkowane przez duże międzynarodowe koncerny, które lepiej pełnią rolę złych charakterów niż roztocza warozy - pisze The Wall Street Journal Europe.