Najczęściej stosowany w gospodarstwach program ochrony obejmuje zwykle dwa lub trzy zabiegi fungicydowe, zwane umownie T-1, T-2 oraz T-3. Pierwszy z nich wykonuje się po wiosennym ruszeniu wegetacji, od osiągnięcia przez zboża fazy końca krzewienia do – najpóźniej – drugiego kolanka (BBCH 29-32). Bywa jednak, że z ochroną nie można zwlekać do tego momentu, wówczas jeszcze jesienią wykonuje się oprysk środkiem grzybobójczym w tzw. terminie T-0, zwanym też zabiegiem czyszczącym. Ma on za zadanie chronić zboża przed takimi chorobami, jak mączniak prawdziwy zbóż i traw, choroby podstawy źdźbła, septorioza paskowana liści pszenicy i rdza brunatna pszenicy oraz plamistość siatkowa jęczmienia i rdza jęczmienia.
Przyjmuje się, że odpowiedni moment na aplikację fungicydu w tym terminie następuje od fazy drugiego pędu bocznego do końca krzewienia (BBCH 22-29). Istotnymi zaletami tak wczesnej aplikacji fungicydu jest korzystny wpływ na przezimowanie roślin i zabezpieczenie ich stanu sanitarnego aż do wiosny. Dzięki temu możliwe jest delikatne opóźnienie zabiegu w terminie T-1, co jest istotne w obliczu ewentualnego wiosennego spiętrzenia prac polowych. Niekiedy, gdy przebieg wegetacji wyjątkowo sprzyja rolnikom i ryzyko porażenia przez sprawców chorób jest niewielkie, możliwa jest nawet rezygnacja z zabiegu T-1.
Wybór odpowiedniego fungicydu
Sporych problemów nastręczać może wybór odpowiedniego środka możliwego do zastosowania w tym bardzo wczesnym zabiegu ochronnym. Zdarzyć się może bowiem, że w momencie odpowiednim do wykonania oprysku będzie chłodniej niż 10-12°C, wymagane do optymalnego działania fungicydów. Uwzględniając ewentualne trudne warunki pogodowe, należy zwrócić uwagę na działanie substancji czynnych w zależności od temperatury powietrza i wybrać te, które lepiej sprawdzą się w niższych temperaturach. Wówczas warto postawić na środki, w skład których wchodzą substancje czynne z grupy morfolin (fenpropidyna i fenpropimorf), prochloraz z grupy imidazoli, proquinazyd z grupy chinazolin, spiroksamina z grupy ketoamin czy cyprodynil (anilinopirimidyny). Czasem pogoda jest na tyle niesprzyjająca, że wjazd na pole z opryskiwaczem jest po prostu niemożliwy, wówczas aplikacja fungicydu w terminie T-0 jest niewykonalna.
Kolejne „schody” to także fakt, iż wczytując się w etykiety fungicydów, w nielicznych przypadkach znajdziemy informację o ich dopuszczeniu do stosowania wcześniej niż w fazie końca krzewienia. W innych z kolei znajduje się zapis: „stosować wiosną”. Mimo wysokiego prawdopodobieństwa, że środki te dobrze sprawdzą się w zabiegu w terminie T-0, nie każdy rolnik chce podejmować ryzyko i sprawdzać owo prawdopodobieństwo na własnym polu. Wśród fungicydów, których etykieta dopuszcza aplikację stosunkowo wcześnie, wymienić można m.in. takie środki, jak: Bushi (substancja czynna: piraklostrobina), Priaxor (piraklostrobina, fluksapyroksad), Talius 200 EC (proquinazid), Wirtuoz 520 EC (prochloraz, tebukonazol, proquinazid). W ministerialnym rejestrze środków ochrony roślin można znaleźć wiele preparatów, które teoretycznie można by zastosować do ochrony w terminie T-0, jednak w praktyce są niedostępne w sprzedaży.
Kiedy decydować się na T-0?
Problematyczna jest nie tylko decyzja odnośnie doboru odpowiedniego fungicydu do ochrony w terminie T-0, ale samo rozstrzygnięcie, czy zabieg ten jest w ogóle konieczny. Warto zatem wiedzieć, jakie czynniki ryzyka są wskazaniem do jesiennej ochrony łanu. Zgodnie z zasadami integrowanej ochrony roślin do ochrony chemicznej należy przystąpić po przekroczeniu progów ekonomicznej szkodliwości (tab.). Ogólnie rzecz ujmując, wszelkie czynniki, które zwiększają ryzyko wystąpienia chorób grzybowych w łanie zbóż, stanowią przesłankę do wczesnej ochrony fungicydowej. Oceniając, czy łan jest w grupie wysokiego ryzyka, bierze się pod uwagę różne elementy agrotechniki, m.in. płodozmian, termin siewu i szeroko pojętą intensywność uprawy.
Do zabiegu T-0 kwalifikują się przede wszystkim zboża z wczesnego siewu, zwłaszcza intensywnie nawożone azotem, które bardzo bujnie rozwiną się przed ustaniem wegetacji. Jeżeli będziemy mieć do czynienia z ciepłą, obfitującą w opady jesienią, to ochrony w tym czasie mogą jednak wymagać także rośliny siane w terminie optymalnym i opóźnionym, gdyż takie warunki atmosferyczne sprzyjają nie tylko rozwojowi ozimin, ale niestety również zagrażających im patogenów chorobotwórczych. Jak powszechnie wiadomo, presja chorób grzybowych jest zwiększona w przypadku dużego udziału zbóż w płodozmianie. Ochrona w terminie T-0 może okazać się konieczna także wtedy, gdy wysiany został niezaprawiony materiał siewny. W tym miejscu warto zaznaczyć, iż zaprawy nasienne o szerokim spektrum działania, działające długo, najlepiej dwu- lub trzyskładnikowe, mogą chronić rośliny na tyle skutecznie, że zastąpią nalistny zabieg fungicydowy. Na uwagę w tym zakresie zasługują także donasienne fungicydy, które w połączeniu ze standardowymi zaprawami chronią rośliny zarówno przed chorobami odnasiennymi, jak i niektórymi chorobami liści (np. zestaw Systiva 333 FS i Kinto Duo 080 FS). Nie działa to jednak w drugą stronę – zabieg T-0 nie zastąpi zaprawiania materiału siewnego, bowiem nie ograniczy chorób takich, jak śniecie czy głownie.
Jednocześnie na zabieg T-0 coraz częściej decydują się rolnicy stosujący intensywną technologię uprawy zbóż, dlatego o jesiennej ochronie fungicydowej najczęściej mówi się w kontekście pszenicy ozimej i jęczmienia ozimego, od których oczekuje się wysokich plonów spełniających surowe wymogi jakościowe. Staranna pielęgnacja tych gatunków przekłada się na wysoki poziom wykorzystania ich potencjału plonowania, dlatego zwiększone nakłady na ochronę fungicydową we wczesnych fazach rozwojowych mogą przełożyć się na zadowalające efekty podczas żniw. Oczywiście, w przypadku bardzo silnego porażenia pszenżyta ozimego bądź żyta przez sprawców chorób jesienią zabieg w terminie T-0 jest wskazany również u tych gatunków.
Komentarze