Jak donosi "Rzeczpospolita", Agencja Ochrony Środowiska EPA i amerykański resort sprawiedliwości (DoJ) oświadczyły, że federalny sąd apelacyjny powinien uchylić werdykt sądu niższej instancji, który uznaje koncern Bayera winnym wywołania raka u mieszkańca Kalifornii, w efekcie używania środka chwastobójczego Roundup. O sprawie poinformowała agencja prasowa Reuters.
Organy centralne przekazały osobie związanej z sądem apelacyjnym, że substancja czynna preparatu - glifosat - nie jest rakotwórczy. W związku z powyższym nie należało na etykietach środka Roundup umieszczać ostrzeżeń o zgubnych skutkach częstego kontaktu z tym środkiem, jak wymagają tego przepisy Kalifornii.
Wspomniany sąd niższej instancji przyznał rację mieszkańcowi Kalifornii Edwinowi Hardemanowi, oskarżającemu producenta o wywołanie u niego choroby przez używanie Roundupu. Bayer miał mu zapłacić z tego tytułu odszkodowanie w wysokości 25 mln dolarów. Werdykt ten z kolei wywołał falę masowych pozwów wobec niemieckiego giganta chemiczno-farmaceutycznego. Producenta zobowiązano również do zamieszczania stosownych ostrzeżeń na etykietach produktu.
Bayer zaprzeczył, by Roundup wywoływał raka i odwołał się od wyroku. Zarówno Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska EPA, jak i ministerstwo sprawiedliwości poparły koncern. Teraz Bayer stoi na stanowisku, że nie może wykonać wyroku w sprawie Hardemana, bo zamieszczanie na etykiecie ostrzeżenia kłóciłoby się ze wskazaniem federalnej agencji. EPA i resort sprawiedliwości przyznały mu rację.
Roundup to najpopularniejszy środek chwastobójczy w USA, używany w rolnictwie i ogrodnictwie. Preparat kilkadziesiąt lat temu wypuścił na rynek amerykański koncern Monsanto. Bayer wykupił amerykańską firmę za 63 mld dolarów. Wskutek pozwów zarzucających rakotwórczy wpływ preparatu akcje Bayera straciły już na wartości około 23 proc.
Kwestie odszkodowania i ostrzeżeń na etykietach rozstrzygnie teraz sąd apelacyjny.
Komentarze