KRIR wychodząc z tym wnioskiem realizował postanowienia z III Posiedzenia Krajowej Rady Izb Rolniczych VI Kadencji. Pismo w tej sprawie do ministra datowane jest na 5 marca 2020 r. W opinii samorządowców bakteria Clavibacter michiganensis spp, czyli sprawca choroby kwarantannowej jaką jest bakterioza pierścieniowa ziemniaka, ma znikomy wpływ na gospodarkę rolną UE.

Jak argumentuje KRIR, analiza historyczna i ekonomiczna tego wpływu przemawiają za tym, by wykreślić tą chorobę z listy chorób kwarantannowych, obowiązującej na terenie Wspólnoty Europejskiej. KRIR zwrócił się więc do szefa resortu, by w imieniu naszego kraju wystąpił ze stosowną inicjatywą na forum Europejskiej i Śródziemnomorskiej Organizacji Ochrony Roślin EPPO i Komisji Europejskiej.

„Choroba ta w większości krajów, podobnie jak w Polsce, występuje w formie latentnej – bezobjawowej. Wymogi badania tej choroby w bulwach przeznaczanych do konsumpcji czy przetwórstwa nie ma sensu, gdyż choroba ta nie ma większego wpływu na walory smakowe czy wizualne ziemniaka. W ocenie Krajowej Rady Izb Rolniczych choroba ta wywołuje minimalne straty w porównaniu do innych, które mają większe znaczenie w uprawie ziemniaka, takich jak zaraza ziemniaka, alternarioza, wirusy Y i PLRV, czy bakterie takie jak Ervinia corotovora czy Dickeya będące sprawcami tzw. czarnej nóżki. Nie ma danych, co do faktycznych strat gospodarczych wynikających z jej występowania. Najlepszym przykładem jest nasz kraj, w którym od lat stwierdza się występowanie tej choroby, ale nie ma danych co do strat przez nią wywołanych. Główne straty wynikają z utylizacji często w pełni przydatnych do konsumpcji czy przetwórstwa bulw, na podstawie decyzji wydawanych przez PIORiN. Straty głównie obarczają producentów i Skarb Państwa z uwagi na wypłacane dotacje do utylizacji porażonych lub prawdopodobnie porażonych ziemniaków” – czytamy w uzasadnieniu wniosku KRIR.

Według rolniczego samorządu, UE powinna iść za przykładem USA i bakteriozę pierścieniową ziemniaka zwalczać na poziomie hodowli i nasiennictwa, oraz w ramach handlu międzynarodowego. W USA występowanie bakterii uważa się za niewskazaną cechę jakościową, więc każdy producent stara się używać do sadzenia zdrowy materiał. Naśladując te rozwiązania, w przypadku stwierdzenia choroby partia bulw zostałaby uznana za zdyskwalifikowaną do obrotu nasiennego i byłaby przeznaczona na cele przetwórcze lub konsumpcyjne.

„Dotyczy to również towarów podlegających importowi z krajów trzecich. Ważne, by nie trafiała do wysadzenia w polu i aby nie mogła być transferowana na teren UE wraz z importem ziemniaka konsumpcyjnego. W przypadku produkcji ziemniaka konsumpcyjnego producent sam będzie zabiegał o posiadanie zdrowego materiału, tak jak to robi w przypadku ochrony przed innymi patogenami” – wyjaśnia KRIR. Tymczasem mechanizmy narzucone przez KE w połączeniu z działaniami PIORiN, doprowadziły do całkowitego zablokowania dla polskiego ziemniaka rynków międzynarodowych.

Jak przypomina KRIR, przed rokiem 1990 nikt w Polsce nie zdawał sobie sprawy z występowania tej choroby, gdyż nie było stwierdzonych realnych strat nią wywołanych. Krajowa Rada Izb Rolniczych zadeklarowała jednocześnie gotowość współpracy, przy stworzeniu wraz z MRiRW, PIORiN, instytutów i uczelni wyższych oraz specjalistów z branży zespołu, który mógłby szybko opracować „merytoryczne, twarde argumenty za wycofaniem bakteriozy pierścieniowej z listy chorób kwarantannowych, przy uznaniu jej jako zwykłej choroby, z którą można walczyć na poziomie produkcyjnym, a nie urzędowym”.