Komisja Europejska przyjęła 20 maja br. strategię „Od pola do stołu”, która leży u podstaw Europejskiego Zielonego Ładu. Projekt ten, przedstawiony w grudniu 2019 r. przez przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen i wiceprzewodniczącego Fransa Timmermansa, ma doprowadzić do “klimatycznej neutralności” unijnej gospodarki w 2050 r.
- Podstawową wadą przedstawionej strategii jest to, że niedostatecznie dobrze uwypukla pozytywną rolę rolnictwa w kształtowaniu jakości środowiska. Po prostu zakłada ona (strategia) realizację celów ekologicznych drogą nakazów. Język, jakim dokument będący przedmiotem oceny jest napisany, wskazuje na zbyt daleko idące uprzedzenia piszących do rolnictwa w ogóle. Naszym zdaniem rolnictwo w znakomitej większości jest ważnym, pozytywnym elementem ekosystemów, a łączność rolników z przyrodą i jej rozumienie jest dla mnie bezsporna - podkreśla Stanisław Kacperczyk, Prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych, komentując zapisy ogłoszonego kilka dni temu dokumentu.
Horyzontem działania strategii "Od pola do stołu” jest już rok 2030. Jeśli chodzi o kwestie dotyczące producentów roślin zbożowych, dokument zakłada, że do tego czasu państwa członkowskie UE m.in. zmniejszą stosowanie pestycydów o 50 proc., ograniczą stosowanie nawozów o co najmniej 20 proc., a także przeznaczą co najmniej 25 proc. gruntów rolnych na rolnictwo ekologiczne.
- Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych wraz z Federacją Branżowych Związków Producentów Rolnych i innymi związkami branżowymi oraz Polskim Stowarzyszeniem Ochrony Roślin już kilka lat temu zlecił firmie Kleffmann zbadanie skutków wycofania niektórych substancji aktywnych i zmniejszenia zużycia pestycydów o 30-50 proc. Z raportu wynika, że redukcja na tak drastycznym poziomie zwiększyłaby ilość stosowanych środków ochrony roślin o gorszej jakości. W konsekwencji negatywnie wpłynęłoby to na jakość produktów, wielkość plonów, a także dochody rolników. Wzrosłaby także odporność patogenów. Straty plonów wyniosłaby od kilkunastu do kilkudziesięciu procent, a wzrost kosztów produkcji pszenicy wzrósłby około 30 proc. Również zmniejszenie zużycia nawozów skutkowałoby zniżkami plonów i pogorszeniem sytuacji finansowej rolników - wymienia Prezes PZPRZ.
Zdaniem Związku, w dobie zmian klimatycznych i związanych z tym rosnących problemów z efektywnym zwalczaniem agrofagów (co istotne, na polach pojawiają się wciąż nowe zagrożenia, ze strony szkodników niespotykanych wcześniej w danym regionie), na najbliższe lata powinno się raczej zakładać zwiększanie ilości substancji aktywnych na rynku, a nie jej zmniejszanie. Warto tutaj także wspomnieć o problemie odporności agrofagów, co przy zmniejszającej się ilości substancji aktywnych na rynku stanie się najprawdopodobniej gwałtownie rosnącym problemem.

Czytaj więcej
KE chce zaostrzenia przepisów w dyrektywie pestycydowejUważamy ponadto, że określenie progu do osiągnięcia dla rolnictwa ekologicznego na poziomie 25%, w dobie rosnących trudności w uzyskiwaniu odpowiednio wysokich i dobrej jakości plonów, związanych z niedoborami opadów, czy okresowym ich nadmiarem oraz wymienionych wcześniej zagrożeń ze strony nowych agrofagów, jest absolutnie nieprzemyślanym celem, który bardzo zaszkodzi bezpieczeństwu żywnościowemu naszego kraju i całej Unii.
Związek popiera generalną ideę jaka przyświeca przyjęciu obu dokumentów czyli działanie na rzecz odwrócenia obserwowanych, niekorzystnych zmian klimatycznych poprzez wsparcie ochrony przyrody i zwiększenie różnorodności biologicznej w państwach członkowskich UE. - Jednocześnie jednak pytamy – co jest złego w stosowanych od lat w państwach UE, w tym w Polsce, zasadach Integrowanej Ochrony Roślin, Integrowanej Produkcji oraz Dobrej Praktyki Rolniczej, gdzie przyjęło się stosować środki ochrony roślin jedynie w wypadku przekroczenia (w występowaniu szkodników) progów ekonomicznej szkodliwości, do których rolnicy stosują się ze względów ekonomicznych oraz środowiskowych? - pyta Stanisław Kacperczyk.
PZPRZ ma ogromne obawy, czy wprowadzenie ogłoszonych 20 maja br. w takim kształcie zasad strategii „Od pola do stołu” nie będzie oznaczać w ostatecznym rozrachunku zmniejszenia produkcji bezpiecznej jakościowo europejskiej żywności, której niedobory na półkach sklepowych trzeba będzie uzupełnić importem z innych krajów, tych które nie są objęte przyjętymi właśnie wymaganiami. Zmniejszenie produkcji rolnej, a tym samym samowystarczalności w Unii Europejskiej, to także powszechny wzrost cen żywności. - Taka sytuacja byłaby absolutnie nie do przyjęcia nie tylko dla rolników, ale i dla całego unijnego społeczeństwa - podkreśla Prezes PZPRZ.

Czytaj więcej
Prof. Mrówczyński: Nastąpi wzrost cen żywnościW opinii Związku, ogłoszona przez Komisję Europejską strategia nie jest przygotowana właściwie do końca. Rodzi wiele pytań, a wynikają one w głównej mierze z tego, że dokument ten nie zawiera bardzo istotnych dla rolników informacji dotyczących oceny skutków jej wdrożenia, preferowanych dróg dochodzenia do założonych celów z rozpisaniem na poszczególne kraje członkowskie UE oraz informacji o środkach pomocowych dla unijnego rolnictwa, które pomogą przetrwać okres transformacji na „bardziej zielone”. Widoczny jest brak propozycji zachęt finansowych, które mobilizowałyby do realizacji tak ambitnych celów
PZPRZ apeluje o ponowne pochylenie się nad ogłoszonym 20 maja br. dokumentem. - Rolnicy w Polsce powinni wiedzieć konkretnie, jak mają działać, aby wypełniać przyjęte na szczeblu Unijnym założenia; skąd mogą oczekiwać wsparcia w sytuacji, gdy zauważą wyraźny spadek dochodów, wynikający bezpośrednio z realizacji celów strategii „Od pola do stołu”. Zapisy strategii są zbyt ogólne i traktują europejskie rolnictwo jako całość, tymczasem każdy kraj różni się warunkami glebowymi, klimatem, głównymi kierunkami produkcji, stopniem rozwoju i warunkami ekonomicznymi. Dlatego uważamy, że dokument „Od pola do stołu” powinien zakładać tolerancyjność na poziomie poszczególnych państw w realizacji założonych celów, zgodę co do przechodzenia na bardziej zielone rolnictwo – własną, uzasadnioną lokalnymi warunkami przyrodniczymi i ekonomicznymi, ścieżką - zaznacza Stanisław Kacperczyk.
Zamiast odgórnie ograniczać stosowanie ś.o.r. we wszystkich krajach UE – zdaniem PZPRZ – warto zastanowić się nad większą promocją różnych działań prośrodowiskowych, jak na przykład stosowanie nowych technologii uprawy gleby. Technologii, w których na powierzchni gleby pozostaje mulcz, chroniący ją przed erozją wietrzną oraz wodną. Dodatkowo, powinno się zmienić podejście do nawożenia przedsiewnego, które powinno być realizowane w głąb gleby, przez co straty związane z wymywaniem byłyby ograniczone. Co więcej - wpłynie to na ograniczenie stosowanych nawozów mineralnych, a to spowolni wzrost zasolenia gleb. Dziś nie przykuwa się do tego uwagi, lecz deficyt opadów sprawia, że sole mineralne nie są wypłukiwane z gleby, a zasolenie bardzo szybko wzrasta. Odpowiednia aplikacja nawozów mineralnych, wpływa na lepszy rozwój systemu korzeniowego, dzięki czemu uprawy nie wymagają intensywnego nawadniania i nie eksploatuje się nadmiernie zasobów wodnych, pod postacią wód głębinowych, które się kiedyś skończą. Także ograniczenie przejazdów po polu, wpłynie na poprawę kondycji gleby oraz redukcje jej zagęszczenia, a to wszystko przyczyni się do mniejszego zużycia paliwa oraz mniejszej emisji CO2 do atmosfery. To tego typu technologie oparte na precyzyjnym rolnictwie powinny być promowane w ramach Zielonego Ładu. Pozwoli to na osiągnięcie wyższego poziomu produkcji żywności, przy jednoczesnym ograniczeniu negatywnych oddziaływań produkcji rolniczej na środowisko.
Poza powyższym, w opinii PZPRZ, dbałość o środowisko jest obowiązkiem nie tylko rolników, ale całego społeczeństwa UE. Dlatego innym grupom zawodowym i sektorom gospodarki też powinno się zwrócić uwagę na konieczność ograniczenia w stosowaniu chemii i zmusić je do wspólnego budowania Zielonego Ładu, bez zrzucania wszystkiego na barki rolników. Nie zapominajmy - podkreśla w swoim stanowisku Związek - że do zatruwania środowiska przyczyniają się w bardzo dużym stopniu np. drogowcy, stosując kolosalne ilości chemii drogowej, która spływa do cieków wodnych, trując środowisko, ale też gospodarstwa domowe stosujące chemię domową. Też należałoby wycofać te praktyki.
W opinii PZPRZ, z podobnymi rozterkami – co do założeń i nie do końca sprecyzowanych, wymaganych konkretnych działań w strategii „Od pola do stołu” mierzą się gospodarstwa także w innych krajach UE, dlatego warto rozważyć pomysł na zorganizowanie międzynarodowego forum rolników oraz organizacji rolniczych, celem wypracowania wspólnego stanowiska oraz działań do realizacji w ramach Europejskiego Zielonego Ładu. Również na szczeblu krajowym, powinno się podjąć pilne rozmowy na temat polskiej propozycji dotyczącej realizacji strategii „Od pola do stołu”, uwzględniającej nasze, rodzime uwarunkowania.
Komentarze