Oczywiście trudno to jeszcze wyrokować, choroba ta jest traktowana nadal jako nowe zagrożenie w Polsce, pojawiające się na części plantacji raczej co kilka lat. Do rozwoju potrzebuje jednak określonych warunków.
Sprawcą pałacznica rzepaku, zwanej też zgnilizną rzepaku jest grzyb Typhula spp. Grzyb po raz pierwszy masowo pojawił się na przedwiośniu na planacjach rzepaku w sezonie 2009/2010. Jego rozwój wiązano wówczas z długo zalegającą pokrywą śnieżną, gdyż najwięcej objawów pojawiało się na roślinach położonych w zagłębieniach i obniżeniach terenu lub przy często odśnieżanych drogach. Po raz kolejny pojawił się w roku 2016 w mniejszym nasileniu, jednak śniegu nie było dużo. Wówczas tłumaczono to licznymi uszkodzeniami spowodowanymi przez mróz.
Rozwojowi choroby także sprzyja jeszcze jeden fakt: nadmierny jesienny rozwój części nadziemnych i duża wytworzona biomasa – a z takimi plantacjami w większości przypadków mamy do czynienia w tym sezonie.
Chorobę tę będzie można zdiagnozować jak i ocenić rozmiar szkód dopiero przy wiosennej lustracji. Objawy są charakterystyczne. Liście porażone przez grzyby są jasnobeżowe, potem brunatnieją, zasychają, są charakterystycznie posklejane i płasko zalegają na gruncie. Można zaobserwować na fragmentach roślin białoszarą, luźną grzybnię patogena.
Na porażonych tkankach lub w ich pobliżu można dostrzec pojedyncze skleroty grzyba Typhula spp. Najczęściej dochodzi do zamierania porażonej rośliny. Część nadziemna bardzo łatwo oddzielała się od korzenia. Jeśli korzeń jest zdrowy, roślina wypuszcza najczęściej z pąków pędy boczne. Jednak pędy te nie są w stanie wydać plonu, długo kwitną, i nierównomiernie dojrzewają, zawiązują małe, słabo wypełnione łuszczyny.
Niestety przeciwko tej chorobie nie ma zarejestrowanych fungicydów.


Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
WSZYSTKIE KOMENTARZE (1)