• Zabieg na płatek chroniący rzepak przed zgnilizną twardzikową to jeden z najważniejszych zabiegów ochrony wykonywanych w tej uprawie. 
  • Nadzieja na wysoką cenę za nasiona rzepaku sprawia, że ochrona tej uprawy staje się szczególnie ekonomicznie uzasadniona. 
  • Teoretycznie niska wilgotność w łanie może wskazywać na mniejsze ryzyko porażenia roślin przez Sclerotinia sclerotiorum. Nie można jednak tego traktować jako pewnik. Wiele zależy także od wilgotności gleby i specyficznej biologii patogena. 

Zaczęła się ostatnia walka o plon rzepaku. Jest o co walczyć bo przy obecnych cenach 100 kg rzepaku to około 400 zł. W takiej kwocie można by zamknąć ochronę okołokwitnieniową. Wykonywane obecnie zabiegi na płatek to podsumowanie tak naprawdę całorocznych starań plantatora. Przy wysokiej presji tej choroby można stracić nawet 50 % potencjalnego plonu. Dlatego nie ma tu miejsca na błędy.

Zabieg okołokwitnieniowe to często ostatnie zabiegi wykonywane w rzepaku. Później wszystko już w rękach pogody. Ta niestety nie jest przychylna ze względu na niedostateczne opady, jakie póki co notujemy w okresie jego kwitnienia. Łany często nie są gęste, a więc i przewiewne, a brak bieżących opadów sprawia, że wilgotność w łanie nie jest wysoka. Teoretycznie ryzyko rozwoju choroby nie jest wysokie. Nie zmienia to faktu, że możemy zrezygnować z ochrony rzepaku. O tym, czy było zagrożenie dowiemy się bowiem dopiero tuż przed żniwami, sprawdzając podstawy pędu. 

Jaką jednak należy przyjąć strategię ochrony? Zapytaliśmy o to kilku ekspertów.

Minimum jeden zabieg, najlepiej dwa

Sytuacja pogodowa panująca na terenie kraju, w tym opady deszczu, które pojawiły się w ostatnim czasie są powodem, aby w przypadku zwiększonej wilgotności gleby mogły rozwijać się grzyby chorobotwórcze.

Najważniejszym grzybem w obecnym czasie zagrażającym plantacjom rzepaku jest grzyb Sclerotinia sclerotiorum sprawca zgnilizny twardzikowej.

– W przypadku wystąpienia następnych opadów zwiększających wilgotność sugeruje się konieczność wykonania zabiegu, pełną dawką zarejestrowanych w tym celu fungicydów. W takim wypadku może wystarczyć jeden zabieg. Przy incydentalnym jednorazowym opadzie, który niedostatecznie uwilgatniał glebę zabieg mający na celu zwalczanie zgnilizny twbrdzikowej należy podzielić na dwie dawki. Pierwszy zabieg wykonać w najszybszym czasie, a następny po upływie 2-3 tygodni. Poleca się, aby zastosowane fungicydy zbudowane były z jednej lub dwóch substancji czynnych – radzą eksperci z IOR-PIB w Poznaniu tj. prof. Marek Korbas oraz dr Jakub Danielewicz.

Dwuetapowa ochrona rzepaku jest pewniejsza

– Rośliny rzepaku ozimego znajdują się aktualnie w fazie kwitnienia. W cieplejszych regionach jest to pełnia kwitnienia, w chłodniejszych początki tej fazy. Jest to bardzo istotny moment w procesie ochrony roślin rzepaku. W tak zwanej fazie opadania płatków kwiatowych wykonuje się zabiegi fungicydowe przeciwko bardzo groźnej chorobie – zgniliźnie twardzikowej (Sclerotinia sclerotiorum), czy czerni krzyżowych. Standardowo rolnicy wykonują jeden zabieg w fazie opadania pierwszych płatków kwiatowych. Natomiast w ostatnich latach coraz częściej zabieg fungicydowy wykonuje się dwuetapowo. Pierwszą dawkę fungicydu stosując na początku kwitnienia, drugą zaś pod koniec tej fazy, gdy rośliny przekwitają. Obserwując aktualną sytuację pogodową (wysoka temperatura, sucho, brak opadów deszczu) tę drugą dawkę możemy nieco opóźnić ze względu na dość niskie ryzyko infekcji chorobami grzybowymi w tej chwili. Dotyczy to oczywiście technologii dwuetapowej. Polecam Propulse 250 SE - sprawdzony fungicyd, z potwierdzoną efektywnością w zapobieganiu i zwalczaniu chorób rzepakowych, takich jak zgnilizna twardzikowa - w pełnej dawce.  W ubiegłym tygodniu pojawiły się spore naloty chowacza podobnika. Zabieg fungicydowy najlepiej połączyć z ograniczeniem szkodników łuszczynowych, takich właśnie jak chowacz podobnik czy pryszczarek kapustnik – tłumaczy dr Szymon Hoppe, MDR East PL z firmy Bayer. 

To walka o każdy kg rzepaku

- Generalnie stan plantacji rzepaku można ocenić na całkiem przyzwoity. Pomimo tego, że regionalnie mieliśmy sporo problemów w tej uprawie notowanych jesienią (często opóźnione i wrześniowe siewy, duża presja szkodników), to także te słabsze plantacje przezimowały dobrze i na tym etapie rokują na nienajgorszy plon. Patrząc na rzepak należy patrzeć obecnie na niego przez pryzmat kształtującej się ceny za nasiona oraz ceny ochrony, a dokładniej ceny śor, które w porównaniu do nawozów nie podrożała tak spektakularnie. Oznacza to, że wszelkie zabiegi pomagające uratować część plonu, są w tym kontekście zabiegami bardzo opłacalnymi. Dlatego pomimo stosunkowo suchych warunków w maju jakie panują w większości regionów, nie zalecamy rezygnowania z sekwencji dwóch zabiegów ochronny w rzepaku wykonywanych w okresie jego kwitnienia. Z doświadczenia wiemy, że 1 zabieg może nie zapewnić skutecznej ochrony przed zgnilizną twardzikową, szarą pleśnią czy czernią krzyżowych. Dlatego rekomendujemy wykonanie pierwszego zabiegu na początku kwitnienia przy pomocy mieszaniny strobiluryny (np. azoksystrobina) z triazolami (np. difekonazol, tebukonazol). Kolejny zabieg należy wykonać po upływie 2 maksymalnie 3 tygodni korzystając z triazoli (protiokonazol, tebukanazol) lub prochlorazu. W tym nie możemy zapominać o ochronie łuszczyn przed szkodnikami. Tu zalecamy acetamipryd lub deltamtrynę. Podsumowując, każdy zabieg ochronny doprowadzający do ratowania plonu, przy tych cenach za nasiona jest zabiegiem opłacalnym. I z takiej perspektywy należy patrzeć na rzepak – radzi Marcin Kanownik menedżer ds. upraw rolniczych firmy Innvigo.

Brak opadów nie zwalnia nas z ochrony okołokwitnieniowej

-Od lat optymalnym terminem stosowania fungicydu zabezpieczającego rośliny przed groźnymi chorobami infekującymi w okresie kwitnienia – Pictor - była właśnie faza pełni kwitnienia. Trudno o zmianę tej rekomendacji. Jest to bardzo ryzykowne, nawet w sytuacji deficytu opadów deszczu. Na przykładzie warunków panujących w Centrum Kompetencji BASF w Pamiątkowie należy wskazać, że w ostatnich dniach kwietnia tego roku obserwowano pojawienie się apotecjów zgnilizny twardzikowej, które są odpowiedzialne za wysiew zarodników workowych. W dniu 5 maja wystąpił tylko lekki opad w ilości 0,6 deszczu mm/m2, który sprawił jednak, że poranek 6 maja charakteryzował się silną, niespotykaną od wielu dni rosą – wielogodzinnym zwilżeniem roślin. Stąd tego samego dnia, w fazie pełni kwitnienia i opadania pierwszych płatków kwiatowych, w godzinach wieczornych wykonano zabieg Pictorem w dawce 0,5 l/ha. W wielu regionach spadło wtedy więcej deszczu, choć niestety należy to traktować lokalnie, jak to ma miejsce przy opadach burzowych. W regionach gdzie opady nie wystąpiły rzeczywiście do infekcji zgnilizną twardzikową realnie może dojść nieco później, ale należy pamiętać, że tylko zabiegi zapobiegawcze mają najwyższą skuteczność. Przy zabiegu Pictorem w fazie kwitnienia należy pamiętać o wpływie tego fungicydu na poprawę witalności i kondycji roślin, i dalej zmniejszenie redukcji liczby pąków, kwiatków i łuszczyn; co przekłada się wprost na zwyżkę plonu nawet w warunkach niskiej presji ze strony chorób grzybowych – mówi dr inż. Szymon Łączny, specjalista technicznego wsparcia sprzedaży BASF. 

Przed zabiegiem trzeba oszacować ryzyko

- Obecnie rzepak ozimy znajduje się w fazie pełni kwitnienia, opadają płatki kwiatowe. Na pędach głównych można zaobserwować pęknięcia (wciąż niezabliźnione), często spowodowane przymrozkami występującymi w trakcie intensywnego wzrostu rzepaku. Pamiętajmy, że takie pęknięcia, to zwiększone ryzyko porażenia chorobami grzybowymi, np. szarą pleśnią, zgnilizną twardzikową, stąd warto przygotować się do zabiegu fungicydowego. Na polach jest sucho i nie widać objawów występowania chorób grzybowych, co może wskazywać na niższą presję ze strony chorób, jednak nie oznacza, że zabieg fungicydowy jest zbędny.

Dla rolników wybierających 1 zabieg fungicydowy w okresie okołokwitnieniowym należy się przygotować do tego zabiegu, bowiem jego termin wypada właśnie teraz. Dla tych, którzy wykonują 2 zabiegi fungicydowe w terminie okołokwitnieniowym [pierwszy zabieg w fazie żółtego pąka do początku kwitnienia (BBCH 59-61); drugi w końcu kwitnienia/początku rozwoju łuszczyn (BBCH 69-71)], możemy z drugim zabiegiem fungicydowym jeszcze chwilę poczekać.

To czy wykonać 1 czy 2 zabiegi, w dużej mierze zależy od przebiegu pogody w trakcie wegetacji (obecnie jest sucho), kwestii płodozmianowych (jak często rzepak występuje po sobie na tym samym polu), stopnia porażenia roślin zgnilizną twardzikową w poprzednich latach (zapas form przetrwalnikowych – sklerocjów w glebie), zagęszczenia łanu w trakcie kwitnienia czy wreszcie właściwego doboru fungicydu.

Innym zagadnieniem jest genetyczna tolerancja roślin na zgniliznę twardzikową. Są takie odmiany rzepaku, np. PT303 i w niej możemy wykonać tylko jeden zabieg fungicydowy w fazie kwitnienia/opadania pierwszych płatków kwiatowych (BBCH 63-65), bowiem roślina jest chroniona dwutorowo - przez genetyczną tolerancję na zgniliznę twardzikową oraz poprzez działanie fungicydu.

Na polach występuje także bardzo duża presja chowacza podobnika (szkodnik łuszczynowy) - nierzadko kilkanaście chrząszczy/1 roślinę - taka presja wymaga także przemyślanej ochrony insektycydowej - radzi  Rafał Kowalski Category Marketing Manager Corteva Agriscience. 

Gdy zaplanowane są dwa zabiegi w rzepaku

Rekomendacje co do dwóch zabiegów również wystosowała firma Syngenta. W przypadku rzepaku, którego cena za nasiona bije w tym roku rekordy, zabiegi ochronne doprowadzające do ratowania plonu mogą okazać się szczególne ekonomicznie uzasadnione. Proponowana technologia dwuzabiegowa polega na zastosowaniu fungicydu, który zawiera w swoim składzie substancje czynne azoksystrobina i difenokonazol (Amistar Gold Max) już w fazie żółtego pąka. Natomiast w fazie pełni kwitnienia po około 2-3 tygodniach od zabiegu firma poleca wykonać 2 zabieg fungicydem zawierającym substancję czynną fludioksonil (Treso). Warto tu wspomnieć, że fludioksonil to substancja, która w tym sezonie będzie debiutowała w ochronie okołokwitnieniowej.