Pożółkłe, powykrzywiane oraz zdeformowane łuszczyny, a w środku nich larwy szkodników – to efekt żerowania dwóch groźnych szkodników: chowacza podobnika oraz pryszczarka kapustnika. Szkodniki te nie tylko uszkadzają nasiona, taka sytuacja doprowadzi także do przedwczesnego zasychania łuszczyn i w konsekwencji do osypywania się nasion.

W tym roku szczególnie chowacz podobnik lokalnie występował masowo (miejscami nawet kilkanaście chrząszczy na jednej roślinie). Ułatwił on składanie jaj pryszczarkowi. Współpraca tych owadów zazwyczaj bywa dotkliwa dla rzepaku. Razem mogą dokonywać wyraźnych strat w plonie.

Zwalczanie obu szkodników nie jest proste. Po pierwsze występują w okresie kwitnienia rzepaku, co wymusza na producentach zwracanie szczególnej uwagi na ochronę zapylaczy. Nalatują one także na rzepak przez praktycznie kilka tygodni, co utrudnia wyznaczenie optymalnego terminu zwalczania.

Co więcej w tym roku rzepaki są dość wysokie i nie wszędzie jest możliwość swobodnego użycia przeciętnych opryskiwaczy polowych. Z tego powodu bywa, że mniejsi producenci rezygnują z ochrony plantacji.

Na tym etapie (uszkodzenia łuszczyn) kolejny zabieg insektycydowy może okazać się zdecydowanie mniej skuteczny, choć nadal można go wykonać. Na plantacji są nadal chrząszcze podobnika oraz muchówki pryszczarka. Tam, gdzie wykonano jeden zabieg insektycydowy przeciwko szkodnikom łuszczynowym, należy zlustrować stan plantacji i zastanowić się, czy nie jest potrzebny kolejny oprysk.

Należy także pamiętać, że uszkodzone łuszczyny przez szkodniki są bramą wejścia dla groźnych chorób rzepaku: suchej zgnilizny kapustnych, czerni krzyżowych oraz szarej pleśni.

 Dołącz do dyskusji na forum.farmer.pl Rozmawiaj w temacie: chowacze, słodyszek i ...