Za zróżnicowany stan w dużym stopniu odpowiada pogoda, a konkretnie opady deszczu w III dekadzie września i I października, które uniemożliwiały wjazd na pola i wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych. Tej jesieni wygrali ci rolnicy, którzy odchwaszczanie wykonali przedwschodowo, bądź bezpośrednio po nich. Kto wcześnie zastosował regulator wzrostu, ten obecnie cieszy się z dużych, płaskich rozet liściowych i mniej martwi przebiegiem pogody w kolejnych miesiącach. Natomiast wszyscy ci którzy nie zdążyli z zabiegami do 20 września mają poważny ból głowy.

Znamienna cechą tej jesieni były długotrwałe opady deszczu. Na lekkich, przepuszczalnych glebach jakie dominują na Mazowszu spowodowały może nie wymycie, ale z całą pewnością wpłukanie bardziej ruchliwych pierwiastków do głębszych warstw gleby. Na filmie prezentowane są objawy niedoboru fosforu i potasu. Znamienne jest że odczuwają one większy głód w stosunku do potasu niż fosforu. Dlaczego?

Fosfor jest pierwiastkiem o mniejszej ruchliwości w roztworze glebowym, więc spora jego ilość jest w wierzchniej warstwie gleby. Okres przejścia od pełnej wegetacji do jej zatrzymania (ok. 1 grudnia) zamknął się na przestrzeni dosłownie 2 dni, stąd objawy niedoboru tego pierwiastka sprowadzają się do postaci wąski pasków szerokości 1-1,5 mm na obrzeżach liści.

Potas jest natomiast pierwiastkiem bardzo ruchliwym tj. podatnym na wymycie, dlatego w zaleceniach często można znaleźć stwierdzenia, że na glebach lekkich dobrze jest nawożenie nim rozłożyć na jesień i wiosnę. Szerokie, purpurowo czerwone obrzeża liści wskazują na niedobór tego pierwiastka w dłuższym przedziale czasu.

Może paść pytanie: skąd wiadomo że chodzi o potas, a nie porażenie wirusem żółtaczki rzepy (TuYV)? Odpowiedź jest prosta. Prezentowane na filmie objawy występowały na polach wyspowo, czyli w tych miejscach w których gleba była najbardziej przepuszczalna. TuYV przenoszony jest z innych upraw przez mszyce, stąd objawy porażenia mają charakter brzeżny czyli występują w tej części pola na którą owady zaczęły się nalatywać. Ponadto w  przebarwienia występują na wszystkich rosnących obok siebie roślinach, czyli są przestrzennie bardzo wyrównane. Wreszcie koronny dowód że te nie wirus. Mszyce podczas deszczu nie latają. Mało tego, jego krople spłukują owady z liści silnie obniżając liczebność populacji. Opady rozciągnęły się na okres 3 tygodni, co było wystarczająco długim okresem, aby ograniczyć naloty.