Stowarzyszenie zauważa, że tegoroczne względnie wysokie zbiory rzepaku znajdują się jednak poniżej linii potencjału przerobowego przemysłu olejarskiego wynoszącego 3,2 mln t. Dodatkowo są one również poniżej krajowych potencjalnych możliwości produkcyjnych tej rośliny szacowanych na ponad 3 mln t.


- Biorąc powyższe pod uwagę wydaje się, że teza o tegorocznej nadprodukcji rzepaku w żaden sposób nie przystaje do istniejących potencjalnych możliwości jego produkcji i przerobu. Niestety, odniesiony sukces produkcyjny kwitowany jest przez niektórych producentów rzepaku określeniami „skandal", „nienormalna sytuacja" oraz zapowiedziami akcji protestacyjnych - uważa dr Kempczyński.

- Na fali „zawodu cenowego" rolników okazję do zaistnienia medialnego zauważyli i postanowili wykorzystać również niektórzy politycy domagający się niemożliwej formalnie i prawnie interwencji państwa na rynku rzepaku, a nawet składający do UOKiK i ABW doniesienia o podejrzeniu zaistnienia zmowy cenowej na rynku rzepaku - zauważa dyrektor PSPO.

Jego zdaniem tak naprawdę jedyne, co jest nienormalne w tych wszystkich komentarzach i reakcjach to fakt odnoszenia obecnej sytuacji rynkowej do sytuacji w roku ubiegłym, ponieważ nie wolno porównywać nieporównywalnego. Ignorowanie tej zasady musi nieuchronnie prowadzić do wyciągania fałszywych wniosków.

- Prawdziwość powyższego stwierdzenia uzasadniona jest faktem, że w odróżnieniu od bieżącego roku sytuacja na rynku rzepaku w ciągu ostatnich trzech lat kształtowana była przez wyjątkowo niesprzyjające tej uprawie warunki pogodowe skutkujące zbiorami niższymi niż w latach bardziej jej sprzyjających. Niezależnie od emocji, obiektywne pozostaje to, że nasiona rzepaku są towarem, który podlegał, podlega i wszystko wskazuje, że będzie jeszcze długo podlegał podstawowemu prawu rynkowemu, prawu - podaży i popytu - podkreśla dr Kempczyński.

Jak dodaje, wobec powyższego argumentacja, że rok temu rolnicy otrzymywali za tonę nasion rzepaku ponad 2 tys. zł, jakkolwiek prawdziwa, jest zupełnie chybiona, ponieważ rok temu zbiory rzepaku wyniosły zaledwie 1,9 mln t. Przy całej złożoności mechanizmu kształtowania cen rzepaku w uproszczonej formie sytuację na krajowym rynku rzepaku w ciągu ostatniego dziesięciolecia ilustruje wykres zamieszczony powyżej artykułu. Graficznie przedstawiono na nim działania podstawowego mechanizmu rynkowego określanego jako prawo popytu i podaży.

- Jak wynika z przedstawionych danych na rynku rzepaku w ciągu ostatniego dziesięciolecia bardzo podobna do tegorocznej sytuacja miała miejsce w roku 2009, kiedy w związku z podobną wielkością zbioru, ceny skupu osiągnęły również poziom zbliżony do obecnych. Omawiając sytuację na rynku rzepaku w perspektywie dekady na uwagę zasługuje również dobrze zilustrowany na wykresie fakt poważnego wysiłku ekonomicznego, jakiego musiał dokonać krajowy przemysł olejarski w okresie niedoboru krajowego surowca w latach 2010-2012. Wysiłku, którego celem było niedopuszczenie do dramatycznej obniżki poziomu produkcji oleju rzepakowego jaka mogłaby bez niego nastąpić - podkreśla.

Zdaniem Kempczyńskiego o tym jednak nikt nie chce mówić, mimo że kilka z kilkunastu działających wówczas w Polsce firm olejarskich nie wytrzymało szokowego wzrostu poziomu „rolniczej opłacalności produkcji rzepaku" (zielona krzywa) i upadło.