- Biorąc powyższe pod uwagę wydaje się, że teza o tegorocznej nadprodukcji rzepaku w żaden sposób nie przystaje do istniejących potencjalnych możliwości jego produkcji i przerobu. Niestety, odniesiony sukces produkcyjny kwitowany jest przez niektórych producentów rzepaku określeniami „skandal", „nienormalna sytuacja" oraz zapowiedziami akcji protestacyjnych - uważa dr Kempczyński.
- Na fali „zawodu cenowego" rolników okazję do zaistnienia medialnego zauważyli i postanowili wykorzystać również niektórzy politycy domagający się niemożliwej formalnie i prawnie interwencji państwa na rynku rzepaku, a nawet składający do UOKiK i ABW doniesienia o podejrzeniu zaistnienia zmowy cenowej na rynku rzepaku - zauważa dyrektor PSPO.
Jego zdaniem tak naprawdę jedyne, co jest nienormalne w tych wszystkich komentarzach i reakcjach to fakt odnoszenia obecnej sytuacji rynkowej do sytuacji w roku ubiegłym, ponieważ nie wolno porównywać nieporównywalnego. Ignorowanie tej zasady musi nieuchronnie prowadzić do wyciągania fałszywych wniosków.
- Prawdziwość powyższego stwierdzenia uzasadniona jest faktem, że w odróżnieniu od bieżącego roku sytuacja na rynku rzepaku w ciągu ostatnich trzech lat kształtowana była przez wyjątkowo niesprzyjające tej uprawie warunki pogodowe skutkujące zbiorami niższymi niż w latach bardziej jej sprzyjających. Niezależnie od emocji, obiektywne pozostaje to, że nasiona rzepaku są towarem, który podlegał, podlega i wszystko wskazuje, że będzie jeszcze długo podlegał podstawowemu prawu rynkowemu, prawu - podaży i popytu - podkreśla dr Kempczyński.
Jak dodaje, wobec powyższego argumentacja, że rok temu rolnicy otrzymywali za tonę nasion rzepaku ponad 2 tys. zł, jakkolwiek prawdziwa, jest zupełnie chybiona, ponieważ rok temu zbiory rzepaku wyniosły zaledwie 1,9 mln t. Przy całej złożoności mechanizmu kształtowania cen rzepaku w uproszczonej formie sytuację na krajowym rynku rzepaku w ciągu ostatniego dziesięciolecia ilustruje wykres zamieszczony powyżej artykułu. Graficznie przedstawiono na nim działania podstawowego mechanizmu rynkowego określanego jako prawo popytu i podaży.
- Jak wynika z przedstawionych danych na rynku rzepaku w ciągu ostatniego dziesięciolecia bardzo podobna do tegorocznej sytuacja miała miejsce w roku 2009, kiedy w związku z podobną wielkością zbioru, ceny skupu osiągnęły również poziom zbliżony do obecnych. Omawiając sytuację na rynku rzepaku w perspektywie dekady na uwagę zasługuje również dobrze zilustrowany na wykresie fakt poważnego wysiłku ekonomicznego, jakiego musiał dokonać krajowy przemysł olejarski w okresie niedoboru krajowego surowca w latach 2010-2012. Wysiłku, którego celem było niedopuszczenie do dramatycznej obniżki poziomu produkcji oleju rzepakowego jaka mogłaby bez niego nastąpić - podkreśla.
Zdaniem Kempczyńskiego o tym jednak nikt nie chce mówić, mimo że kilka z kilkunastu działających wówczas w Polsce firm olejarskich nie wytrzymało szokowego wzrostu poziomu „rolniczej opłacalności produkcji rzepaku" (zielona krzywa) i upadło.
Komentarze