Ostatnie opady deszczu pozytywnie wpłynęły na stan plantacji rzepaku. Były w Polsce bowiem regiony, gdzie w kwietniu i maju spadło jedynie 10 mm wody, co jest bardzo znikome. Tym bardziej deszcz był potrzebny. Ale np. na Mazowszu po intensywnych opadach, mamy do czynienia z zastoiskami wody na polach i jeśli tylko temperatura wzrośnie istnieje większe prawdopodobieństwo rozwoju chorób.

Trzeba pamiętać, że z powodu krótszego okresu wegetacyjnego i konieczności nadrabiania przez rośliny zaległości, rozwijały się one bardzo intensywnie, co sprawiło, że po prostu pękały. Problemem była tzw. endema, a więc efekt szybkiego wzrostu i wysokiej wilgotności. Pęknięcia są bramą do rozwoju chorób i szkodników, dlatego należy dokładnie zlustrować pola.

Już można zauważyć, że rzepak jest generalnie niższy niż w latach poprzednich, a także bardziej rozwijał się w pęd główny niż boczny. Będzie miał też mniej łuszczyn, ale za to masa tysiąca nasion powinna być większa niż zwykle. Jakie będą plony? Trudno na razie wyrokować, ale wszystko wskazuje na to, że jednak średnia będzie niższa niż w latach poprzednich.

Obecnie ze strony szkodników największym zagrożeniem jest pryszczarek kapustnik, którego jest więcej niż słodyszka, a także można zaobserwować chowacza podobnika. Decydując się na zabiegi chemiczne, warto pamiętać o pszczołach. Wiele etykiet-instrukcji nie zawiera informacji o przestrzeganiu prewencji dla tych owadów, mimo to rolnik sam powinien wiedzieć, że nie zaleca się zabiegów w ciągu dnia podczas oblotu pszczół. Dlaczego? Pszczoły bowiem pochłaniają nie tylko substancję czynną, ale też rozpuszczalniki zawarte w pestycydach. Owady oblatując takie uprawy „łapią" zapach, który dyskwalifikuje je do tego, aby mogły wrócić do ula.

Jeśli chodzi o choroby to Państwowa Inspekcja Ochrony Roślin i Nasiennictwa podała, że aktualne są komunikaty odnośnie czerni krzyżowych.