O pierwszych zauważonych chrząszczach chowaczy informują nas producenci rzepaku. Kilka dni temu, podczas słonecznej pogody w okolicach Żnina odłowił się w żółtym naczyniu chowacz brukwiaczek. Wedle przysłowia „jedna jaskółka wiosny nie czyni” nie należy od razu szykować opryskiwacza. Mamy teraz niewielkie ochłodzenie, raczej deszczową pogodę a ta z pewnością wstrzyma wylot kolejnych osobników. Co więcej stan uwilgotnienia gleby i tak nie pozwoliłby na wjechanie ciężkiego sprzętu na pola.

Nie należy jednak sprawy bagatelizować i warto codziennie sprawdzać stan żółtych naczyń, by w porę określić zagrożenie ze strony tychże szkodników. Większego nalotu szkodników na plantacje należy się spodziewać po kolejnym ociepleniu, zwłaszcza jeśli będzie to słoneczna i bezwietrzna pogoda.
Pojawienie się chowaczy sygnalizuje także PIORiN. Pierwsze komunikaty pojawiły się wczoraj i dotyczą one zarówno chowacza brukwiaczka jak i czterozębnego. Na razie są one opublikowane tylko dla powiatu Nysa (woj. opolskie).

Oprysk przeciwko chowaczon łodygowym należy wykonać po przekroczeniu przez szkodniki progu ekonomicznej szkodliwości. Dla chowacza brukwiaczka jest to: 10 owadów odłowionych przez 3 dni w żółtym naczyniu lub 2-4 chrząszcze wytrząśnięte z 25 roślin. Dla chowacza czterozębnego (pojawiającego się zazwyczaj kilka dni później od brukwiaczka) jest to 20 owadów odłowionych przez 3 dni w żółtym naczyniu lub 6 chrząszczy pochodzących z 25 roślin.

Więcej informacji na temat zwalczania chowacza znajduje się w artykule: Są sygnały o pierwszych chowaczach na polach rzepaku