Sukces uprawy bezorkowej tkwi w odmiennym spojrzeniu na procesy zachodzące w glebie. W tradycyjnej uprawie, opartej na corocznie wykonywanej orce, tworzy się homogeniczne środowisko, w którym materia organiczna mieszana jest głęboko z glebą, natomiast w uprawie bezpłużnej pozostaje w wierzchniej warstwie roli. Zalety uprawy bezorkowej przed blisko trzydziestu laty odkryły duże gospodarstwa, a dziś liczne przykłady rolników stosujących uprawę konserwującą na kilkunastu hektarach jeszcze bardziej wpływają na zwiększenie zainteresowania tą technologią.

Wielu rolników już przekonało się o walorach bezpłużnego gospodarowania. Powodzenie uprawy bezorkowej jest możliwe pod warunkiem przestrzegania kilku zasad, a ewentualny rodzaj uprawy powinien być dostosowany do konkretnych warunków glebowych i organizacyjnych gospodarstwa - także pod kątem już posiadanego sprzętu. Przejście na uprawę konserwującą (zwaną błędnie uproszczoną) wiąże się często z niekonwencjonalnym postępowaniem. Z tego powodu system ten jest "trudniejszy" od klasycznej uprawy, w której corocznie wykonywaną orkę należy doprawić i posiać rośliny. Orka pozwala wyeliminować wszystkie błędy z poprzedniego sezonu. Gdy się z niej zrezygnuje, to takie elementy agrotechniki, jak zarządzanie materią organiczną, zwalczanie chwastów czy wapnowanie, nabierają większego znaczenia.

Uprawa bezorkowa/konserwująca jest bardzo szerokim pojęciem zawierającym w sobie wiele metod uprawy. Zdecydowana większość gruntów uprawianych bezorkowo w naszym kraju jest intensywnie obrabiana w oparciu o głęboką uprawę broną talerzową czy kultywatorem. Równocześnie na coraz większym areale wprowadza się uprawę pasową (strip-till), w której spulchniany jest wyłącznie wąski pas gleby, w którym następuje siew. Skrajne uproszczenie, jakim jest siew bezpośredni, to często pojęcie zbyt abstrakcyjne dla polskich rolników, przez co bardzo rzadko spotykane w praktyce rolniczej. Tak szeroki wachlarz metod uprawy sprawia, że system uprawy bezorkowej może być wprowadzany w każdym gospodarstwie, a często niekonieczny jest nawet specjalny zakup dodatkowego sprzętu.

Cały artykuł ukazał się w najnowszym wrześniowym wydaniu miesięcznika "Farmer"