- Polskie rzodkiewki, ogórki czy pomidory mimo wyższej ceny są kupowane chętniej niż importowane
- Mołdawia chce eksportować do Polski wczesne śliwki czy truskawki, które nie będą konkurencją dla krajowych owoców
- W kierunku wschodnim trwa obecnie przede wszystkim eksport buraków ćwikłowych na Ukrainę
- Producenci i handlowcy stracili pracowników z Ukrainy oraz rynek zbytu na wschodzie
Atak Rosji na Ukrainę spowodował liczne zawirowania na światowych rynkach. Odczuliśmy to choćby poprzez wzrost cen paliw czy nawozów. Gospodarstwa zatrudniające pracowników z Ukrainy często borykają się z brakiem rąk do pracy. Rosja, Białoruś czy Ukraina były przez lata ważnym kierunkiem eksportu polskich owoców i warzyw. Wzrost cen paliw dotyczy nie tylko rolnictwa, a również firm transportowych, przez co wyższe są koszty zarówno importu, jak i eksportu.
Eksport polskich owoców i warzyw na wschód
- Eksportu na rynki wschodnie obecnie nie ma, ale też w ostatnim czasie nie było, ze względu na embargo. Stanął zupełnie eksport na Białoruś, z rynku schodzi dużo mniej towaru i producenci są niezadowoleni - mówi Janusz Byliński. Dla przypomnienia, Rosja wprowadziła embargo na polską żywność w sierpniu 2014 roku, które jak na razie przewidziane jest do końca obecnego roku. Z kolei Białoruś od 1. stycznia 2022 roku wprowadziła embargo na owoce i warzywa z Unii Europejskiej.
- Drgnęło coś na rynku eksportu owoców i warzyw na Ukrainę. Ze względu na duży eksport na Ukrainę zaczyna brakować buraków ćwikłowych na rynku krajowym. Natomiast wbrew oczekiwaniom organizatorów pomocy dla Ukrainy, producenci nie są w stanie oddawać towaru za darmo, ponieważ muszą mieć z czego finansować dalszą produkcję - wyjaśnia prezes Byliński. Warto też w tym miejscu przypomnieć naszą rozmowę z dr. Wojciechem Nowackim z oddziału IHAR w Jadwisinie, który podkreślał, że Ukraińcy bardzo lubią ziemniaki, a przyjazd uchodźców do Polski jest szansą dla producentów tych roślin.
Import owoców i warzyw do Polski
Jak podkreśla Janusz Byliński, wysokie ceny paliw wpłynęły znacząco na opłacalność importu. Jest to tym bardziej zauważalne, że klient często mając do wyboru produkt krajowy, wybierze go, nawet jeśli będzie droższy, w myśl zasady „dobre, bo polskie”. W przypadku warzyw szklarniowych za większy udział importu odpowiada koszt ogrzewania, który w Polsce jest stosunkowo wysoki.
- Polska rzodkiewka szklarniowa kosztuje obecnie 2-2,5 zł za pęczek i cieszy się większym zainteresowaniem niż importowana z Włoch czy Hiszpanii po 1,8 zł. Polskie ogórki szklarniowe wyparły te importowane, które wcześniej królowały ze względu na koszty gazu do ogrzewania szklarni. Ruszyła też sprzedaż pomidora krajowego po 17 zł/kg, podczas gdy importowany kosztuje 15 zł/kg, ale cieszy się mniejszym zainteresowaniem – wylicza prezes Byliński.
Premier Mołdawii chce eksportować owoce
W ostatnich dniach w ramach swojej wizyty w Polsce, Bronisze odwiedziła premier Mołdawii Natalia Gavrilita. Jak wyjaśnia prezes Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego, Mołdawia straciła rynki zbytu owoców w Rosji, Białorusi czy Ukrainie. Premier podczas wizyty w Polsce wnioskowała o zniesienie kontyngentów ograniczających eksport produktów rolnych do Unii Europejskiej.
- Polscy producenci nie mają się czego obawiać. Winogrona z Mołdawii od lat są dostępne w Polsce, również w Broniszach. Mołdawskie śliwki węgierki występują wcześniej lub później niż krajowe, więc nie stanowią konkurencji dla polskich producentów, a raczej lepszą dostępność dla klientów. Z kolei mołdawskie truskawki są wcześniejsze niż polskie i są konkurencją dla tych importowanych z Grecji – wylicza prezes Byliński.
Spokój klientów indywidualnych i trudna sytuacja producentów
Nie zauważyliśmy najazdu klientów indywidualnych – mówi Janusz Byliński i dodaje – na początku pandemii COVID-19 odbiorcy indywidualni wykupowali duże ilości artykułów spożywczych, ale po wybuchu wojny na Ukrainie nie było już takich sytuacji.
Prezes Byliński wyjaśnia jednak, że jest widoczne zaniepokojenie ze strony producentów. Wielu z nich straciło ważne rynki zbytu, wzrosły koszty produkcji i transportu, a także brakuje pracowników z Ukrainy, którzy wrócili do kraju, by stanąć w obronie ojczyzny. – Wojna ma to do siebie, że cierpią też producenci – podsumowuje Prezes Zarządu Warszawskiego Rolno-Spożywczego Rynku Hurtowego S.A. w Broniszach.
Komentarze