Jak przypomina Polski Związek Producentów Roślin Zbożowych, to już kolejny rok, gdzie niektóre obszary naszego kraju borykają się z występująca, silną suszą. Brak mrozów i okrywy śnieżnej na polach w czasie, kiedy te zjawiska atmosferyczne powinny występować, skutkuje tym, że w wielu rejonach Polski wystąpiła - w skali dotąd niespotykanej - plaga gryzoni. Według sygnałów, jakie docierają do PZPRZ od rolników, m.in. z Dolnego Śląska – sytuacja ta często określana jest jako wręcz dramatyczna. W wielu gminach, rolnicy kosili w tym roku na polach dotkniętych przez plagę myszy jedynie około 2 ton jęczmienia ozimego z hektara, podobnie było na wielu polach pszenicy. Mimo metody trucia ręcznego (ziarnem zatrutym) oraz stosowanej przez rolników metody ustawiania palików dla ptaków drapieżnych, plaga myszy cały czas tylko się rozrasta. Według informacji przekazanych z terenu przez Alfreda Kielocha, rolnika spod Wrocławia i członka Związku, wiele plantacji zbóż zostałoby w tym sezonie po prostu zaoranych z powodu znaczących gospodarczo uszkodzeń będących wynikiem działalności tych gryzoni, ale okres agrotechniczny był już zbyt późny na przesiew inną rośliną. - Aktualnie myszy przenoszą się na rośliny okopowe, ziemniaki i kukurydzę. Mamy już sygnały , że gryzonie te wchodzą wręcz na kukurydzę i wyjadają kolby. Sytuacja wygląda podobnie w burakach – tu też służby cukrownicze informują o narastającej pladze myszy – informuje Stanisław Kacperczyk, prezes Związku.

W ocenie PZPRZ, rolnicy nie są w stanie sami zapanować nad tym kataklizmem, który obecnie pustoszy ich pola.

Jednym ze sprawdzonych rozwiązań, częściowo eliminującym rozrost populacji gryzoni, są częste głębokie uprawy polowe, np. pług, głębosz, gruber itp. - Jednak wielu rolników stawia dziś na uprawy bezorkowe, co jest zrozumiałe, gdyż dzięki temu mogą wpłynąć na lepsze uwilgocenie gleb, a więc zapobiegać problemowi suszy, który dotyka gospodarstwa w naszym kraju – podkreśla Prezes Kacperczyk. Dlatego – w opinii Związku - pomocnym rozwiązaniem kwestii plagi myszy, byłoby zniesienie w gminach, w których występuje szczególnie trudna sytuacja z powodu strat ponoszonych przez żerujące gryzonie – obowiązku odłogowania i zazielenienia pól. Na polach odłogowanych i obsianych poplonami myszy mają bowiem idealne warunki do notorycznego powiększania swojej populacji.

Zdaniem PZPRZ, również osiągnięcia nowoczesnej nauki mogłyby wspomóc rolników w walce z problemem nadmiernie mnożących się i czyniących wiele szkód gryzoni.

Związek zwraca uwagę, że w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie w ostatnim czasie walczy się z gryzoniami (dotyczy to zarówno szczurów, jak i myszy) używając preparatu ContraPest. Jest to eliminacja plagi tych zwierząt bez stosowania trucizny. Środek ten powoduje bezpłodność gryzoni, wczesną menopauzę u samic i upośledzenie nasienia u samców. W konsekwencji gryzonie umierają szybko z przyczyn naturalnych. W opinii Alfreda Kielocha, to mógłby być skuteczny środek w walce z plagą gryzoni również na polskich polach. Środek ten ma pozytywną rekomendację i został zatwierdzony przez Agencję Ochrony Środowiska Stanów Zjednoczonych w sierpniu ubiegłego roku.

Zdaniem PZPRZ, opracowanie podobnego - jak wymieniony - środka do walki z gryzoniami na polskich polach to doskonała okazja do wykazania się dla funkcjonujących w naszym kraju instytutów naukowo-badawczych podległych resortowi rolnictwa. Związek zwrócił się więc do ministra rolnictwa o możliwie szybkie podjęcie działań interwencyjnych w ww. temacie, gdyż obecnie trwa siew poplonów, ale zaczynają się też już zasiewy rzepaku i rolnicy takiej pomocy pilnie oczekują.

- Potwierdzam, od kilku lat gryzonie uszkadzają rośliny w całej Polsce, ale najwięcej zgłoszeń IOR - PIB otrzymuje z rejonów południowo-zachodnich – informuje w rozmowie z farmer.pl prof. dr hab. Marek Mrówczyński, dyrektor IOR – PIB. - Najwięcej strat obserwuje się, gdy produkcja roślinna prowadzona jest w monokulturze (np. kukurydza) oraz podczas stosowania systemów bezorkowych, co sprzyja namnażaniu populacji gryzoni. Wszystkie uproszczenia w agrotechnice wpływają na wzrost populacji gryzoni i dlatego w rejonach Polski, gdzie dominują duże gospodarstwa rolne, które stosują uproszczenia oraz przyorują duże ilości słomy, to tam są i będą największe problemy z gryzoniami na plantacjach roślin rolniczych – podkreśla dyr. Mrówczyński.

W jego ocenie, wzrostowi populacji gryzoni w uprawach rolniczych oprócz uproszczeń sprzyjają także odłogowanie gruntów oraz niewłaściwe podejście do zazielenienia. - Komisja Europejska w strategii "Od pola do stołu" zaleca ugorowanie do 10% gruntów, natomiast zazielenienie dotyczy "Strategii na rzecz bioróżnorodności". Strategie KE będą sprzyjały wzrostowi populacji gryzoni, natomiast duża redukcja o 50% stosowania środków ochrony roślin do 2030 r. spowoduje, że problemy będą jeszcze większe – prognozuje w rozmowie z farmer.pl prof. Mrówczyński.

ContraPest – jak wynika z informacji producenta jest – jak na razie - przystosowana do zmniejszania populacji głównie szczurów (firma pracuje już nad środkami antykoncepcyjnymi przeznaczonymi także dla innych zwierząt, w pierwszej kolejności myszy, a plany obejmują dużo więcej gatunków, takich jak np. dziki). Wygląda jak płynna trutka – ma z nią jednak niewiele wspólnego. Substancja zawiera dwa aktywne składniki, które zatrzymują funkcje rozrodcze tych gryzoni, całkowicie uniemożliwiając ich rozmnażanie. Hamują zarówno spermatogenezę u samców, jak i owulację u samic. Aby były w pełni skuteczne, muszą być przez zwierzęta przyjmowane codziennie, regularnie. To jednak nie problem – ContraPest jest słodkie i tłuste, a więc wyjątkowo dla szczurów atrakcyjne.

Jak zapewnia producent, amerykańska firma SenesTech, środek ten nie jest toksyczny dla środowiska. Szybko metabolizuje się organizmie szczura, dzięki czemu – nawet jeśli taki szczur zostanie upolowany przez drapieżnika – nie trafia na dalsze poziomy troficzne. Nie ulega bioakumulacji w tkankach, nie powoduje zatem śmiertelności przypadkowych gatunków.

Innego zdania jest prof. dr hab. Paweł Węgorek, kierownik Zakładu Entomologii i Agrofagów Zwierzęcych IOR-PIB. - W mojej ocenie, środek taki jak ContraPest nie ma szans na rejestrację w UE oraz w Polsce z przeznaczeniem do ochrony pól uprawnych. Według mojej wiedzy, jego działanie wpłynęłoby jednak szkodliwie nie tylko na gryzonie, ale i przy okazji na cały szereg pozostających w łańcuchu pokarmowym zwierząt, w tym głównie na ptaki, a niektóre z nich są pod ścisłą ochroną. Zresztą stosowanie jakichkolwiek chemicznych środków do walki z gryzoniami na polach jest obarczone bardzo dużym ryzykiem szkody dla środowiska – właśnie z wyżej wymienionych przyczyn i mija się z celem ze względów praktycznych. To przyniosłoby jedynie krótkotrwałą redukcję populacji, myszy rozmnażają się i rozprzestrzeniają bardzo szybko – uważa prof. dr hab. Paweł Węgorek, kierownik Zakładu Entomologii i Agrofagów Zwierzęcych IOR-PIB.

- Rolnikom pozostają zabiegi agrotechniczne, jak głębsza orka i niepozostawianie resztek pożniwnych na polach, a także zwiększanie populacji naturalnych wrogów gryzoni, takich jak drapieżne ptaki czy ssaki – dodaje w rozmowie z farmer.pl prof. Węgorek.

Oraz np. powódź. Ale tego nikomu oczywiście nie życzymy.