– Mijający sezon charakteryzował się bardzo wysoką zmiennością cen, ale kolejne fale wzrostów znacznie przewyższały krótkie okresy spadków i korekt. Od początku lipca 2021 roku ceny pszenicy wzrosły dwukrotnie. Notowania cen pszenicy na paryskiej giełdzie Matif (mające zasadniczy wpływ na kształtowanie się cen w Polsce) wzrosły z nieco ponad 200 EUR/t w lipcu zeszłego roku do prawie 400 EUR/t aktualnie. W poprzednich miesiącach notowaliśmy dni, gdzie cena znacznie przebijała ten poziom – ocenia Krzysztof Gwiazda, Prezes Zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Zbożowo-Młynarskiego.
Ten historyczny wzrost odbył się w dwóch falach. Pierwsza rozpoczęła się w zasadzie już w sierpniu 2021, kiedy okazało się, że w wyniku dotkliwej suszy na północy USA i w Kanadzie, zbiory pszenicy jarej w tych krajach zmniejszyły się o 1/3, a są to kraje zaliczane do głównych eksporterów ziarna. Jesień zeszłego roku przyniosła gwałtowne zwyżki cen gazu i nawozów, co wzmogło obawy o ich dostępność i w konsekwencji potencjalnie niższe plony i zbiory zbóż w kolejnym sezonie.
Przyczyną drugiej fali wzrostowej, znacznie bardziej gwałtownej, była oczywiście agresja Rosji w Ukrainie. W ciągu 2 tygodni ceny wzrosły znacznie powyżej 400 EUR/t i od tego czasu w zasadzie nie spadają poniżej poziomu 360 EUR, falując w tym korytarzu cenowym w zależności od wieści z Ukrainy.
Co dalej z cenami zbóż?
Czego możemy się spodziewać w kolejnych miesiącach? Czy przed nami spadki cen zbóż, a może utrzyma się wysoka cena?
– To są pytania, na które nikt rozsądny nie jest w stanie dziś odpowiedzieć jednoznacznie. Po pierwsze nie wiemy, jak i kiedy zakończy się konflikt zbrojny w Ukrainie. Tamtejsze siewy zbóż jarych i kukurydzy przebiegły lepiej niż się spodziewano, obsiano roślinami jarymi blisko 80% planowanego areału (a były opinie, że może to być tylko 50-60%). Trzeba zaznaczyć, iż 95% areału pszenicy uprawianej w Ukrainie to pszenica ozima, a więc posiana minionej jesieni. Ale siew to początek. Wiosna przyniosła niezłe warunki wegetacji, jednak w drugiej połowie maja i w czerwcu zanotowano znacznie mniejsze opady niż średnie wieloletnie i zaczęto mówić o suszy, która może przynieść redukcje plonu – mówi Krzysztof Gwiazda.
– Dalej nie sposób przewidzieć, w jakich warunkach będą przeprowadzone żniwa. Są tam przecież zaminowane pola, zniszczony sprzęt rolniczy, braki paliwa.
Oferta Credit Agricole dla rolników
Kolejny problemem, który podnoszą analitycy, to brak dostatecznej zdolności magazynowej. Nawet 18-20 mln ton ziarna (głównie kukurydzy) wciąż zalega w ukraińskich magazynach z powodu braku możliwości jego eksportu przez porty od końca lutego. Problem z dostępem do wolnej powierzchni magazynowej stanie się palący we wrześniu/październiku br., kiedy rozpocznie się zbiór kukurydzy i słonecznika, a porty wciąż pozostaną zablokowane. Pszenica czy jęczmień ma więcej szczęścia. To ziarno zbierane w lipcu najprawdopodobniej znajdzie swoje miejsce w ukraińskich elewatorach.
Eksport zbóż i kukurydzy przez ukraińskie porty
Kluczowa pozostaje kwestia wznowienia eksportu przez porty ukraińskie. Tak szeroko dyskutowana w ostatnich tygodniach, będzie jednym z najważniejszych czynników, który może doprowadzić do spadku cen pszenicy i innych zbóż. W zależności od tego, jak szybko eksport przez porty będzie uruchomiony i jakie uda się uzyskać tempo przeładunków, będzie zależała skala spadków cen. Oczywiście brak eksportu poprzez porty będzie działał w odwrotnym kierunku.
Eksport ukraińskich zbóż przez Polskę i Rumunie, drogą lądową i przez Dunaj, jest oczywiście bardzo ważny.
– Mimo wysiłków Polski, usprawnień organizacyjnych i logistycznych, które są wprowadzane na granicy na bieżąco oraz miejmy nadzieje rosnącej przepustowość polskiej granicy w kolejnych miesiącach, droga lądowa nie jest w stanie zastąpić portów w pełnym zakresie – ocenia prezes związku młynarskiego.
Wiosenna susza - dotkliwa na świecie
Kolejną grupą czynników, które będą miały wpływ na kształtowanie się cen w przyszłym sezonie, to tradycyjnie przebieg pogody w różnych rejonach świata. Szczególnie ważna jest sytuacja pogodowa w grupie krajów tzw. największych eksporterów. Zaliczamy do niej oprócz Ukrainy: USA, Kanadę, Unię Europejską, Argentynę, Australię i Rosję. Niestety wiosenna susza w środkowych stanach i na południu USA (Kansas, Teksas, Oklahoma) już ma duży wpływ na spodziewaną wielkość produkcji pszenicy ozimej.
Z kolei siewy pszenicy jarej na północy USA i w Kanadzie były opóźnione z powodu nadmiernych opadów. Nie wiadomo czy dalszy przebieg pogody pozwoli nadrobić te opóźnienia. Rosyjskie firmy analityczne są bardzo optymistyczne co do wielkości tegorocznego zbioru pszenicy w Rosji, przewidując rekordowy historycznie zbiór, choć południe Rosji zaczyna odczuwać niedobór wilgoci.
– W Unii Europejskiej zanotowano problemy z niedostatecznymi opadami głównie we Francji. Optymistyczne wieści mamy z Australii, gdzie siewy pszenicy były przeprowadzone w optymalnych warunkach, a areał jest nieco większy niż rok temu. Prognozy pogody są dla Australii korzystne, ale do zbiorów jeszcze dużo czasu (listopad/początek grudnia). Warto zaznaczyć, iż rynki już zdyskontowały część zarysowanych powyżej problemów pogodowych. Przewidywana niższa produkcja pszenicy ozimej w USA czy we Francji była jednym z czynników prowzrostowych w ostatnich tygodniach – mówi Krzysztof Gwiazda.
Jak na tym tle wygląda sytuacja w Polsce?
Deszcze w maju i czerwcu poprawiły sytuację na polskich polach, szczególnie w rejonach, które odczuwały warunki suszowe. Większość analityków pracuje na prognozie zbiorów pszenicy między 11,5 –12 mln ton. To określa się poziomem średnim. Bywały lata z produkcją znacznie powyżej 12 mln ton, ale też takie, kiedy zbiór wynosił około 10 mln ton. Taka wielkość produkcji daje Polsce pewność pokrycia potrzeb wewnętrznych oraz sporą nadwyżkę eksportową od 3 do 4 mln ton. Ponadto kończymy sezon ze sporo większym zapasem końcowym niż rok temu (niektórzy szacują go na 600-800 tysięcy ton większym niż na koniec czerwca 2021). Eksport pszenicy w kończącym się sezonie wyniesie w granicach 2,7 mln ton, to jest znacząco niższą wielkością niż w sezonie 2020/21, kiedy wyeksportowano 4,07 mln ton.
Komentarze