Pierwszy miesiąc jesieni na przeważającym obszarze naszego kraju zapisał się chłodno i deszczowo. Temperatury na poziomie średniej wieloletniej z lat 1971-2000 panowały jedynie w zachodniej i północno-wschodniej części Polski. Na pozostałym obszarze było wręcz zimno. Największe odchylenie od przeciętnej zanotowano na południu, w centrum, na Lubelszczyźnie i wschodnim Mazowszu, we wschodniej części Kujaw i miejscami na Pomorzu Gdańskim. Szczególnie dokuczliwe okazały się ostatnie dni miesiąca, kiedy to nocami temperatura spadała do -2oC, a przy gruncie było jeszcze zimniej.
Wrzesień 2013 r. okazał się nie tylko zimny, ale także skrajnie wilgotny. Stosunkowo mało opadów było jedynie w północno-zachodniej części kraju, gdzie spadło 90 proc. normy. Na Podkarpaciu i Lubelszczyźnie opady były na zwykłym poziomie dla tego miesiąca i wyniosły 40-60 mm. Wyjątkowo mokro było natomiast na północnym wschodzie Polski, gdzie spadło nawet 260 proc. normy deszczu (140-160 mm wody), oraz w rejonie Wrocławia i Legnicy - 160-180 proc. (100 mm). W głębi kraju odchylenie wyniosło od 20 do 50 proc. powyżej przeciętnej (60-90 mm).
Październik przywitał nas równie niskimi temperaturami nocą, jak pożegnał wrzesień. Szybki jej wzrost sprawił jednak, że miesiąc ten okazał się znacznie cieplejszy od normy wieloletniej. Na obszarze ok. 95 proc. naszego kraju był on bardzo ciepły. W województwach: wielkopolskim, lubuskim, dolnośląskim, na południu śląskiego, w podkarpackim średnia temperatura dobowa sięgała 11-12oC, czyli była o 2oC wyższa od wieloletniej. W woj. mazowieckim i lubelskim średnia temperatura wynosiła 10-11oC. Najchłodniejszy (choć cieplejszy niż norma) był październik na północnym wschodniej, gdzie średnia temperatura sięgała 8oC. Natomiast suma opadów wszędzie była niższa od przeciętnej dla tego miesiąca. W centrum, na wschodzie, południu i częściowo na zachodzie spadło zaledwie 10-30 proc. normy deszczu.
Listopad w całym kraju okazał się bardzo ciepły, a przy tym wyjątkowo wilgotny w południowo-wschodniej części Polski i stosunkowo suchy na północy oraz w centrum. Na obszarze całego kraju temperatury były wyższe niż zazwyczaj. Największe odchylenie od normy miało miejsce na Podlasiu, Lubelszczyźnie oraz na Roztoczu, gdzie miesiąc okazał się cieplejszy dokładnie o 3oC. Przyczyną tak dużego odchylenia nie były temperatury maksymalne, przez znaczną część listopada nie mieliśmy przymrozków, a temperatura minimalna nie różniła się znacząco od temperatury maksymalnej, co miało wpływ na podniesienie temperatury średniej. Im dalej na zachód, tym odchylenie było mniejsze. Na Mazowszu, Warmii, w Górach Świętokrzyskich, w Małopolsce, Podkarpaciu, Dolnym Śląsku i Ziemi Łódzkiej wyniosło ono 2oC, a na zachodzie i w większej części woj. śląskiego 1oC.
Listopad był dość zróżnicowany pod względem opadów. Na północy kraju, a także w pasie województw: kujawsko-pomorskiego, łódzkiego, zachodniej części mazowieckiego, wschodniej części wielkopolskiego aż po dolnośląskie, opolskie i znaczną część śląskiego spadło średnio 70-90% normy deszczu (śniegu). Bardziej mokry okazał się listopad przy naszej zachodniej granicy, zwłaszcza na Ziemi Lubuskiej, gdzie średnia wieloletnia została przekroczona o 10 %. Zdecydowanie większe opady wystąpiły także na wschodzie Małopolski, południowym wschodzie woj. świętokrzyskiego, na Roztoczu oraz Podkarpaciu. Spadło tam dwukrotnie więcej wody niż normalnie powinno. To oznacza, że było na tym obszarze ekstremalnie mokro.
Podsumowując przebieg pogody minionej jesieni, należy zauważyć że, po zimnym wrześniu, październik i listopad okazały się miesiącami bardzo ciepłymi. Właśnie dzięki temu, iż od II dekady października nastąpiła zupełna zmiana pogody, można uznać, że tegoroczna jesień była w Polsce ciepła, a nawet bardzo ciepła. Największe odchylenie od normy zanotowano na Podlasiu, Lubelszczyźnie i miejscami na Mazowszu, gdzie temperatury były w tym czasie nawet o 1,5oC wyższe niż przeciętna z lat 1971-2000. W dużej mierze na wynik wpłynął listopad, który na wschodzie okazał się bardzo ciepły - tam średnio było o 3oC cieplej niż zwykle. Na pozostałym obszarze odchylenie dla tegorocznej jesieni było mniejsze i mieściło się w granicach 0,7-1,2oC, a co za tym idzie okres wrzesień-listopad również można uznać za ciepły.
Choć ostatnie dwa miesiące (zwłaszcza październik) mogły wydawać się suche, to za sprawą bardzo mokrego września, norma opadów dla jesieni nie odbiegała od przeciętnej z wielolecia. Około 90 proc. normy deszczu spadło w woj. łódzkim, na północno-wschodnią część woj. lubelskiego i wybrzeże środkowe. Z kolei na Podlasiu jesień okazała się mokra - tam norma wieloletnia została przekroczona o 30 proc. Należy jednak pamiętać, że miniony październik w niektórych regionach - Małopolska, Podkarpacie, Lubelszczyzna, południowa Wielkopolska, był jednym z najsuchszych, gdyż spadło tam zaledwie 10 proc. normy deszczu. Za to listopad w całej południowo-wschodniej części Polski okazał się bardzo mokry.
Miniona jesień była też pogodna. Na przeważającym obszarze naszego kraju liczba godzin ze słońcem przekroczyła normę wieloletnią. Najwięcej było go na Podkarpaciu - o 30-50 godz. więcej niż przeciętnie. Na Wybrzeżu Gdańskim, Kujawach, Ziemi Lubuskiej, w centrum, we wschodniej Wielkopolsce, na Górnym Śląsku, Opolszczyźnie i w Małopolsce zyskaliśmy 10-30 godz. słońca. Jedynie na zachodzie Dolnego Śląska, środkowym wybrzeżu, na Warmii, Podlasiu, wschodzie Mazowsza i Lubelszczyźnie chmury częściej przeważały nad pogodnym niebem. Wspaniały pod względem usłonecznienia okazał się październik - panujące nad nami ciepłe wyże zapewniły pogodne niebo. W listopadzie było już niestety pochmurno - słońca było o 10-30 godz. mniej niż zwykle.
Rośliny skrzętnie wykorzystały sprzyjające warunki do wegetacji jesiennej. Zarówno na Mazowszu, jak i Lubelszczyźnie ich wygląd napawa optymizmem. Są silne, rozrośnięte. Tam, gdzie pszenica ozima została posiana w zalecanym terminie agrotechnicznym, lub opóźnienie było nieznaczne, rośliny doskonale się rozkrzewiły, wydając po 5 do 6 pędów. Zaskoczeniem dla mnie był dobry stan fitosanitarny lustrowanych plantacji. Szczegółowe oględziny pozwoliły zaobserwować nieliczne ślady obecności grzybów fuzaryjnych i to na niektórych tylko polach. Zabrakło wszędobylskiego zazwyczaj mączniaka prawdziwego, czy rdzy. Równie dobrze wyglądały zasiewy rzepaku ozimego. Do połowy grudnia rośliny wytworzyły po 8 do 9 dużych liści. Korzenie zagłębiły się na głębokość 25-30 cm. Szyjki korzeniowe krótkie, krępe. Nie widać objawów występowania suchej zgnilizny kapustnych, ani innych chorób grzybowych.
W tych warunkach pozostaje tylko wysłać list do św. Mikołaja z prośbą o podarek: spadek temperatury do kilku stopni poniżej zera i tydzień później kilkunastocentymetrowy opad śniegu.
Komentarze