Powszechnie uważa się, że kukurydza to uprawa dla wygodnych. Nie wymaga ona tak wielu zabiegów ochrony jak bardziej pracochłonne w tym zakresie gatunki takie jak: rzepak ozimy, pszenica czy burak cukrowy. Jest stosunkowo łatwa w uprawie i potrafi wybaczyć sporo błędów agrotechnicznych. W ostatnich latach uzyskała także miano uprawy dochodowej. Cena za ziarno kształtowała się bowiem bardzo korzystnie. Nie bez przyczyny ten czynnik zdecydował, że w roku 2022 zanotowano rekordową powierzchnię uprawy wynoszącą około 1,86 mln ha.

 

Apetyt firm oferujących materiał siewny czy środki produkcji dla kukurydzy rósł w nadziei, że ta powierzchnia będzie sukcesywnie rosła i wkrótce przekroczy magiczne 2 mln. Sytuacja zmieniła się szybko o 180 stopni. Problemy ze zbiorem notowane w roku 2022, następnie zbytem ziarna i a przede wszystkim wpływ ukraińskiego surowca na nasz rodzimy rynek to czynniki, które sprawiły, że zainteresowanie rolników uprawą kukurydzy zmalało.

Nieskoszone plantacje kukurydzy do wiosny, to wcale nie był odosobniony przypadek na polskich polach w roku 2023.

Rynek stał się niepewny, trudny do oszacowania w większej perspektywie czasu. Przy tak dużej destabilizacji rynkowej trudno mówić o opłacalności uprawy. Niemniej pewnym punktem odniesienia mogą być choćby propozycje kontraktów. Co prawda na rynku takich propozycji jak dotąd nie ma zbyt wiele, jednak wstępne mówią o kwotach 600 - 620 zł/t mokrego ziarna. Cena kukurydzy na takim poziomie byłaby do przyjęcia, ale przy kosztach produkcji sprzed dwóch - trzech lat. Przy obecnym poziomie nakładów na produkcję nie jest już atrakcyjna. Koszty zjada nawożenie, drogi materiał siewny, podstawowa ochrona a także często usługa siewu, zbioru czy suszenia.

A co jeśli kukurydza będzie jeszcze tańsza, a susza zbierze żniwo i nie uda się uzyskać wysokich plonów? Wówczas można pomarzyć o jakiejkolwiek nadwyżce z tej uprawy.

Rolnicy to wszystko wyraźnie dostrzegają. Dlatego krajowi eksperci nie spodziewają się, że uprawa ta ponownie pobije rekord powierzchni uprawy. Prognozują nawet spadek. Polski Związek Producentów Kukurydzy ocenia, że w roku 2023 powierzchnia uprawy kukurydzy ziarnowej w sumie wyniesie o 100 tys. ha mniej niż w roku ubiegłym. Czyli w sumie szacują, że areał będzie się kształtował na poziomie ok. 1,7 mln ha. Wynika to,  z tego że jeśli ktoś do tej pory nie zdecydował się na zmianę uprawy, to dalej brnie w uprawę kukurydzy. Terminy agrotechnicznie bowiem gonią niesamowicie. 

Jeśli nie kukurydza, to co jeszcze można zasiać?

Warto także zwrócić uwagę, na to, że wczesna wiosna 2023 okazała się chłodna, ale i też dała ponadprzeciętną w stosunku do lat poprzednich ilość opadów. Te czynniki zdecydowały z kolei o tym, że część pól przeznaczonych pod zboża jare czy rodzime strączkowe nie udało się w terminie zasiać. W tej sytuacji rolnicy sięgali po kukurydze.

Można by było się jeszcze zdecydować na słonecznik, który z impetem zaczął rozgaszczać się na naszych polach. Na tej uprawie, w trudnym sezonie 2022r, w obliczu destabilizacji na rynku oleistych wielu rolników się wyłożyło. Stąd należy się spodziewać, że passa tego gatunku przynajmniej w tym sezonie osłabnie.

Mogłaby być to także soja, ale jakoś ta uprawa nie może rozwinąć w warunkach polskich swoich skrzydeł, choć jej areał pomalutku rośnie,  a rynek się stabilizuje. Natomiast za pomocą tej uprawy (jak i każdej bobowatej) można zrealizować wiele praktyk i działań w ramach ekoschematów oraz warunkowości. Rolnicy mogą zatem z tego powodu zainteresować się jej siewem. 

W maju można siać jeszcze grykę. Tu jednak rynek dla nowicjuszy tej uprawy praktycznie jest zamknięty.

Późno można także wysiewać niektóre gatunki warzyw. Po pierwsze są to uprawy specjalistycznie, a po drugie producenci tych upraw z kolei przeżywają gehennę w kontekście kosztów utrzymania i zdobycia do ich zbioru pracowników sezonowych.

Pozostaje jeszcze jedno rozwiązanie, część gruntów rolnych można ugorować pod potrzeby zachowania obszarów nieprodukcyjnych w ramach GAEC 8 (wymogi w ramach obowiązkowego przestrzegania warunkowości). Myśląc jednak o tym rozwiązaniu, dla szanującego swą pracę rolnika, w pełni niezagospodarowanie utrzymanego w wysokiej kulturze rolnej gruntu nie jest uzasadnione żadnymi rozsądnymi argumentami.

Wygląda na to, że kukurydza nadal pozostanie królową naszych pól. Trudno bowiem znaleźć dobrą alternatywę dla tej uprawy.