- Wysiałem 140 ha pszenicy ozimej i potrzebowałem jeszcze jednego dnia, aby dokończyć siewy. Niestety pogoda się znowu zepsuła. Teraz albo poczekam, o ile będzie to możliwe i dokończę siew na tych 20 ha, a jak nie to wiosną wysieję zamiast pszenicy - kukurydzę. Ja mogę sobie na to pozwolić, ale nie każdy rolnik ma taki komfort – mówi w rozmowie z portalem farmer.pl Stanisław Kacperczyk, rolnik z Mazowsza, a zarazem prezes Polskiego Związku Producentów Roślin Zbożowych.

Najgorzej sytuacja wygląda w północnych częściach kraju. – Są miejsca, gdzie rolnicy jeszcze z powodu przebiegu pogody nie zebrali zboża z sezonu 2016/2017. Gleba jest tam zbyt mokra aby też wykonać siew, a jeśli nadal będziemy mieli do czynienia z opadami, rolnicy z Polski Północnej nie będą mogli tego wykonać w ciągu najbliższych tygodni. To jest ogromna strata ekonomiczna dla tych gospodarstw. Rolnicy teraz muszą się zastanowić co robić dalej, czy decydować się na przewódki, czy na siew odmian do opóźnionego siewu czy może na siew zbóż jarych, bo najpewniej optymalne terminy agrotechniczne ozimych nie będą możliwe do zrealizowania – zauważa Kacperczyk.

Rolnik dodaje, że też pamięta taki sezon, kiedy to w swoim gospodarstwie zbiór rzepaku wykonywał 3-7 października. Wcześniej z powodu właśnie opadów deszczu i nadmiernej wilgoci nie było to możliwe.

Jak dodaje sytuacja na polach jest też bardzo zróżnicowana w poszczególnych regionach kraju. – Lokalnie z powodu nadmiaru opadów, również nie udało się jeszcze przeprowadzić zaplanowanych prac polowych – dodaje.

Kukurydza ziarnowa zbierana była „w okienku pogodowym” w południowych częściach kraju. Ziarno co prawda miało wysoką wilgotność, ale cena na przednówku była satysfakcjonująca, więc rolnicy od razu sprzedawali surowiec.

- W pozostałych częściach kraju żniwa kukurydziane się jeszcze nie zaczęły. Podczas Dnia Kukurydzy w Skrzelewie na Mazowszu wilgotność ziarna kukurydzy przekraczała 30 proc. – dodaje prezes PZPRZ.