Kukurydza jest jak na razie w bardzo zróżnicowanej fazie rozwoju. Nawet na poletkach demonstracyjnych w Strzelcach było to bardzo widoczne, inaczej za to sytuacja przedstawiała się nieco dalej na polach produkcyjnych, gdzie rośliny były ładnie wyrównane.
- Teren, gdzie zlokalizowane są poletka znajduje się w obniżeniu, dlatego skumulowały się tu ostatnie opady deszczu. Za kilka dni sytuacja powinna wrócić do normy, bo widać, że nie ma na poletkach żadnych braków, co oznacza, że nasiona były pierwszorzędnej jakości i dały 100 proc. obsadę. Tylko fakt, że gleba miała za dużą wilgotność, jej struktura została zniszczona, dodatkowo przyszła na to woda, co widać po zaskorupieniu gleby. Tlen został wyparty z gleby i kukurydza wzeszła, ale przez długi czas nie rosła. Od dwóch tygodni mamy jednak to co kukurydza najbardziej lubi, czyli ciepło - zauważył prof. Józef Adamczyk.
Specjalista, który hodowlą kukurydzy zajmuje się 40 lat, myślał że już nic go nie może zaskoczyć, a tu jednak kolejny rok przynosi coś innego.
- Przede wszystkim specyfika zimy. Pokrywa śnieżna zalegała bardzo długo. Jak dwa lata temu nam brakowało śniegu i cierpieliśmy z powodu wymarznięć, tak w tym roku ta pokrywa śnieżna się długo utrzymywała. Rolnicy w Polsce nie trafili często na czas z uprawą i przez to popełnili nawet niewymuszone błędy agrotechniczne wynikające z niecierpliwości - mówi prof. Adamczyk.
- Rolnicy przyzwyczaili się wysiewać nasiona zaraz po 15 kwietnia. W tym sezonie nie mogli oni doczekać się tego momentu i jak tylko się dało wjechać w pole to uprawę prowadzili i chcieli siać. Okazuje się, że na glebach lekkich było wszystko w porządku, ale na ciężkich, gleba uprawiana na mokro nie dała odpowiednich warunków do równomiernych wschodów - dodał.
Komentarze