W panelu dyskusyjnym wzięli udział przedstawiciele organizacji rolniczych dotyczących kukurydzy kilku państw Europy. Konkretnie byli to:

  • Guillaume Le Hohan ze Stowarzyszenia Francuskich Producentów Kukurydzy (AGPM), który był moderatorem,
  • Alina Cretu z rumuńskiej organizacji kukurydzianej APPR,
  • Franck Laborde ze Stowarzyszenia Francuskich Producentów Kukurydzy (AGPM),
  • prof. Tadeusz Michalski, prezes Polskiego Związku Producentów Kukurydzy,
  • dr Jerzy Plewa, ekspert Team Europe, szef dyrekcji generalnej ds. rolnictwa i obszarów wiejskich (DG AGRI) w Komisji Europejskiej w latach 2013-2020,
  • Marian Sikora, Przewodniczący Rady Federacji Branżowych Związków Producentów Rolnych i członek Copa-Cogeca.

Rolnicy w Europie też czują ograniczenia

I wniosek z tego spotkania jest jeden. Wszystkie kraje od Polski, po Francję i Rumunię, borykają się z ogromnymi problemami na rynkach rolnych. Po pierwsze jest to wynik zarówno zmian klimatycznych i kłopotów związanych z niedoborami wody. Ograniczenie nawodniania po bezśnieżnej wręcz zimie odczuwali Francusi już w pierwszych miesiącach wiosny, a teraz susza się pogłębia. Po drugie jest to efekt trwającej wojny w Ukrainie, która uderza zwłaszcza w krajach sąsiadujące z państwem pogrążonym w konflikcie zbrojnym. Po trzecie obostrzenia związane z ambitnymi celami Europejskiego Zielonego Ładu, które przyczyniają się do zmniejszenia np. powierzchni uprawy kukurydzy, czyli zmniejszająca się pula środków ochrony roślin.

To co sygnalizowali, podobnie jak my, przedstawiciele zarówno Francji, jak i Rumunii, rolnicy europejscy zmuszeni są gospodarować w warunkach zmieniających się obostrzeń i norm klimatycznych, co przekłada się na wyższe koszty produkcji i trudności w uprawie. Jednocześnie grozi nam widmo otwarcia rynków krajów trzecich, które w ten sposób nie prowadzą produkcji i są przez to też bardziej konkurencyjne. Rolnicy czują rozgoryczenie i konieczność łączenia wspólnie sił, aby przeciwdziałać takim praktykom i uświadamiać w tej kwestii rządzących.

Na przykład w tym roku powierzchnia uprawy kukurydzy konsumpcyjnej we Francji ma się zmniejszyć o 10 proc. a w Rumunii o 6 proc.

Wojna w Ukrainie a handel

Jednym z wątków ciekawej dyskusji był wpływ wojny w Ukrainie na biznes branży rolnej. Te z oczywistych względów są najbardziej odczuwalne w krajach graniczących.

- Komisja Europejska zaimportowała wojnę do państw sąsiednich – skomentowała na spotkaniu Alina Cretu z Rumunii, która podkreślała, że problem z nadmiarowym zbożem z Ukrainy dotknął zwłaszcza te kraje.

Przypominamy, że od kwietnia 2022 r. do końca marca Ukraina wyeksportowała w sumie 48 mln t pszenicy, kukurydzy, słonecznika i rzepaku.

Z tego ok. 24 mln t trafiło również poprzez porty czarnomorskie do krajów Unii Europejskiej, a ok. 10,3 mln t do pięciu krajów położonych blisko Ukrainy. Do Polski „przyjechało” ok. 4,1 mln t. Ale jak podkreślała Cretu, największym krajem tranzytowym przez który transportowano ziarno ukraińskie była właśnie Rumunia. Według danych było to ponad 9 mln t, z czego w kraju tym zostało 2,5 mln t. Gównie działo się to za pośrednictwem portu czarnomorskiego w Konstancy, którego wydajność eksportowa jest cały czas rozbudowywana.

Jak dodała, nadmiarowe zboże spowodowało też trudną sytuację rumuńskich rolników, którzy to również mocno komunikowali.

W podobnym tonie wypowiadał się też prof. Tadeusz Michalski, ale on nie mógł powiedzieć nic dobrego o rozbudowie naszej infrastruktury eksportowej. Wprost przeciwnie podnosił, że te nasze możliwości mogłyby być wyższe.

- Problem wojny jest bardzo poważny nie tylko w kontekście światowym, ale patrząc też na kukurydzę, prawie nam zwiększyło dwukrotnie pulę kukurydzy, która znalazła się na naszym rynku w nadmiarze. Oprócz swoich ok. 3-4 mln t, które normalnie byśmy wyeksportowali i takie są nasze możliwości, to wpływa prawie drugie tyle, co zostało w dużym stopniu na terenie kraju – mówił na spotkaniu prof. Michalski. To spowodowało, że w tym roku, rolnicy będą mieli duże kłopoty z przechowaniem ziarna, bo magazyny są już teraz zapełnione.

- Możliwości sprzedaży Polska ma nie najlepszych jeśli chodzi o eksport, bo przypomnę, że kwestia eksportu zbóż to jest kwestia ostatnich pięciu lat. Wcześniej byliśmy importerem m.in. kukurydzy, zakupy dochodziły do 2 mln t. Więc nikt nie zadbał o to, żeby infrastruktura była rozbudowana. Dlatego teraz mamy zatory – zauważył naukowiec.

Przegląd KPS – WPR

To też był jeden z tematów dyskusji. W jaki sposób kraje unijne poradziły sobie z wprowadzeniem Krajowych Planów Strategicznych na lata 2023-2027?
Na ten temat wypowiedział się m.in. dr Jerzy Plewa, który podkreślał, że jest wiele nieprzemyślanych decyzji w naszym KPS. Są sprawy, które można było uprościć i to się nie udało, a teraz widząc niepokój rolników, ale też i doradców, gaszone są pożary i wprowadzane zmiany na ostatnią chwilę. Jest duże zamieszanie.

- Nowa polityka rolna ma dużo wyższe ambicje jeśli chodzi o wpływ rolnictwa na środowisko i klimat. Najważniejsza zmiana, która nastąpiła w stosunku do tego, co było dotychczas to jest wprowadzenie w pierwszym filarze ekoschematów – powiedział dr Plewa. Jak dodał, po raz pierwszy z dopłat bezpośrednich, przynajmniej 25 proc. skierowane jest na działania związane ze środowiskiem i ochroną klimatu.

- W Polsce mamy debatę o skomplikowanym planie strategicznym, a siedem państw Unii, w tym Francja, wybrały ekoschematy, które pozwalają uczestniczyć rolnikom w bardziej zgodny sposób. Tam można też porównać te przesunięcia środków – podkreślał dr Jerzy Plewa.

W podobny sposób wypowiadał się Marian Sikora, który zaznaczał, że wiele było absurdów dotyczących polskiego KPS. Niektóre udało się zmienić, ale wiele też jest jeszcze do zmiany. Zaznaczał, że europejskim rolnikom podnosi się poprzeczkę wymogów produkcyjnych, ogranicza produkcję, co prowadzi do importu żywności z krajów trzecich.

Pytał też o priorytety dla europejskich decydentów.

- W Komisji Europejskiej jest grupa dialogu, na której Copa Cogeca ma trzech przedstawicieli, a organizacje pozarządowe 15, w tym sporo ekologicznych – przedstawiał obrazowo. Podawał, że jako przedstawiciel organizacji europejskich rolników, Copa-Cogeca, pokazują błędy w strategii od pola do stołu i w EZŁ. Podobnie Federacja, która skupia wokół siebie dwadzieścia osiem organizacji branżowych w Polsce. To jest ważne, aby głos rolników był lepiej słyszalny.

- Nie można z filaru drugiego, przerzucić tak dużą ilość pieniędzy do filaru pierwszego, bo hamujemy inwestycje i rozwój gospodarczy – zaznaczał.

W planie strategicznym błędy były również w wypadku wersji francuskiej na etapie jego tworzenia, ale jak zaznaczał Franck Laborde, były one dyskutowane i zmienione. Przykładem jest warunkowość, GAEC dotycząca monokultury m.in. kukurydzy, gdzie przyjęto, iż wysiew międzyplonu ją przełamuje. To bardzo dobra informacja dla producentów kukurydzy.
Poza tym podkreślał, że Francja również widzi problem napływu do UE, żywności produkowanej innymi standardami jak w UE. Jako przykład podał kraje tzw. Mercosour.

Dlatego też Francja razem z Hiszpanią zacieniły współpracę w tym względzie, aby promować tzw. klauzulę lustrzaną w negocjacjach KE, które właśnie dotyczą umów handlowych z krajami trzecimi. Co w konsekwencji ma doprowadzić do nałożenia na te kraje, tych samych wymogów i standardów, jakie muszą spełnić unijni producenci rolni. Francuz widzi potrzebę ochrony rynku wewnętrznego UE.