Coraz częściej zwłaszcza duże gospodarstwa kładą nacisk na zmniejszenie intensywności i liczby wykonywanych uprawek. Doszukują się w tym przede wszystkim oszczędności czasu i redukcji kosztów paliwa. Efektem tego jest praktykowanie wszelakich uproszczeń uprawowych, które stosuje się w tych gospodarstwach z mniejszym bądź większym powodzeniem. Niestety, wysoko idące uproszczenia zazwyczaj w naszym klimacie się nie sprawdzają i w przypadku wielu upraw przegrywają z uprawą płużną. Pewien kompromis pomiędzy klasyczną uprawą a całkowitym brakiem uprawy stanowi technologia strip-till (uprawa pasowa). Jak sama nazwa wskazuje, uprawia się tylko wąskie pasy gleby, w których umieszczone zostają nawozy mineralne i materiał siewny, natomiast międzyrzędzia pozostają nieuprawione. Technologia ta najszerzej przyjęła się w gatunkach, które uprawiane są w szerokich rzędach sianych punktowo, jak kukurydza czy burak cukrowy. Czy sprawdza się także w uprawach wąskorzędowych zbóż? Zapytaliśmy o to rolnika siejącego od 6 lat pszenicę ozimą w tej technologii.
KILKA SZCZEGÓŁÓW AGROTECHNICZNYCH
Praktycznie całe 1000-hektarowe gospodarstwo Marka Różniaka z woj. kujawsko-pomorskiego jest przestawione na uprawę roślin w technologii strip-till. Tą metodą siane są: rzepak, kukurydza, a także zboża kłosowe. Pszenica ozima wysiewana jest w 3 terminach agrotechnicznych. Po rzepaku w terminie optymalnym (II lub III dekada września), po likwidowanych międzyplonach ścierniskowych wysiewanych w ramach EFA (I-II dekada października) oraz po kukurydzy (często jest to listopad). W zależności od terminu siewu korygowana jest norma wysiewu. Im później i trudniejsze warunki, tym jest wyższa.

- W tym sezonie w terminie optymalnym (19-20.09.2017 r.) zasiano odmianę Apostel. Uprawę roli, aplikację nawozów mineralnych oraz siew wykonano przy użyciu agregatu Mzuri Pro-Til 4T. To półpneumatyczna maszyna o szerokości roboczej 4 m. Zboża są siane w systemie rzędowo-pasowym, co polega na tym, że redlice sieją w dwóch rzędach w odległości 12 cm od siebie. Pomiędzy nimi pozostawiane jest międzyrzędzie o szerokości 23 cm - tłumaczy Różniak.
W przypadku optymalnego terminu gęstość siewu pszenicy wynosiła 200 ziaren na m2. W przypadku odmiany Apostel jesienią 2017 r. dało to normę wysiewu na poziomie 110 kg/ha. Następnie gospodarz tak prowadzi łany, aby uzyskać ok. 600 kłosów/m2. Przedsiewnie podano 150 kg/ha fosforanu amonu oraz 150 kg/ha Korn Kali. W czasie jesiennej wegetacji plantacje zasilono dwukrotnie nawozem mikroelementowym. Wykonano także zabieg odchwaszczający oraz zastosowano insektycyd ukierunkowany na zwalczanie mszyc.
Zdaniem Różniaka pszenica ozima w gospodarstwie przezimowała bardzo dobrze. Jedynie miejscami placowo wymokła. Jesienne nadmierne opady natomiast wniosły ryzyko wymycia znacznej puli azotu i siarki. Stąd rolnik zdecydował się podać, wraz z ruszeniem wegetacji, 350 kg/ha Saletrosanu 26, co dało dawkę ok. 90 kg N/ha oraz 45 kg S/ha. Kilka tygodni później, gdy wegetacja ruszyła na dobre, jeszcze w fazie krzewienia podano 180 kg mocznika (kolejne 80 kg N/ha). Na początku kłoszenia pszenicy rozsiano ostatnią dawkę azotu, tj.: 100 kg saletry amonowej (32 kgN/ha). Pszenica w czasie wegetacji była kilkakrotnie dokarmiana nalistnie, skracana, traktowana trzykrotnie fungicydami i chroniona przed szkodnikami.
KORZYŚCI JEST WIELE
Na jednym z pól prowadzone jest także 5-letnie ścisłe doświadczenie. Porównywane są trzy technologie uprawy: klasyczna orkowa, średnio głęboką bezpłużna oraz strip-till. Zdaniem Różniaka już jesienią widać różnice w pokroju roślin. Rośliny po strip-tillu zdecydowanie lepiej się krzewią i tworzą głębszy, bardziej rozbudowany system korzeniowy. Dzięki temu lepiej wykorzystują składniki pokarmowe oraz wodę.
To niejedynie zalety tej technologii. Strip-till sprzyja także lepszemu wykorzystaniu nawozów podanych przedsiewnie. Granule aplikowane są bowiem tylko w pasy uprawiane przez agregat. Rośliny są dobrze doświetlone i lepiej asymilują. Zdaniem rolnika dzięki temu rosnący łan jest bardziej wyrównany pod względem wysokości roślin i mniej widoczny jest efekt brzegowy. Kłosy są równe i dorodne. Strip-till pozwala także na lepsze gospodarowanie wodą. Na polach u rolnika prowadzone są także obserwacje fitopatologiczne. Generalnie ze względu na to, że łan jest lepiej przewietrzany, notuje się mniejszą presję chorób liści. Dzięki temu w gospodarstwie uzyskuje się nie tylko wyższe plony niż w przypadku innych testowanych technologii, lecz także lepsze parametry jakościowe ziarna.
NAJWAŻNIEJSZY WYNIK EKONOMICZNY
- Śmiało mogę podsumować, że obecnie zużywam trzykrotnie mniej paliwa, niż zużywałem wcześniej w uprawie orkowej czy innych uproszczeniach uprawowych, jakie testowałem. W porównaniu z tamtymi technologiami notuję także nawet pięciokrotną oszczędność czasu przy uprawie i siewie zbóż. Uzyskuję także wyższe plony. Przez ostatnie 6 lat, w zależności od roku, było to 300-900 kg pszenicy/ha więcej niż w pozostałych badanych u mnie technologiach. W warunkach polowych, w zeszłym roku uzyskałem średnio ok. 8 t/ha, przy czym, jak to w dużym gospodarstwie, mam lepsze i gorsze pola. W dobrych latach, na dobrych polach, zdarza się plon powyżej 10 t ziarna pszenicy z ha - podsumowuje Marek Różniak.
WAŻNE PRZYGOTOWANIE STANOWISKA
Jeśli decydujemy się na tę technologię, bardzo ważne jest odpowiednie przygotowanie stanowiska. Zdaniem Różniaka pierwszą maszyną do strip-tillu jest zawsze kombajn. Słoma z przedplonu musi być dobrze rozdrobniona i równomiernie rozrzucona po polu. Następnie szczególną uwagę zwrócić należy na samosiewy (np. rzepaku). Przed zasiewami zbóż muszą one być skutecznie zwalczone. Wykorzystywać w tym celu można glifosat lub dowolne mechaniczne narzędzie uprawowe. Gospodarz używa agregatu składającego się z sekcji talerzy i 5 rzędów sprężystych zębów, które bardzo płytko spulchniają glebę. Wykorzystywany jest on w celu sprowokowania jak największej ilości nasion chwastów do skiełkowania. Nakład to 1,5 do 2 l na ha - ocenił Różniak. Dalsze prowadzenie łanu niczym się nie różni od pozostałych t echnologii.
STRIP-TILL WYGRYWA Z SUSZĄ
W regionie, gdzie położone jest gospodarstwo, tegoroczna wiosna przyniosła zdecydowanie zbyt mało opadów. W kwietniu spadło zaledwie 6 l wody, w maju wielkość opadów była znikoma, nieistotna dla roślin. W związku z tym w czerwcu na roślinach widać było wyraźne skutki niedoboru wody. Dolne liście pożółkły, a kłosy zostały zredukowane. Po uprawie strip-till (w porównaniu z innymi technologiami) rośliny zdecydowanie lepiej wyglądały. Łany były bardziej zielone, a kłosy dorodniejsze.
- Im gorsze warunki notujemy jesienią w okresie wschodów albo gdy na wiosnę notuje się silne niedobory wody, wówczas technologia ta pokazuje swój potencjał i znaczną przewagę nad pozostałymi metodami uprawy. Technologia ta sprawdza się także idealnie, gdy mamy gleby mozaikowate. Natomiast na dobrych glebach, w latach o właściwym rozkładzie opadów, różnice w plonach nie są wyraźne - ocenił rozmówca.

Komentarze