Pod koniec października na polach pozostało jeszcze do zbioru około 30 proc. plantacji kukurydzy. Teraz ta wielkość się znacznie obniżyła.

- Pozostało blisko 10 proc. upraw, zwłaszcza na północy kraju, gdzie ta kukurydza później dojrzała. Ale i tak to już stosunkowo niewiele, patrząc na to jak dużą mieliśmy w tym roku powierzchnię uprawy - mówi portalowi farmer.pl prof. Tadeusz Michalski, prezes Polskiego Związku Producentów Kukurydzy.

Pozostały przeważnie plantacje, które z rynkowego punktu widzenia, nie są bardzo istotne.

Zbiorów nie utrudnia w tym roku pogoda, ale brak sprzętu, a także ograniczone moce przerobowe suszarni. Ale i to się zmienia, bo coraz więcej rolników poczyniło inwestycje w tym kierunku, myśląc o dalszych perspektywach uprawy kukurydzy.

Średnio na rynku krajowym mokra kukurydza o wilgotności 30 proc. kosztuje 550 zł/t netto, a sucha - 900 zł/t. Cena nasion w ostatnich miesiącach wzrosła, stąd rolnicy, którzy planują sprzedać mokre ziarno, wstrzymują się jeszcze ze zbiorem w nadziei, że uzyskają za surowiec wyższą cenę.

- Jakość nasion jest dość dobra. Ogólnie przyjmuje się, że zbiory do 15 listopada nie odbijają się tak bardzo na stratach w produkcji. Wszystko się zmienia po tym terminie. Pojawiają się np. fuzariozy - dodaje prof. Michalski.

Specjalista ocenia, że średnia wilgotność nasion kukurydzy obecnie wynosi od 25 do 30 proc.