Spotkanie odbyło się 12 grudnia w Warszawie. - Wpływ znaczący na to co się działo w rolnictwie miała pogoda. Jesteśmy od niej uzależnieni. Ta pogoda co roku sprawia nam bardzo wiele kłopotów. Rok ubiegły to rok z nadmiarem wilgoci – mokry, w którym rolnicy nie mogli zebrać tego co na polach wyrosło – mówił na nim Stanisław Kacperczyk, prezes PZPRZ. W tym roku przyszła susza.

Jak przypomniał, mokra jesień miała swoje konsekwencje. Nadmiar wody powodował, że nie wszystkie rośliny odpowiednio się ukorzeniły.

- Na wiosnę mieliśmy do czynienia z anomaliami pogodowymi. Marzec temperatury niższe od średniej wieloletniej, ale w kwietniu temperatura bardzo szybko wzrosła i była dwa razy wyższa od średniej wieloletniej. To miało swoje konsekwencje. Rośliny „przeskakiwały” poszczególne fazy rozwojowe, były problemy z zastosowaniu odpowiednich nawozów. Kto przegapił „okienko” już później ciężko było to nadrobić, rośliny nie były w stanie wykorzystać tego nawozu. W maju dużo większa temperatura niż w wieloleciu. Podobnie w kolejnych miesiącach – dodał Kacperczyk.

Wysokie temperatury, jak również nasłonecznienie powodowały, że następowało wysuszenie gleby. Susza spowodowała bardzo znaczące straty w zasiewach. Jej skutki suszy widać było w plonach.

Jak sytuacja wygląda pod zbiory roku przyszłego?

- W tym roku mieliśmy jesień bardzo ładną, z przekropną pogoda. Temperatury sprzyjające rozwojowi roślin. Mamy jednak problem. Bo ci co zachowali terminy agrotechniczne w siewie zbóż i rzepaku, czekają co będzie zimą. Nadmierny rozwój może być przyczyną, przy wysokich mrozach – wymarznięć – mówił.

Ja zapobiegać tym anomaliom?

- Duże niedobory opadów sprawiły, że zagrożone są przyszłoroczne zbiory - obniżenie poziomu wód gruntowych. Zmiany klimatyczne są czynnikiem bardzo silnie determinującym zbiory roślin w uprawie polowej. Najważniejszym tego przejawem są okresowe niedobory wody – tak jak w tym roku. Aby ograniczyć negatywny wpływ suszy na zbiory rolnik może podejmować pewne działania ograniczające straty wody, ale wydaje się, że w związku z rosnącą skalą tych zagrożeń niezbędne jest zaangażowanie w rozwiązanie tego problemu rządu – melioracje. Potrzebna jest racjonalna gospodarka wodą – odprowadzanie nadmiaru wody, przy braku zgromadzenia i nawadniania – zbiorniki retencyjne – podkreślał Stanisław Kacperczyk.

Co z rynkiem?

Komisja Europejska prognozuje, że zbiory zbóż w krajach UE wyniosą w roku 2018 293,5 mln t – o 4,4 proc. mniej niż w poprzednim roku.

- W tym roku ceny zbóż owszem są wyższe niż zwykle, bo średnio pszenica kosztuje ponad 800 zł/t netto, żyto – 680 zł/t. Ale kłopotem nadal jest import ziarna z krajów ościennych i brak infrastruktury portowej. Trafia do nas surowiec z Ukrainy i często zostaje u nas, nie jest transportowany do kraju dedykowanego, tylko z racji naszego położenia – bo najbliżej – pozostaje u nas wpływając tym samym na cenę naszego zboża. Kłopot mają zwłaszcza rolnicy mieszkający blisko wschodniej granicy kraju – zaznaczał.

Na temat prognoz cen mówił też podczas spotkania dr Wiesław Łopaciuk TUTAJ.

- Bezpośrednie sąsiedztwo z wielkimi eksporterami ziarna zbóż zawsze stwarza poważne zagrożenie dla rodzimej produkcji. PZPRZ od początku naszego członkostwa w UE walczy o odpowiednią ochronę naszego rynku pod tym względem, zarówno na szczeblu krajowym, jak i unijnym – podkreślił Kacperczyk. Możliwości eksportowe Rosji i Ukrainy są bardzo duże.

Kacperczyk podkreślił też że mimo iż mamy obecnie wysokie ceny za zboża, które na kolejne sezony raczej się nie utrzymają na takim poziomie, to znacznie wzrosły koszty produkcji.

- Cena nawozów wzrosła o 200-400 zł na tonie. Dodatkowo wzrosły koszty eksploatacji maszyn rolniczych. To wszystko, plus niższe plony, wpływa na opłacalność produkcji – dodał prezes.