Tzw. małe żniwa, czyli zbiór jęczmienia i rzepaku, zaczną się najpewniej już za miesiąc. Wcześniej zbiory rozpoczynają też nasi południowi sąsiedzie i pewnie z tych krajów, również przyjedzie do nas surowiec rolny. A w magazynach nadal zalega ziarno z ubiegłych zbiorów. Ile tego jest? Trudno jednoznacznie powiedzieć. Ostatnio minister rolnictwa Robert Telus informował, że już 56 proc. nadwyżki zboża zostało sprzedane. I na antenie radiowej Jedynki przekonywał, że ponad 3 mln ton zbóż wyeksportowaliśmy do tej pory z Polski. Jak napisał na Twitterze: w marcu - 1,054 mln ton, w kwietniu 1,152 mln ton i podobną ilość w maju. Te dane mają być względem tego, co było jeszcze w styczniu tego roku. Z kolei Mirosław Marciniak podczas 2. edycji Polish Grain Day 26 maja mówił, że zapasy łącznie zbóż na koniec sezonu w naszym kraju to ok. 4,5 mln t. Czyli to dwa razy więcej niż zwykle o tej porze. Z kolei przedsiębiorcy mówią, że owszem nadwyżki są skupowane, ale te zostają w naszych rodzimych firmach.
Problem z pełnymi magazynami
Naturalnym jest, że przed żniwami firmy skupowe wstrzymują swoją działalność, aby przygotować się do zbiorów, nawet z takiego punktu typowo logistycznego jak np. sprzątanie magazynów. Tym razem często nie skupują płodów, bo mają je zapełniono i nie mogą tego ziarna sprzedać dalej.
Często narracja jest taka, że rolnicy, uważają, iż firmy są sobie same winne.
Podają, jak pisaliśmy na farmer.pl, że dopłaty sprawiły, iż „skupy zaniżają ceny, kontrakty zaczynają być uzależniane od zakupu środków do produkcji”. Ale przysłowiowy kija zawsze ma dwa końce. Bo z kolei przedsiębiorcy, co też podawali podczas konferencji Polish Grain Day, uważają, że rolnicy niepotrzebnie czekali tak długo ze sprzedażą ziarna, licząc na wyższe ceny, kiedy te po ubiegłych żniwach były naprawdę dobre. Teraz nastąpiło spiętrzenie i problemy z eksportem. I w tym miejscu chciałoby się powiedzieć: punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I tak rzeczywiście jest, bo perspektywy dla firm skupujących płody rolne, zwłaszcza tych małych, lokalnych, również nie są świetlane. Wprost przeciwnie.
Jak informuje farmer.pl jeden z przedsiębiorców, który chce zachować anonimowość, ponieważ widzi, że nastroje w branży są bardzo napięte, mówi nam, że sytuacja jest dramatyczna.
- Kilku moich kolegów już straciło płynność, a skupowali około 200 tys. ton mokrej kukurydzy. Rolnicy nie mają zapłacone do dzisiaj i raczej już nie zobaczą pieniędzy. W dodatku rząd szczyci się, że rolnicy sprzedali, tylko, że nam skupom, a my jesteśmy poblokowani pod nowe zbiory z magazynami. Pieniądze są w towarze. Kredyt, który wywalczyliśmy od rządu na spotkaniach do 40 mln jest dla nas nie do ruszenia, bo nie pozwala on na spłatę aktualnych i wzięcie nowego na preferencyjnych warunkach – mówi nam przedsiębiorca.
Przypominamy, że mowa o projekcie nowelizacji rozporządzenia Rady Ministrów o wprowadzeniu pomocy w formie preferencyjnych kredytów na skup zbóż i owoców miękkich. Kredyt może wynieść do 40 mln zł i będzie oprocentowany na 2 proc. w skali roku. Dokument trafił już do podpisu premiera. - W projekcie rozporządzenia zakłada się, że pomoc będzie polegała na stosowaniu przez okres nie dłuższy niż 18 miesięcy dopłat do oprocentowania kredytów bankowych na utrzymanie płynności finansowej, zaciągniętych do dnia 15 października 2023 r. Kredyt może wynosić do 40 mln zł, a jego oprocentowanie dla kredytobiorcy wyniesie 2 proc. w skali roku – informował PAP.
Jak rozwiązać trudną sytuację na rynku?
Pomysł na nią przedstawiła niedawno Federacja Przedsiębiorców Polskich (FPP). Co dokładnie proponują? Otóż rekomendują utworzenie programu pomocowego dla przedsiębiorstw prowadzących skup i osuszanie ziarna kukurydzy od polskich rolników.
- Od końca 2022 r. na polski rynek napłynęła znaczna ilość suchego ziarna z Ukrainy, co spowodowało brak możliwości sprzedaży polskiego ziarna – szczególnie tego przechowywanego w rękawach. Obecnie cena suchego ziarna kukurydzy to ok. 800 zł za tonę netto. Z tych powodów firmy skupujące mokrą kukurydzę zalegają 100-150 mln zł płatności na rzecz polskich rolników – informują przedsiębiorcy.
Zdaniem FPP kryteria programu powinny być następujące:
- środek pomocowy: rekompensata do wysuszonego ziarna kukurydzy ok. 350 zł./t. (wg. obecnych notowań), które musiało być przechowywane ze względu na brak możliwości szybkiego zbycia (czyli ziarna nabytego po wyższych cenach)
- beneficjenci: przedsiębiorstwa skupujące i osuszające ziarno kukurydzy (tzn. polskie ziarno i z wyłączeniem pośredników handlowych)
- czas obowiązywania: do rozwiązania problemu z nadwyżką kukurydzy na rynku krajowym
- szacowana suma programu: ok. 350-500 mln. zł (ok. 80-110 mln euro).
- Zanim ziarno kukurydzy trafi do odbiorców musi być osuszone. Skupem i osuszaniem zajmują się głównie polskie firmy rodzinne. Zakłady osuszania skupują ziarno lokalnie, z gospodarstw w promieniu do 100 km. Uprawą kukurydzy zajmuje się ok. 200 tys. rolników. Zbiory kukurydzy odbywają się od września do nawet końca stycznia. Firmy skupujące kukurydzę sprzedają suche ziarno przez cały rok. Natomiast suszenie mokrej kukurydzy trwa nawet do czerwca. Ważną funkcją większych zakładów jest przechowywanie ziarna przez wiele miesięcy. Teraz w magazynach przechowywane jest ziarno z ubiegłorocznych zbiorów. Ze sprzedaży osuszonego ziarna przedsiębiorstwa finansują skup ziarna z kolejnych zbiorów. Dlatego obecna sytuacja może doprowadzić do bankructw polskich przedsiębiorców i rolników, a w dalszej kolejności do przejęcia polskich firm rodzinnych przez inwestorów zagranicznych. Wdrożenie programu naprawczego jest niezbędne natychmiast – podkreśla Teresa Hernik, ekspert ds. społecznych FPP.
Spada cena kukurydzy
- W 2022 r. cena skupu ziarna kukurydzy mokrej od rolnika wynosiła ok. 1000 zł/t netto. Uwzględniając zmniejszenie masy ziarna po osuszeniu (20%) i m.in. koszty osuszania/energii (ok. 100 zł./t.), na zrównoważonym rynku cena suchego ziarna wyniosłaby ok. 1350 zł/t – przypomniała Federacja Przedsiębiorców Polskich.

Czytaj więcej
Czy coś się jeszcze opłaca? W tym sezonie raczej nicTeraz obecnie lokalnie za tonę mokrego ziarna podpisuje się kontrakty jedynie na 350 zł/t.
Niekontrolowany napływ suchej kukurydzy z Ukrainy i obniżka cen skutkuje i będzie skutkować zdaniem FPP:
- brakiem możliwości sprzedaż suchego polskiego ziarna kukurydzy
- generowaniem strat na sprzedaży suchego ziarna kukurydzy (500zł na tonę )
- brakiem środków u polskich firm na skup kukurydzy i zbóż ze zbiorów 2023 r.
- stratami znacznej części polskich rolników, którzy nie już nie mogą sprzedać zbiorów (część zakładów już wstrzymała skup).
Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?

Czytaj więcej
Jak firmy zbożowo-paszowe widzą zamieszanie na rynku?
Komentarze