Serwis Euractiv podaje, że rumuńskiemu rolnictwu, grozi upadek z powodu masowego importu zboża z Ukrainy. To kolejny kraj po Polsce, gdzie rolnicy nadal będą protestować z tego tytułu rolnicy (o czym piszemy w artykule poniżej), ale też po Bułgarii, który potrzebuje pomocy w konkurowaniu z rozprzestrzenianiem się taniego zboża z rozdartego wojną państwa.

Zdaniem rolników nie dopłaty, nie wprowadzanie ich zdaniem patykiem na wodzie pisanych przepisów z plombowaniem ziarna, tylko przywrócenie cła, mogłoby przyczynić się do mniejszego importu, a na pewno bardziej kontrolowanego. Tymczasem kraje graniczące z Ukrainą zalewane są tanim ziarnem.

My ostatnio przeprowadzając sondę wśród polskich firm skupujących zboże, dowiadujemy się, że nie ma dnia, aby Ukraińcy nie kontaktowali się z nimi w celu sprzedaży swojego ziarna. W ten sposób ziarno z Ukrainy bardzo konkuruje z rodzimymi. Rolnicy tracą, bo sprzedają swoje zapasy po niższych cenach niż te np. obowiązujące w innych krajach, poza tym należy pamiętać, że ostatnie dwa lata to bardzo duży wzrost kosztów produkcji i cały czas zaostrzające się przepisy dotyczące uprawy związane z Europejskim Zielonym Ładem. Narasta bardzo duża frustracja. Pszenica kosztuje już tylko ok. 970 zł, a rzepak ok. 2 tys.

Dlaczego kraje graniczne mają kłopoty?

Jak podaje Euractiv w Rumunii, tak jak w innych krajach sąsiadujących, zawieszenie ceł i zniesienie wymogu posiadania świadectw sanitarno-weterynaryjnych ułatwiło penetrację rynków krajów sąsiednich po niskich cenach. W rezultacie Rumunia importowała bezprecedensowe 13,9 proc. z 1,24 miliarda dolarów ukraińskiego zboża. Wielu rumuńskich rolników przez ponad rok magazynowało swoje surowce, ponieważ nie są one w stanie konkurować z niskimi cenami ukraińskiego zboża.

Ponadto transport zboża na rynek zewnętrzny jest również prawie niemożliwy, ponieważ cała zdolność logistyczna jest skoncentrowana na ładunkach ukraińskich, w tym w Porcie w Konstancy, który jest blokowany przez ukraińskie statki. Inni krytykowali jakość ukraińskiego zboża, które pozostaje zwolnione z kontroli jakości i norm unijnych.

- W tym tempie rumuński agrobiznes zbankrutuje. Dla wielu jest to już bardzo trudne, zgromadzili ogromne długi. Jeśli umowa w sprawie eksportu zboża przez Morze Czarne nie zostanie przedłużona, będzie jeszcze trudniej, bo cały ciężar przesunie się na Rumunię, koleją lub drogą lądową – powiedział Cezar Gheorghe, ekspert rynku zbożowego i doradca ds. minister rolnictwa Petr Daea, cytowany przez Euractiv.

Rumuni chcą terminala zbożowego

Zdaniem Gheorghe rząd rumuński musi pomyśleć o budowie prywatnego rumuńskiego terminalu w porcie w Konstancy, gdzie krajowi producenci mogliby sprzedawać na rynku krajowym, a nadwyżki wysyłać na rynek zagraniczny.

- Jeśli nie zostaną znalezione rozwiązania, Rumunia stanie się zwykłym krajem tranzytowym i rynkiem zbytu dla ukraińskiego zboża – powiedział Gheorghe dla serwisu Euractiv.

Wszystkie oczy skierowane są teraz na posiedzenie Rady UE ds. Rolnictwa i Rybołówstwa w Brukseli, które ma się odbyć w dniach 20-21 marca. Czy uda się na nim coś wypracować? Bo na razie UE zapowiedziała przedłużenie na kolejny rok handlu bezcłowego. Przypominamy, że obowiązuje on od czerwca 2022 r.