Trzeba jednak zauważyć, że nie zawsze można kupić odmianę, którą chcemy np. z powodu braku dostępności jej na rynku.
- Wiele odmian mimo że wpisane są do Krajowego Rejestru nie są dostępne dla rolników. Najczęściej dotyczy to odmian najnowszych, które niedawno zostały zarejestrowane. Dzieje się tak często z powodu małej ilości plantacji nasiennych tych odmian lub trudnych warunków pogodowych, które te plantacje zdziesiątkowały i nie zebrano z nich nasion - dodaje Najewski.
LOZ są jednym z wielu elementów, które należy brać pod uwagę przy wyborze odmiany. Podstawową cechą jest dostępność nasion, ale też i kierunek użytkowania, a także założenia uprawy np. plenność.
- Polecam też rolnikom przeanalizować osobiście wyniki doświadczeń PDOiR. W ten sposób można wybrać odmianę, która najbardziej będzie spełniała oczekiwania konkretnego gospodarstwa i pokładane w niej nadzieje. Plenność pozostaje jednak najważniejszym kryterium wyboru odmiany, natomiast przy uprawie odmian jakościowych należy również uwzględniać wymagania i potrzeby przemysłu słodowniczego czy młynarskiego - podkreśla Andrzej Najewski.
Czy rolników kusi jednak dobry marketing firmy i nie zwracają już tak bardzo uwagi na wyniki LOZ i PDOiR?
- Jeśli chodzi o udział odmian ze Wspólnotowego Katalogu jest on różny w poszczególnych gatunkach. Na pewno duży udział odmian z CCA jest w wypadku jęczmienia jarego, ale wydaje się, że to dotyczy głównie odmian browarnych. Browary w umowach kontraktacyjnych zastrzegają, które odmiany przyjmą i często właśnie są to zagraniczne. W wypadku pszenżyta mamy wyraźną dominację odmian krajowych. W życie jest różnie. Jeśli chodzi o odmiany populacyjne to w zasadzie trzyma ją w rękach polska hodowla, wśród odmian mieszańcowych widoczna jest dominacja zagranicznych - głównie niemieckich. Natomiast w pszenicy z każdym rokiem na znaczeniu zyskują odmiany zagraniczne. Trzeba powiedzieć, że jest ich w rejestrze coraz więcej i wydaje mi się, że w tym wypadku polska hodowla trochę traci - dodaje.
Komentarze