Po pierwsze rolnik ma dużo czasu na przygotowanie pola do siewu, bo kukurydzę wysiewa się w połowie kwietnia, a po drugie nasion kukurydzy w centralach nasiennych nie brakuje. O ile areał produkcji kukurydzy kiszonkowej raczej nie ulegnie zmianie, to już z przeznaczeniem na ziarno i owszem. Fakt ten budzi jednak pewne obawy ekonomiczne, ale też agrotechniczne.
Z powodu dużej podaży ziarna, może obniżyć się jego cena i opłacalność uprawy tej rośliny gwałtownie spadnie. Kolejnym problemem jest termin zbioru kukurydzy, który przy anomaliach pogodowych, np. wilgotnej jesieni, sprawi że nie będzie można wejść w pole z terminowym wysiewem zbóż, bo zbiory kukurydzy są przeprowadzane nawet późną jesienią. Ten problem może się jednak okazać czasem wbrew pozorom błogosławieństwem, jak to miało miejsce w tym sezonie. Bo okazuje się, że zboża ozime wysiane w terminach późniejszych lepiej przetrzymały zimę, niż te wysiane w terminach agrotechnicznych.