Trudne warunki panujące na przestrzeni jesieni znacząco przeciągały i utrudniały zbiory kukurydzy na ziarno. Zdarzało się, że kombajny wyjeżdżały nawet w styczniu. O zagospodarowaniu pola, a dokładniej rozdrobnieniu ścierniska i zaoraniu, w takich przypadkach nie było już mowy.

Dlatego taki obraz jak na zdjęciu powyżej to niestety częsty tegoroczny widok. W wielu miejscach (np. na Mazowszu) trudno dostępne fragmenty pól kukurydzianych nawet nie zostały do tej pory skoszone.

Niestety trzeba mieć świadomość, że takie pozostawione bez ingerencji pola to istna okazja dla omacnicy prosowianki – najgroźniejszego szkodnika kukurydzy. W wystających fragmentach łodyg zimują bowiem jej gąsienice, a ich przeżywalność w obliczu dość ciepłej zimy może być naprawdę duża. Pozostawione do wiosny ściernisko kukurydziane stwarzania gąsienicom optymalne warunki do przezimowania.

W związku z powyższym zalecamy, jeżeli tylko jest to możliwe, jeszcze przed nadejściem wiosny, rozdrobnić pozostawione na polach łodygi (np. za pomocą mulczerów). Takim postępowaniem od razu niszczymy część zimujących gąsienic, a te które taki zabieg przeżyją, wydobyte z kryjówek, w obliczu niskich temperatur nie dotrwają do wiosny.

Następnie, jeżeli nie teraz, to z pewnością na wiosnę takie stanowisko będzie wymagało wykonania orki wiosennej. To kolejny krok do zmniejszenia populacji szkodnika. Taką praktykę powinno się dodatkowo połączyć z odpowiednim zmianowaniem (unikać monokultury kukurydzianej) i niszczeniem chwastów grubołodygowych, w których także mogą zimować gąsienice.

Zabiegi niechemiczne w przypadku ograniczana populacji tego szkodnika odgrywają kluczową tu rolą. Przypomnijmy, że zwalczanie chemiczne omacnicy jest możliwe tylko przy użyciu opryskiwaczy szczudłowych. A na taki sprzęt pozwolić sobie może niewiele gospodarstw. Omacnicę można także zwalczać biologicznie poprzez introdukcje kruszynkiem. Jednak tego typu zabiegi nie są w pełni efektywne.