Po roztopach i deszczach przybywa wody na polach. W obniżeniach terenu, w miejscach gdzie głębsze warstwy gleby jeszcze nie odmarzły, na stanowiskach o zwięzłych słabo przepuszczalnych glebach lub z wadliwą strukturą (np. podeszwą płużną) powstają zastoiska wody, które mogą powodować tzw. wymoknięcia roślin. Szkody na skutek długo stagnującej wody widać będzie później w postaci placów z martwymi roślinami lub mocno osłabionymi w rozwoju. W późniejszym okresie wegetacji trudno zagospodarować takie place.

Należy się liczyć z tym, że na przedwiośniu wody może być jeszcze więcej. Profil glebowy w wielu miejscach w kraju jest mocno nasiąknięty wodą. Jeśli pogoda się nie zmieni, zjawisko to na długo  będzie ograniczać możliwość wykonania pierwszych zabiegów nawozowych w oziminach.

Jedyną możliwością na ograniczenie powiększania się wymoklisk jest odprowadzenie wody np. do pobliskiego rowu melioracyjnego. Jednak nikt ciężkim sprzętem nie odważy się podjechać do takiego zastoiska. Mniejsi gospodarze, próbują na własną rękę je likwidować, kapiąc szpadlem kanały do miejsc, które taką stagnującą wodę mogą przyjąć.

Na przyszłość warto przeanalizować źródło powstawania takich zastoisk  i zastosować w tych miejscach zabiegi usprawniające odpływ nadmiaru wody. Problem częściowo może rozwiązać np. głęboszowanie takiego fragmentu pola.